Reklama

Izabela Janachowska o ślubach w czasach koronawirusa

Od niedawna, po zniesieniu niektórych obostrzeń, znów można organizować wesela. Wiąże się to jednak z pewnymi ograniczeniami. Jak sobie z nimi poradzić? Jak kulturalnie odmówić zaproszenia wcześniej zaproszonym gościom? O tym - i nie tylko - rozmawiamy ze specjalistką od ślubów, Izabelą Janachowską.

Katarzyna Drelich, Styl.pl: Z powodu Covid-19 na wesela można zaprosić nie więcej niż 150 osób. Jak kulturalnie poinformować gości, że z powodu ograniczenia musimy "cofnąć" zaproszenie? 

Izabela Janachowska: - Niedawno opowiadała o tym w moim programie pani doktor Irena Kamińska-Radomska, guru savoir-vivre'u. Odmówienie zaproszenia komuś, kto uprzednio był już zaproszony, to - delikatnie mówiąc - niekomfortowa sytuacja. Jednak bardzo duże wyzwanie stoi przed osobą, która otrzymuje ten nieszczęsny telefon. Duże znaczenie ma wyrozumiałość ze strony gości. Zrozumienie, w jak trudnym położeniu znalazła się młoda para i przyjęcie odmowy z klasą. Jeśli gość zareaguje w nieuprzejmy sposób, wówczas dla nowożeńców jest to podwójnie trudne. To nie jest ich zła wola, nikt z nas nie ma na to wpływu. Niestety, przed nimi bardzo niewdzięczne zadanie. 

Reklama

Rzeczywiście, skupiamy głównie się na tym, jak para młoda ma się zachować, a tak naprawdę clou tej sprawy jest po stronie gości.  

- W tej sytuacji wszyscy muszą wykazać się empatią. Para młoda musi cofnąć zaproszenie w możliwie najdelikatniejszy sposób, a gość powinien w kulturalny sposób zareagować, żeby nowożeńcom nie było jeszcze trudniej. 

Czym się w takim razie powinna się kierować młoda para przy podejmowaniu takiej decyzji? 

- Nie wydaje mi się, żeby było jakieś uniwersalne rozwiązanie. Każda para powinna znaleźć swój klucz, który pomoże zmniejszyć liczbę gości. Czy będą to osoby dalsze, z którymi utrzymujemy kontakt głównie w pracy? A może zostaniemy przy osobach, które mieszkają najbliżej miejsca wesela, żeby nie musiały jechać do nas przez całą Polskę, czy nawet zza granicy? Można też wziąć pod uwagę, że zaproszenie osób z grupy ryzyka, np. w podeszłym wieku, może być dla nich pewnym zagrożeniem. 

Jak zadbać o pilnowanie przestrzegania zasad sanitarnych podczas wesela? To wydaje się być wyjątkowo trudnym zadaniem.

- Główny Inspektorat Sanitarny i rząd opublikowały jakiś czas temu cały pakiet zasad. Dotyczy on zarówno gości, młodej pary i podwykonawców, którzy pracują przy organizacji wesel. Jeśli chodzi o gości, to oczywiście jeśli ktokolwiek widzi u siebie objawy choroby, wówczas powinien zrezygnować z udziału w uroczystości. Po każdym opuszczeniu sali weselnej i powrocie do niej trzeba  dezynfekować ręce. Młoda para jest zobowiązana do sporządzenia listy gości i osób pracujących przy organizacji wesela, żeby taki spis mógł trafić w każdej chwili do Sanepidu. Po stronie nowożeńców jest także zmniejszenie liczby gości do 150 osób. Najwięcej obowiązków jest jednak po stronie organizatorów.

- Domy weselne mają obowiązek zapewnienia środków dezynfekujących dla gości i pracowników. Na sali powinno być tylu pracowników, żeby jeden kelner obsługiwał maksymalnie 15 osób. Zaleca się też, aby przy jednym stole siedziały osoby z jednego gospodarstwa domowego, w innych przypadkach sugeruje się zmniejszenie o 20 proc. wcześniej ustalonej liczby gości. Przy stołach podłużnych można umieścić gości po obu stronach, natomiast nie powinno sadzać się gości vis a vis. Jeżeli młoda para decyduje się np. na słodkie stoły czy stacje live cooking, musi zostać wybrana osoba odpowiedzialna za obsługę tych stanowisk.

- Podwykonawcom, którzy wcześniej zajmują się przygotowaniem sali, np. dekoracjami czy sprzątaniem, też zaleca się pracę zmianową, żeby wszyscy nie przebywali w tym samym czasie w jednym pomieszczeniu. Obostrzeń jest sporo i mam nadzieję, że wszystkie osoby pracujące przy organizacji wesel wezmą je sobie do serca. Najgorsze, co mogłoby się wydarzyć dla młodej pary i całej branży, to sytuacja, w której wesele staje się ogniskiem koronawirusa. To naprawdę niezwykle istotne, żeby poważnie podejść do nowych zasad. 

Odwoływać, przekładać, czy zostać przy wcześniej wybranym terminie? Czytaj na następnej stronie >>>

W jednym z twoich filmików na Youtubie mówiłaś, że wiele par pisze do ciebie z pytaniami, czy przekładać, a może nawet odwoływać wesela. Jak reagujesz na takie wiadomości? 

- To są bardzo indywidualne decyzje. Jak tylko pojawiła się pandemia, już na początku marca, mówiłam, że na pewno przełożyłabym wszystkie śluby i wesela, które zaplanowane są do końca maja. W zasadzie się nie pomyliłam, bo niedługo później wydano odgórny zakaz organizacji wesel. W nowym reżimie sanitarnym można je organizować od 6 czerwca. Na początku też słyszałam głosy, że niepotrzebnie panikuję. Ale w tej sytuacji lepiej jest być podwójnie ostrożnym, niż szarżować. Zdrowie i życie ludzkie, to nie jest temat, do którego można podchodzić z przymrużeniem oka.

- Są takie pary, które widząc tę sytuację, mimo odgórnego zezwolenia i z nowymi zasadami organizacji wesel, nie chcą decydować się na ślub w tym trudnym czasie. Nie czują się na tyle silni i pewni, że już wszystko wraca do normy, żeby organizować wesele nawet na kilkadziesiąt osób i to jest zrozumiałe. Niektórzy przekładają ślub nawet o rok. Jest też wiele par, które wyczekiwały tego wielkiego dnia i przygotowywały się do niego latami, więc postanawiają pozostać przy wcześniej ustalonym terminie. Wiele osób z kwietnia i maja przełożyło śluby na sezon jesienno-zimowy. Natomiast ja uważam, że to komfort i bezpieczeństwo powinny stać na pierwszym miejscu, więc jeśli ślub teraz miałby wiązać się z dyskomfortem, to może warto pomyśleć o przełożeniu na późniejszy termin. 

Jeszcze długo przed pandemią poruszyłaś na swoim kanale temat podziału obowiązków między panią a panem młodym z zaznaczeniem, że mężczyźni niejednokrotnie uważają, iż na oświadczynach ich obowiązki ślubne się kończą. Chętnie wrócę do tego tematu teraz, kiedy obowiązków znacznie przybywa. 

- Sytuacja, która teraz ma miejsce, na szczęście mobilizuje wszystkich do tego, żeby bardziej dbać o kwestię bezpieczeństwa - także przy organizacji wesela. Wcześniej mało kto zwracał na to uwagę. Z moich obserwacji wynika, że mężczyźni bardzo angażują się w pomoc swoim narzeczonym przy organizacji tego wyjątkowego dnia. Teraz nie chodzi już tylko o przysłowiowy wybór kwiatków, ale o bezpieczeństwo wszystkich gości. Nagle to wszystko, co w pewnym sensie u większości par było tylko na głowie pań, teraz staje się obowiązkiem wspólnym. 

Po kwarantannie znów powraca temat samoakceptacji. Wiele kobiet zarzuca sobie, że przez ten czas np. przybrały na wadze. Jeśli do tego dochodzi temat ślubu,  pojawia się panika: "Czy na pewno będę wyglądać tego dnia idealnie, czy zmieszczę się w suknię?".  Powiedzmy sobie szczerze - to chyba nie jest najważniejsze? 

- To, że suknia ślubna jest jednym z najważniejszych elementów dla panien młodych, jest kwestią zupełnie naturalną. Wszyscy chcemy wyglądać dobrze, a w dniu ślubu - wręcz perfekcyjnie. Oczywiście niektóre dziewczyny zatracają się w dążeniu do tej perfekcji, widzą w sobie same wady. Ale w przypadku ślubu muszę wszystkich uspokoić - większość sukien ślubnych doskonale tuszuje wszelkie mankamenty, zdecydowanie lepiej niż jakiekolwiek inne ubranie. Gorsety, szerokie spódnice potrafią zbudować talię, nawet jeśli od pieczenia ciast przybyło nam kilka centymetrów -  wiem coś o tym! Poza tym ostatnie przymiarki są dosłownie na kilka dni przed ślubem, więc suknia będzie idealnie dopasowana do każdej sylwetki. Takiego lekkiego wahnięcia wagi naprawdę nikt nie zauważy, więc apel do panien młodych: nie odbierajcie sobie samym radości z tego pięknego dnia i nie zatracajcie się w dążeniu do perfekcji!  

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama