Reklama

Katie Holmes: Sama uroda nie wystarcza

Katie Holmes opowiada o swoich sztuczkach makijażowych i sposobach na to, by dobrze wyglądać.

Jaką miałaś filozofię dotyczącą urody, gdy byłaś nastolatką, dwudziestolatką i trzydziestolatką?

Katie Holmes: - Kiedy byłam nastolatką tak naprawdę nie miałam żadnej filozofii dotyczącej urody. Byłam bardzo skupiona na nauce. Kiedy gdzieś wychodziłam albo szłam na tańce, moja siostra zawsze zakręcała mi włosy, a ja malowałam usta błyszczykiem. I to by było na tyle! Muszę powiedzieć, że jak dwudziestolatka przez większość czasu starałam się wyglądać na starszą niż byłam w rzeczywistości, co, jak na to patrzę z perspektywy czasu, było błędem. A teraz, kiedy mam trzydzieści lat, staram się akceptować to, kim jestem i dokonywać właściwych wyborów, dzięki którym będę wyglądać lepiej. 

Reklama

Skórka od banana wybieli zęby lepiej niż najdroższa pasta!

Kto ukształtował twoje postrzeganie piękna, kiedy dorastałaś?

- Moje postrzeganie piękna na pewno zostało ukształtowane przez moją mamę i siostry. Mam trzy siostry i patrzyłam, jak się malują, kiedy szykowały się do wyjścia. Jeśli one uważały, że coś jest piękne, ja też tak uważałam. Optymalne podejście do makijażu i urody mojej mamy również miało na mnie duży wpływ. Zawsze mi powtarzała, że sama uroda nie wystarcza. Prawdziwe piękno pochodzi z wnętrza i nauczyła mnie, że muszę być wrażliwa, inteligentna i być dobrą osobą. Naprawdę w to wierzyłam. Najpiękniejsze są kobiety, którym zależy, które dbają o swoich przyjaciół, swoją rodzinę i dzieci.

Czy kiedykolwiek w życiu miałaś okres, w którym nie czułaś się piękna?

- Początek liceum był bardzo trudny, ponieważ wyglądałam bardzo młodo (na osiem lat). Na szczęście teraz jest lepiej. Ale mam taką twarz, że nawet odrobina makijażu daje duży efekt.

Jakie są twoje ulubione sztuczki makijażowe?

- Zawsze rano nakładam na policzki róż, ponieważ przy moich ciemnych włosach bardzo tego potrzebuję. Kiedy gdzieś wychodzę, obrysowuję od wewnątrz górną i dolną powiekę.

A jakich sztuczek makijażowych nauczyłaś się od Bobbi?

- Bobbi nauczyła mnie, jak ważne jest rozcieranie. To niesamowite, jaka ona jest szybka. Maluje mnie, a zanim nawet zdążę zapytać, co robi, makijaż jest skończony. Podoba mi się, że wykonany przez nią makijaż jest taki łatwy. Nie musisz być profesjonalną wizażystką, żeby używać jej produktów, ponieważ tak naprawdę nie da się niczego zepsuć. Nie będziesz mieć przesadnego makijażu, bez względu na to, ilu kosmetyków użyjesz - one nigdy nie dają efektu maski.

Bez jakich kosmetyków nie umiałabyś się obejść na bezludnej wyspie?

- Shimmer Brick, szampon Alterna Dry, błyszczyk i woda - dla mnie to niezbędne kosmetyki.

Co jeszcze zazwyczaj masz w swojej torbie?

- Och, staram się nosić małe torebki. Kiedyś, gdy nosiłam olbrzymie torby, przyjaciółki poprosiły mnie, abym pokazała im wszystko, co tam mam. To było zawstydzające. Miałam dwa osobne pojemniki suchego szamponu, Shimmer Brick od Bobbi Brown, pędzel do różu, afisz teatralny, scenariusz, oraz zapasową parę butów. Uświadomiłam sobie, że muszę to ograniczyć. Teraz noszę mniejszą torbę i jeśli te same przyjaciółki mnie poproszą, mogę pokazać im zawartość swojej torby bez zażenowania.

Jaką stosujesz dietę dla zachowania urody?

- Jarmuż, dużo sałaty, brązowy ryż, tofu i owoce. Kiedy mogę, staram się jeść produkty organiczne. Staram się nie jeść dużo cukru. Chociaż czasami odwiedzam Shake Shack i Georgetown Cupcakes.

W jaki sposób urozmaicasz swoje codzienne życie?

- Lubię malować i chodzić do muzeów. Kocham świeże kwiaty, więc kupuję je na targu kwiatowym. Lubię robić zdjęcia rzeczy, które mnie inspirują i spacerować po mieście. W Nowym Jorku zawsze czuję się jak turystka, ponieważ nieustannie dostrzegam tutaj coś nowego.

Czy mogłabyś być wizażystką?

- Nie wydaje mi się, żebym mogła zamienić się rolami z Bobbi. Zdarzyło mi się pomagać przyjaciółkom w przygotowaniach do ślubu i innych uroczystości, ale człowiek jest wtedy pod dużą presją. Jednak zrobiłabym to ponownie, gdyby zaszła taka konieczność.

Gdybyś mogła wykonać makijaż jednej gwieździe, przeszłej lub obecnej, kogo byś wybrała?

- Chyba nie chciałabym malować sławnej osoby. Zamiast tego wolałabym umalować prawdziwą osobę, żeby wymyślić, w jaki sposób sprawić, aby wyglądała jak wymarzona wersja samej siebie.


Czego jeszcze nauczyłaś się od Bobbi, poza kwestiami związanymi z urodą?

- Bobbi jest taka efektywna. Kiedy ma jakiś pomysł, natychmiast go realizuje. Niczego się nie boi. Podejmuje ryzyko. Wszyscy możemy się od niej tego uczyć i czerpać z niej inspirację. I naprawdę zdrowo się odżywia!


Co, twoim zdaniem, stanowi sekret starzenia się z wdziękiem?

- Szczęście oraz bycie dobrym dla siebie.

Opowiedz nam, jakie były twoje ostatnie zabiegi pielęgnacyjne.

- Zeszłej nocy miałam zajęcia spinningu, a potem poszłam do domu i zrobiłam sobie pilling. Nałożyłam maseczkę ujędrniającą na godzinę, po czym wzięłam prysznic. Następnie nałożyłam serum i w końcu nałożyłam tyle kremu na noc, że wyglądałam jakbym oblała sobie twarz oliwą.

Jakieś najnowsze odkrycia kosmetyczne?

- Od bardzo dawna malowałam się pomadkami w kolorze nude. A teraz spróbowałam czerwonej pomadki od Bobbi i zakochałam się. Przekonałam się, że też mogę takiej używać!

Stosujesz podkład?

- Używam podkładu Luminous Moisturizing Treatment Foundation od Bobbi. Nazwa tego produktu mówi sama za siebie. Wygląda się w nim promiennie, a jednocześnie nie daje efektu maski. Aplikacja podkładu może być bardzo podstępna - nie chcesz wyglądać, jakbyś dopiero co się umalowała. Ten podkład jest świetny, ponieważ bardzo łatwo się go używa. 

Jak podróżowanie wpłynęło na twoje poglądy na temat urody?

- Dzięki temu, że dużo podróżuję, zdecydowanie doceniam zabiegi kosmetyczne z różnych kultur. Z wiekiem uświadomiłam sobie, że podróż każdej osoby przez życie tak naprawdę odzwierciedla jej piękno.

W jaki sposób dbanie o urodę w Nowym Jorku różni się od Los Angeles?

- W Nowym Jorku jest ferwor, który się wszystkim udziela - trzeba być specyficznym człowiekiem lub mieć odpowiednią siłę, aby mieszkać w Nowym Jorku. Tu żyje się intensywnie. Wszędzie jest tłoczno; musisz walczyć, żeby zrobić zakupy, złapać taksówkę. To czyni cię silniejszym. Kobiety, które tu spotkałam są w stanie wiele zdziałać. W efekcie ich podejście do urody jest trochę bardziej praktyczne i nastawione na szybkość. W Los Angeles masz więcej czasu na stworzenie swojego makijażu, ponieważ jest się tam bardziej wyluzowanym.

Czy jest jakiś rodzaj makijażu, który ci się podoba, ale nie masz śmiałości, żeby tak się umalować?

- Gdybym mogła nosić codziennie sztuczne rzęsy w kącikach oczu, to bym nosiła, ale nie umiem ich sama aplikować. Podoba mi się koci makijaż oczu, ale ilekroć próbuję się tak umalować, mam liner na całej twarzy. Bobbi zrobiła mi piękny koci makijaż oczu.

Jakie trzy kobiety w twoim życiu stanowią uosobienie siły i piękna?

- Nie jestem w stanie ograniczyć tylko do trzech wszystkich kobiet w moim życiu, które są uosobieniem siły i piękna. Inspiruje mnie wiele kobiet - od Michelle Obamy po Bobbi Brown i Alici Keys, po moją matkę i ciotki, moje siostry i oczywiście moje przyjaciółki. Ta lista ciągle się zmienia. Kobiety, które każdego dnia pracują, żeby się doskonalić i ulepszać otaczający je świat - to są kobiety, które mnie inspirują.

Co i kiedy ukształtowało twoje zamiłowanie do makijażu?

- Brałam lekcje modelingu, kiedy byłam mała. Mówili o makijażu, ale nie bardzo tego słuchałam. Byłam raczej typem chłopczycy. Nawet dziś mój styl, to raczej styl chłopczycy. Chyba najwięcej nauczyłam się przez te lata od moich wszystkich artystów makijażu.

Jak znajdujesz czas, żeby trochę się porozpieszczać?

- Staram się znajdować na to czas. Wiem, że ważne jest to, aby mieć czas na zabiegi kosmetyczne, manicure lub żeby poczytać książkę, która leży na moim stoliku nocnym. Ważne jest, aby mieć czas dla siebie.

Kiedy czujesz się najbardziej pewna siebie?

- Najbardziej pewna siebie czuję się wtedy, gdy robię coś dobrze albo gdy jestem z przyjaciółmi, którzy mnie inspirują.

Jak udaje ci się stąpać mocno po ziemi w tym wspaniałym świecie, w którym żyjesz?

- Fajnie jest być częścią tego blichtru, ale cały czas pamiętam, że jest to biznes, a blichtr został stworzony na potrzeby tego biznesu. Powtarzam sobie, że mam życie, którego pragnę. Mieszkam w mieście, które kocham. I znajduję szczęście w tym, co mam.

Jak odnajdujesz równowagę?

- Och, nie wydaje mi się, żeby udało mi się już odnaleźć równowagę. Jak większość kobiet jestem ciągle zajęta. Zdecydowanie pomaga zapisywanie różnych rzeczy, zanim wypadną nam z głowy.

Dokończ te zdania.

Piękno... ciągle ewoluuje.

Siła jest... dana tym, którzy są w stanie ją udźwignąć.

Szczęście jest... miłością.

Gracja... to uroda pod presją.

 


Styl.pl/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Holmes Katie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy