Reklama

Ludzie nie rodzą się źli

„Mildred Pierce” to jeden z najgłośniejszych i najwyżej ocenionych seriali roku 2011, ze znakomitą kreacją Kate Winslet. My rozmawiamy z Evan Rachel Wood, odtwórczynią roli córki Kate Winslet.

Powiedziałaś, że rola w serialu Mildred była dla ciebie jednym z największych wyzwań jako aktorki. Dlaczego?  

Evan Rachel Wood: - Postać, którą gram jest mi tak daleka, że nie potrafiłam się do niej w żaden sposób odnieść. Nie mogłam sięgnąć do osobistych doświadczeń i nigdy wcześniej nie byłam w takim nastroju.    

Czy to cię zniechęcało, czy było ekscytujące?  

- Byłam podekscytowana, bo lubię stawiać sobie wyzwania. Wiedziałam, że będzie to niezwykle trudne, ale to, między innymi, pociągało mnie w tej roli. 

Reklama

Jakie było twoje podejście?  

- Pracowaliśmy z Toddem bardzo szczegółowo nad tą postacią. Zagranie tak zuchwałej i złej osoby byłoby proste, ale prawdziwym wyzwaniem było pokazanie jej ludzkiej twarzy. Rozłożyliśmy ją więc na czynniki pierwsze i stworzyliśmy psychologiczne tło, które miało wpływ na ukształtowanie tego, kim jest. To pomogło i poczułam do niej sympatię. Ale to nie było łatwe.    

Czy miałaś wrażenie, że ona urodziła się w niewłaściwej rodzinie?  

- Tak. To prawie tak, jakby Veda urodziła się w nieodpowiedniej rodzinie. Dlatego, że ona desperacko pragnie innego życia i jest dosyć bezwzględna w dążeniu, by to osiągnąć.    

Czy znalezienie w sobie sympatii dla tej postaci było dla ciebie ważne?  

- Tak. I uważam, że ludzie nie rodzą się źli z natury. Zawsze fascynowało mnie i zawsze próbuję dociec co powoduje, że zachowują się w taki sposób. Myślę, że Veda urodziła się w czasach, gdy świat miał obsesję na punkcie podziału klasowego, pieniędzy i statusu społecznego. Ona ulega tej obsesji i to staje się dla niej najważniejsze. Właśnie to wszystko widzi w Montym - on reprezentuje dla niej klasę i osobą, jaką chciałaby być. Wydaje mi się, że jej matka próbuje stłumić to w niej do tego stopnia, że jedynym sposobem, by się wyzwolić  jest zrobienie czegoś drastycznego.      

Po śmierci młodszej siostry, matka koncentruje się na niej. Tak, jak powiedziałaś, tłamsi ją. Czy to stanowiło jeszcze jeden klucz do poznania osobowości Vedy?  

- Myślę, że to był dla niej kolejny policzek, to jak jej mama przeżywa śmierć siostry. Wydaje mi się, że nigdy jej tego nie wybaczy.   

Biorąc pod uwagę to, co mówisz, to była trudna rola. Jak wyglądało wcielenie się w nią?    

- To było intensywne, bardzo intensywne. Każdy z nas bardzo ciężko pracował i miał mnóstwo do zrobienia. A jeśli pytasz mnie o różnicę pomiędzy pracą przy serialu a pracą przy filmie, to wydaje mi się, że przede wszystkim dysponowaliśmy aż pięcioma godzinami na opowiedzenie tej historii. Oznacza to, że mieliśmy dużo czasu i mogliśmy wejść naprawdę głęboko w nasze postaci, a im bardziej się zagłębialiśmy, tym było trudniej i intensywniej. Nigdy wcześniej nie brałam udziału w takim projekcie.

Dużo pracowałaś zarówno przy produkcjach telewizyjnych, jak i filmowych. Czy uważasz, że żyjemy w złotych czasach telewizji?  

- Oczywiście. I wydaje mi się, że ma to związek z trudną sytuacją ekonomiczną. Ludzie boją sie inwestować pieniądze w kręcenie filmów, więc najlepsi filmowcy i aktorzy związują się z telewizją. W efekcie powstają tak niesamowite inicjatywy.      

Jesteś bardzo zajętą osobą. Jak połączyłaś pracę nad "Mildred Pierce"" z innymi zobowiązaniami?  

- Właściwie poruszałam się pomiędzy "Mildred" i "Czystą Krwi"ą, co było dosyć dziwne (śmiech). To był system zmianowy. "Idy Marcowe" kręciłam dużo później.

Wychowałaś się w artystycznej rodzinie i zaczęłaś grać, gdy byłaś bardzo młoda, ale czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę inną drogę kariery, poza aktorstwem?  

- Właściwie był taki moment, kiedy musiałam na chwilę zrezygnować, żeby zastanowić się i zadać sobie pytanie ‘Ok, czy to jest na pewno to, co chcę robić w życiu?’, bo aktorstwo było jedyną rzeczą jaką znam. To było rok temu. Gram już od 20 lat i chciałam się upewnić, że to na pewno to, czego chcę. Ale nie wyobrażam sobie, żebym mogła robić cokolwiek innego. I czuję się szczęściarą.     

Więc to było jak poszukiwanie duszy?

- Tak, dokładnie i każdy powinien coś takiego zrobić. Grałam od dziecka i musiałam mieć trochę czasu, żeby zrobić krok do tyłu i spojrzeć na siebie spoza ram tego zawodu.    

Styl.pl/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama