Reklama

Maria Młyńska: Zacznij od głowy, nie od szafy

Gdy malarz tworzy swój obraz zazwyczaj skupia się na jednym stylu, jednej idei, jednym motywie. Im mniej będzie pomysłów wyrażonych na jednym obrazie, tym on stanie się wyraźniejszy i mocniejszy w przekazie. Tak samo jest ze stylem: kiedy zaczynamy za dużo mieszać, łatwo możemy przedobrzyć - mówi Maria Młyńska, autorka bloga ubierajsieklasycznie.pl i książki "Warsztaty stylu. Autorska metoda, dzięki której odkryjesz swój styl".

Co to znaczy mieć swój styl?

Maria Młyńska: - Każdy ma jakiś styl. Nie chodzi więc o to czy styl jest, czy go nie ma, ale o to jaki on jest. Czy jesteśmy zadowolone z tego, jak wyglądamy? Czy umiemy ocenić, co nam pasuje? Czy ze spokojem otwieramy szafy? Czy czujemy się pewnie w swoich ubraniach? Takie pytania wypadałoby sobie zadać, żeby dojść do wniosku, że styl idzie w dobrym kierunku, albo że warto byłoby nad nim trochę popracować. Choć moim zdaniem, nad stylem zawsze warto pracować, dopieszczać go i rozwijać, dzięki temu będzie coraz lepszy!

Reklama

Na okładce twojej książki czytam o "autorskiej metodzie" wypracowywania własnego stylu... Powiesz nam o niej coś więcej?

- Jest bardzo prosta! Metoda, którą rekomenduję polega na uwzględnianiu w budowaniu swojego stylu z takich i tylu składników, jakie najbardziej będą odpowiadały czytelnikowi. W książce jeden rozdział to jeden składnik.

- Ten sposób to też próba usamodzielnienia czytelnika. Chciałabym, by po przeczytaniu mojej książki, ludzie nie wyrzucali zawartości szaf, ani nie gnali od razu na zakupy. Zależy mi po prostu na tym, by zacząć świadomie wykorzystywać i dobierać już posiadaną garderobę. To coś nowego. Dotąd artykuły czy książki na temat stylu proponowały kobietom gotowe listy ubrań, które warto posiadać. A przecież każda z nas jest inna, potrzebujemy różnych ubrań, różnych kolorów, różnych krojów. I to jest ta najważniejsza rzecz, która odróżnia moją książkę od innych publikacji z zakresu podobnej tematyki. Ja nie daję czytelnikom prostego rozwiązania, daję im za to konkretne narzędzie, z którego mogą korzystać dowolnie.

Od czego zacząć pracę nad budowaniem własnego stylu? Jak powinny wyglądać pierwsze kroki w tej materii?

- Trzeba zacząć od głowy, a nie od szafy (śmiech). Dobrym pomysłem na pierwszy krok jest obserwowanie innych ludzi. Można próbować wyłaniać z tłumu takie osoby, których styl - w naszej ocenie - coś w sobie ma. Wtedy możemy zacząć zastanawiać się nad tym, czym właściwie jest to "coś". A potem spróbować te wybrane elementy włączać do własnego stylu.

Co to jest baza i ramy stylu?

- Baza to taka swoista podstawa garderoby. Ubrania na tyle proste i uniwersalne, że nie potrzebujesz się za dużo głowić nad tym, jak je ze sobą zestawiać. Świetny fundament do nadbudowywania akcesoriami, czyli czymś, co mocniej wyrazi styl. Baza jest po prostu zestawem najprostszych ubrań w szafie.

- Ramy stylu z kolei są pewnymi ograniczeniami, które powinny być postawione po to, żeby nas nie kusiły inne opcje. Ramy nie są na stałe, zresztą można je z czasem poszerzać, ale są dobrym gwarantem stałości. Gdy malarz tworzy swój obraz, zazwyczaj skupia się na jednym stylu, jednej idei, jednym motywie. Im mniej będzie pomysłów wyrażonych na jednym obrazie, tym on stanie się wyraźniejszy i mocniejszy w przekazie. Tak samo jest ze stylem: kiedy zaczynamy za dużo mieszać, łatwo możemy przedobrzyć. Lepiej na początku skupić się na jednej inspiracji, niż rozmieniać się na drobne.

W swojej książce piszesz też o tym, że można paść ofiarą stylu, zostać tzw. fashion victim. Co to znaczy?

- Jeśli wydaje ci się, że jesteś z modą na bieżąco, śledzisz trendy i robisz zakupy na tyle często, że potem masz wyrzuty sumienia, a mimo tego otwierając szafę myślisz, że nie masz się w co ubrać, to masz problem ze stylem. Prawdopodobnie nie masz problemu z modą, ale na pewno masz problem ze stylem. O to właśnie chodzi w sformułowaniu fashion victim.

Czyli nie do końca zgodne z prawdą jest przekonanie, że na to, by wyglądać stylowo, potrzeba zasobnego portfela?

- Styl nie ma nic wspólnego z pieniędzmi, bo styl nie równa się zakupy. Na zakupy proponuję iść wtedy, kiedy mamy już jakąś myśl przewodnią w związku z naszym stylem, wtedy kupimy rzeczy, które rzeczywiście będą do nas pasować. Osoby bez zasobnego portfela powinny podchodzić do zakupów racjonalnie. Mnie nie stać na kupowanie rzeczy, które tylko trochę mi się podobają. Jeśli już coś mam kupić, choćby mi się nie wiem jak podobało, to najpierw przemyślę i dopasuję w myślach do reszty ubrań, a dopiero potem decyduję o zakupie. Kobiety sobie radzą: lumpeksy, pchle targi, wymiana ubrań ze znajomymi, aukcje internetowe, wyprzedaże, kody rabatowe - wszystko jest dla ludzi.

A jaki jest twój styl?

- Prowadzenie bloga rozbudziło we mnie ogromną refleksyjność. Musiałam poznać siebie w pełni, żeby móc wyrazić siebie przez swój wygląd. A więc mój styl jest taki jak ja: trochę mroczny, trochę prostolinijny, trochę naturalny i trochę silny. Dużo czerni, złota, srebra, liście - to właśnie jest Maria.

Styl.pl/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy