Reklama

Kobiety są mistrzyniami wielozadaniowości? To mit!

"Niedawno wygłosiłam przemowę podczas Konferencji dla Kobiet w Massachusetts. Prelegentka, która wypowiadała się przede mną, wyjaśniła, że kobiety muszą mówić powoli, kiedy dyskutują z kolegami z pracy, ponieważ mężczyźni nie są aż tak dobrzy w robieniu kilku rzeczy naraz. Pomyślałam wtedy: Kobiety też nie są w tym dobre. To złudzenie." - pisze Celeste Headlee w swojej książce "Nie rób nic. Jak zerwać z przepracowaniem i zacząć żyć". Okazuje się, że wielozadaniowość może poważnie wpłynąć na kondycję mózgu. Dlaczego powinniśmy unikać wykonywania kilku czynności na raz? O tym przeczytacie w poniższym fragmencie.

To swego rodzaju iluzja, którą podziela wiele osób, choć jest w tym trochę prawdy. Kiedyś wpisywałam multitasking do CV w rubryce "Umiejętności specjalne". Zaczęłam wątpić w swoje zdolności, dopiero kiedy przeczytałam wyniki badań dowodzące, że umysł człowieka nie jest w stanie wykonywać dwóch czynności jednocześnie. Tę właściwość ma mózg niektórych zwierząt, na przykład gołębia, ale umysł ludzki pod tym konkretnym względem wypada gorzej. Tak naprawdę ludzie nie pracują nad dwiema rzeczami jednocześnie, tylko szybko przełączają się z jednego zadania na drugie - oto nasz sposób na multitasking.

Reklama

Wspominałam już chyba, że próby jednoczesnego prowadzenia rozmowy z koleżanką i sprawdzania skrzynki mailowej nieuchronnie prowadzą do rozkojarzenia i osłabienia relacji. Próbujemy robić kilka rzeczy naraz głównie dlatego, że wierzymy, że tak jest skuteczniej i że zwiększamy w ten sposób swoją produktywność. W miarę nasilania się obsesji na punkcie hiper produktywności nasila się również wiara w to, że umiemy robić kilka rzeczy jednocześnie i że dzięki temu możemy osiągnąć więcej w krótszym czasie. Jeśli wierzyć neurobiologii, prawda niemal w każdych okolicznościach jest dokładnie odwrotna. Liczne badania wykazały, że kiedy przełączamy się z jednej czynności na drugą, to wykonujemy zadania wolniej niż wtedy, kiedy po prostu powtarzamy wciąż tę samą czynność. Inaczej mówiąc, jeśli zminimalizujesz wszystkie karty w przeglądarce, wyciszysz telefon i zamkniesz skrzynkę mailową, skończysz pisać notatkę służbową znacznie szybciej.

Skakanie między dwiema czynnościami nie jest wydajne. Im bardziej skomplikowane zadanie wykonujemy, tym więcej czasu mózg potrzebuje na przystosowanie się. Skumulowany koszt może być tak wysoki, że Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne zaleca, abyśmy "wybierali strategie, które podnoszą wydajność [naszego mózgu] - przede wszystkim unikając multitaskingu, zwłaszcza w przypadku skomplikowanych zadań". Dla ludzi takich jak ja, którzy przez lata robili jednocześnie nie dwie, ale trzy lub cztery rzeczy, mam jeszcze gorsze wieści. Naukowcy potwierdzają, że ludzie, którzy uważają się za speców od multitaskingu, gorzej radzą sobie z odróżnianiem przydatnych informacji od nieistotnych szczegółów. Mają też zwykle mniejszy porządek w umyśle (wręcz chaos), a przechodzenie od jednej czynności do drugiej  sprawia im więcej trudności, nie mniej. Ćwiczenie multitaskingu sprawia, że coraz dalej nam do mistrzostwa.

Co dzieje się z mózgiem, gdy nadużywamy wielozadaniowości? O tym na następnej stronie >>>

A oto najgorsza wiadomość: spece od multitaskingu mają problemy z porządkowaniem informacji i myśli nawet wtedy, kiedy nie robią kilku rzeczy naraz. Świadczy to o tym, że wielokrotne próby zmuszania umysłu do czegoś, do czego z natury nie jest zdolny, mogą spowodować prawdziwe uszkodzenia substancji szarej. Psycholog Clifford Nass z Uniwersytetu Stanforda powiedział w radiu NPR, że ludzie, którzy często stosują multitasking, "są gorsi w większości rodzajów myślenia, nie tylko takich, które są potrzebne do multitaskingu, lecz także związanych z wnikliwym myśleniem". Nass stwierdził też, że z czasem "ich procesy poznawcze ulegają osłabieniu". Co jednak bardziej zaskakujące, kobiety faktycznie mogą być lepsze w wielozadaniowości niż mężczyźni. To jeden z tych niuansów, które uwielbiam w nauce: kobiety nie są w tym dobre; są ogólnie lepsze niż mężczyźni. Pewien ciekawy eksperyment przeprowadzony w Szwajcarii wskazuje na to, że estrogen może pomagać mózgom kobiet w radzeniu sobie z szybkim przeskakiwaniem między zadaniami.

Warto zaznaczyć, że nie mówimy tu o skomplikowanych czynnościach. Badacze poprosili uczestników, aby idąc po bieżni, rozpoznawali kolory wydrukowanych napisów. Kobiety poniżej 60. roku życia radziły sobie z tym lepiej niż mężczyźni i starsze kobiety. Kiedy bowiem starsze kobiety i mężczyźni mieli się skoncentrować na zadaniu, osłabiła się koordynacja ruchów ich rąk, o której rzadko myślimy świadomie. Ruch prawej ręki znacznie się spowolnił, a warto pamiętać, że jest on kontrolowany przez ten sam obszar mózgu, który uczestniczy w rozróżnianiu słów i kolorów, mianowicie korę przedczołową. Naukowcy zwrócili uwagę, że receptory estrogenowe prawdopodobnie znajdują się również w tej części mózgu, dlatego obecność lub nieobecność tego hormonu może wyjaśniać różnicę w wynikach między kobietami po menopauzie a mężczyznami.

Rezultaty te nie są oczywiście rozstrzygające, ale na pewno sugestywne. Podobne wnioski płyną z innych badań nad różnicami między płciami, takich jak pewien eksperyment przeprowadzony w Rosji. Naukowcy wykonali 140 osobom szereg stosunkowo prostych testów poznawczych związanych z koncentracją i przechodzeniem od jednego zadania do drugiego. Odkryli, że kobiety musiały wkładać w multitasking mniej wysiłku umysłowego. Swietłana Kupcowa, jedna z autorek eksperymentu, stwierdziła, że wyniki "sugerują, że kobietom może być łatwiej przełączać uwagę, a ich mózgi nie muszą angażować w to dodatkowych zasobów - w przeciwieństwie do mózgów mężczyzn". 

Zatem w przypadku prostych zadań (uwaga: pisanie maili, rozmawianie przez telefon i przeglądanie mediów społecznościowych do nich nie należą) kobiety mogą radzić sobie lepiej niż mężczyźni z przeskakiwaniem z jednej czynności do drugiej i z powrotem. Prawdą jest również to, że neurobiolodzy nie potępiają aż tak mocno wykonywania dwóch nieskomplikowanych czynności jednocześnie, na przykład rozmawiania przez telefon i składania upranych ubrań. Ale - i to jest poważne "ale" - jeśli chodzi o bardziej złożone czynności (w tym większość tych, które wykonujemy w pracy), nie ma żadnych dowodów na to, że kobiety radzą sobie z wielozadaniowością lepiej. Wiele natomiast świadczy o tym, że ma ona naprawdę szkodliwy wpływ na mózg.

Czy jest "arszenikowa pora" i dlaczego dotyczy wyłącznie kobiet? Dowiesz się na następnej stronie >>>

Kwestia multitaskingu jest związana z podziałem na płcie, ponieważ z mojego doświadczenia wynika, że kobiety częściej myślą, że są w nim dobre, i zdecydowanie częściej próbują robić zbyt wiele rzeczy jednocześnie. Dodam zatem jeszcze jeden punkt do tej dyskusji: kobiety są prawdopodobnie bardziej narażone na destrukcyjne skutki przekonania, że multitasking jest nie tylko możliwy, lecz także korzystny, jeśli chodzi o produktywność.

Socjolożka Barbara Schneider wraz ze współpracownikami chciała ustalić, czy wielozadaniowość jest stresująca dla większości ludzi. Odkryła, że mężczyźni częściej sądzą, że multitasking jest przyjemny, ale rzadziej go stosują. Kobiety twierdziły, że stosują multitasking przez niemal 50 godzin tygodniowo, i były tym zestresowane. Grupą, która odczuwała największy stres z powodu prób robienia kilku rzeczy jednocześnie, były matki. Mężczyźni przyznawali, że po powrocie z pracy do domu czują ulgę. Kobiety - wręcz przeciwnie. Niektóre mówiły nawet, że godziny bezpośrednio po pracy to "arszenikowa pora, dlatego że najpierw musiały zająć się obiadem, rozmowami z dziećmi i wszystkimi obowiązkami domowymi, jakie były do wykonania", tłumaczyła Schneider w radiu NPR.

Badania jasno pokazują, że poziom stresu u kobiet wzrasta, kiedy przechodzą przez próg mieszkania ze świadomością, że będą musiały nie tylko odpowiadać na kolejne maile służbowe, lecz także zająć się osobistymi obowiązkami organizacyjnymi w miejscu, które podobno ma być bezpieczną przystanią. Możliwe, że analizują w głowie listę zadań, które muszą wykonać, zanim będą mogły wreszcie się odprężyć. Nawet w pracy to zwykle kobiety wywierają na sobie większą presję. Dane zebrane przez Captivate Network dowodzą, że mężczyźni robią sobie o 35 proc. więcej przerw w trakcie pracy "po prostu dla relaksu". Częściej też wychodzą na lunch, na spacer, a także załatwiają sprawy prywatne w godzinach pracy.

Melanie Shreffler, dyrektorka Cassandra Report, powiedziała magazynowi "Forbes": "Kobiety harowały jak szalone w szkole i na studiach, a potem zasilają siłę roboczą i są wykończone". Jeśli zatem jest tu jakaś różnica między płciami, to w mniejszym stopniu wynika ona z biologii, w większym zaś z oporu kobiet przed relaksem, a także z presji społecznej, by to one wykonywały więcej obowiązków zarówno w domu, jak i w miejscu pracy.

Choć kobiety pracują od tysięcy lat, masowo pojawiły się w miejscach pracy dopiero w latach 70. XX wieku. Okres ten jest często nazywany "cichą rewolucją", a rewolucja ta trwa od prawie pół wieku. W latach 70. kobiety zaczęły nie tylko liczniej studiować (obecnie przewyższają liczebnie mężczyzn wśród absolwentów studiów), lecz także podejmować prace w dziedzinach, które kiedyś były niemal całkowicie zarezerwowane dla mężczyzn, jak na przykład prawo, medycyna i inżynieria. Kobiety zaczęły zajmować stanowiska wymagające długiego przebywania poza domem. Nierzadko odmawiały odejścia z pracy po urodzeniu dziecka, a także wychodzenia wcześniej za każdym razem, kiedy dziecko zachorowało.

Fragment książki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy