Reklama

Jak po sznurku

Choć większość miast z lotu ptaka przypomina nieregularną plamę, architekci od wieków marzą, by metropoliom nadawać idealne kształty. W historii urbanistyki odnajdziemy projekty miast wpisanych w kwadraty, okręgi, rozchodzących się promieniście lub ciągnących w idealnie prostej linii. Ostatnia z tych utopii może wkrótce stać się prawdą. W Arabii Saudyjskiej rusza budowa linearnego miasta.

170 kilometrów długości, milion mieszkańców, 380 tysięcy miejsc pracy - duże liczby robią wrażenie. Te małe również: zero spalin, zero samochodów, pięć minut drogi do sklepów i niezbędnych punktów usługowych. Zaiste, miasto, noszące roboczą nazwę The Line, nastawiane jest na to, by oszałamiać.

W nastawieniu tym nie odstaje od większości inwestycji, powstających aktualnie w Arabii Saudyjskiej. Tylko w ostatnich latach oddano tam do użytku lub rozpoczęto budowę m.in. Jeddah Tower (aspirującej do miana "najwyższego na świecie, liczącego ponad kilometr wysokości" wieżowca), Mający 99 pięter Kingdom Center - jeden z najbardziej luksusowych wielofunkcyjnych obiektów na świecie, czy najwyższy istniejący hotel - Makkah Clock Royal Tower.

Reklama

Cywilizacyjna rewolucja

O ile jednak za powyższymi inwestycjami stały głownie względy wizerunkowo-ekonomiczne, o tyle The Line ma towarzyszyć misja, jaką jest stworzenie zeroemisyjnej, przyjaznej środowisku i ludziom metropolii.

"Do 2050 roku czas dojazdu pracy większości z nas podwoi się, miliard ludzi będzie musiał zmienić miejsce zamieszkania z powodu globalnego ocieplenia, 90 proc. populacji będzie oddychać zanieczyszczonym powietrzem " - mówił podczas prezentacji projektu Mohammed bin Salman, następca tronu Arabii Saudyjskiej. "Dlaczego poświęcamy naturę dla rozwoju? Dlaczego każdego roku siedem milionów ludzi umiera z powodu zanieczyszczeń? Dlaczego miliony giną w wypadkach drogowych? My proponujemy rozwiązanie, będące cywilizacyjną rewolucją. Rozwiązanie, zorientowane na naturę i człowieka".

Jak owa rewolucja ma wyglądać? Wbrew nazwie, innowacyjne miasto swoją strukturą będzie przypominać nie tyle linię, co nawleczone na sznurek koraliki. Każdym takim "koralikiem" będzie moduł mieszkalny - coś w rodzaju dzielnicy, w której znajdą się piętrowe apartamentowce, sklepy i punkty usługowe. Przestrzeń między nimi wypełnią nie dostosowane do ruchu kołowego arterie (tych nie będzie w ogóle), ale zieleń. Jak zapowiadają twórcy projektu, wszystko, co potrzebne do codziennego życia, znajdzie się w zasięgu pięciominutowego spaceru.

A co z potrzebami mniej prozaicznymi? Jak dojechać na drugi koniec The Line jeśli w mieście nie powstaną ulice? Jak się okazuje, nadziemna część miasta otrzyma swój podziemny rewers, w którym ulokowane zostanie superszybkie metro, sterowane przez sztuczną inteligencję i umożliwiające przedostanie się na drugi koniec metropolii w ciągu 20 minut. Pod ziemię sprowadzony zostanie również transport techniczny i towarowy.

"Wchodzimy w nową erę cywilizacji, w której miasta są czyste i nie emitują dwutlenku węgla. Ten projekt znacząco wpłynie na wydajność ludzkości" - mówił Bin Salman. "Arabia Saudyjska, z jednej strony nowoczesna, z drugiej nawiązuje do starych cywilizacji, zbudowanych na przepływie wody i bogactwie roślinności."

Architektura zamiast ropy?

Choć ekologiczne deklaracje brzmią górnolotnie, za koncepcją The Line kryją się również względy ekonomiczne - Arabia Saudyjska powoli zmienia swój model gospodarczy, pragnąc uniezależnić się od ropy naftowej, które zasoby prawdopodobnie za kilkadziesiąt lat ulegną wyczerpaniu. Dla kraju, który z czarnego złota do niedawna czerpał ¾ swoich dochodów, to gigantyczna zmiana. Filarami tej ekonomicznej rewolucji mają być podatki, sprzedaż obligacji zagranicznym inwestorom oraz stawianie na turystykę i przyjazne naturze inwestycje.

W realizację tej wizji pompowane są ogromne pieniądze - przekształcenie całego, położonego obok granic z Egiptem i Izraelem obszaru Arabii Saudyjskiej, którego częścią jest The Line, będzie kosztować 500 miliardów dolarów. Region, funkcjonujący pod roboczą nazwą Neom, ma być gigantyczną, ultranowoczesną metropolią, w której pojawią się taki gadżety jak: latające taksówki, sterowany deszcz, nauczyciele-hologramy, dinozaury-roboty, a nawet sztuczny księżyc. Jak czytamy na stronie projektu: "Neom to nie miejsce na ziemi - to stan umysłu". I jeszcze: "Żywe laboratorium innowacji. Zrównoważony ekosystem dla życia i pracy. Przyszłość ludzkości".

Arabia Saudyjska nie szczędzi środków i pomysłów, nie marnuje również czasu. Prace nad The Line mają ruszyć już w tym kwartale, a ich śledzenie będzie pewnie sporą gratką dla miłośników budowlanych technologii. Inwestycja ma bowiem rozciągać się między wybrzeżem Morza Czerwonego, a północno-zachodnim krańcem Arabii Saudyjskiej, przecinając cztery strefy geograficzne: morskie wybrzeże, pustynię, góry i wyżyny. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwsi mieszkańcy powinni wprowadzić się do The Line w 2030 roku.

Czytaj dalej na następnej stronie >>>

Hiszpańskie trójkąty

Choć The Line będzie pierwszym na świecie liniowym miastem, Saudyjczycy nie są pierwszymi, którzy wpadli na pomysł stworzenia tego rodzaju metropolii. Najsłynniejszy przykład w historii urbanistyki to opracowana przez Arturo Sorię y Matę koncepcja Ciudad Lineal. XIX-wieczny hiszpański architekt chciał w ten sposób rozwiązać problemy komunikacyjne i mieszkaniowe ówczesnego Madrytu.

W jego wizji miasto miało przyjąć kształt długich i wąskich pasm architektury, towarzyszącej szlakom komunikacyjnym i obszarom zielonym. W planach Maty koncepcja z czasem powinna zostać zastosowana w innych regionach kraju, tak by Hiszpania pokryła się siecią linearnych miast. Ideę udało się zrealizować tylko w niewielkim, wręcz symbolicznym fragmencie - liczącym 5,2 kilometra długości obszarze, będącym częścią Madrytu.

Mimo fiaska, pomysł Maty przez lata rozpalał wyobraźnię architektów. Do koncepcji miasta linearnego odwoływali się m.in. sowiecki urbanista, Nikolay Alexandrovich Milyutin i niemiecki architekt nurtu funkcjonalizmu, Ernst May. Ten ostatni próbował wdrożyć ideę linearnego miasta na terenie Magnitogorska i Frankfurtu.

A tymczasem w Polsce...

Co ciekawe, linearnych miast mogliśmy doczekać się i w Polsce. Wszystko za sprawą architekta, Oskara Hansena, który w latach 60. opracował koncepcję Linearnego Systemu Ciągłego, stanowiącą alternatywę dla tradycyjnych, centrycznych miast. Zgodnie z jego ideą, przez Polskę miały przebiegać cztery pasy zabudowy, ciągnące się od Tatr aż do Bałtyku, przedzielone pasami zieleni o szerokości ok. 100 km, zawierającymi tereny rolne, leśne i rekreacyjne. Każdy z ciągów zabudowy stałby się domem dla 10-15 mln mieszkańców i "wchłonął" istniejące już miasta. Cała przestrzeń miała zostać zaaranżowana w taki sposób, by mieszkańcy wsi i miast mieli równie łatwy dostęp do miejsc pracy, instytucji publicznych i punktów usługowych.

Założenia LSC w pewnym stopniu udało się wdrożyć na lubelskim osiedlu im. Juliusza Słowackiego i warszawskim Przyczółku Grochowskim.

W skali makro jednak, projekt Hansena, podobnie jak inne linearne utopie, pozostał wyłącznie teorią. Czy w Arabii Saudyjskiej teorię uda się wcielić w praktykę? Prawdopodobnie tak, przynajmniej w części. Czy jednak mieszkający w utopii ludzie będą tak szczęśliwi, jak zaplanowali to architekci? To już o wiele bardziej skomplikowana sprawa...

Styl.pl
Dowiedz się więcej na temat: architektura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy