Reklama

Coś przeczuwasz

Gdy wchodzisz do supermarketu, robisz się głodna. W jednym sklepie z ubraniami możesz robić zakupy godzinami, a w drugim po kwadransie zaczyna boleć cię głowa. Nowe perfumy sprawiają, że ludzie częściej się do ciebie uśmiechają, za to poprzednie, choć piękne, nie miały takiego działania. Jak to wytłumaczyć? Wystarczyło trochę powęszyć...

Skropienie się perfumami przed wyjściem z domu jest dla większości kobiet tak oczywiste, jak ubranie się czy zrobienie makijażu. Dlaczego? Bo chcemy czuć się zadbane i chcemy, żeby inni tak o nas myśleli. Poza tym odpowiedni zapach może dodać energii i pewności siebie. Dlatego większość z nas ma więcej niż jeden flakon perfum. Inne na weekend, inne do pracy. Jedne na romantyczną kolację, drugie na eleganckie wieczorne przyjęcie. Słusznie, bo węchu nie da się wyłączyć.

Zapachy przedostają się od razu do układu limbicznego, części mózgu, w której powstają uczucia, skojarzenia, sympatie i antypatie. Wniosek? Trafiają bezpośrednio w emocje. Tę właściwość aromatów wykorzystują specjaliści od marketingu. Co robią, by promowany przez nich produkt wzbudził zainteresowanie? To samo co ty - rozpylają perfumy. Przykład? Kiedy eksperci z marki LG wprowadzali na rynek telefon Chocolate, nowe aparaty pachniały czekoladą. Słodki aromat miał wzbudzać pożądanie. Nie przez przypadek czekolada to składnik perfum Angel Thierry’ego Muglera, uważanych za wyjątkowo zmysłowe.

Reklama

Zapach rozrzutności

Uwaga! Na nasze emocje i decyzje może wpływać woń, na którą nie zwracamy uwagi. - Specjaliści z amerykańskiego Instytutu Monella, zajmującego się psychologią zapachu już w latach 60., przeprowadzili eksperyment udowadniający tę tezę - mówi dr Iwona Konopacka-Brud, kierownik laboratorium badawczego Pollena-Aroma. - W jednym z salonów z futrami rozwieszono na dwóch wieszakach identyczne płaszcze. Miały takie same fasony, kolory i uszyte były z tych samych skór. Ale przy jednym wieszaku rozpylano prawie niewyczuwalny kwiatowy zapach. Ponad 80 proc. klientek twierdziło, że perfumowane futra są ładniejsze i lepiej uszyte. Żadna nic nie wyczuła w powietrzu.

Czy to oznacza, że kupujemy ubrania ze względu na to, jak pachną? Na szczęście nie. - Nie ma uniwersalnego zapachu zwiększającego sprzedaż w każdym sklepie - mówi Anna Supińska z firmy AromaCorp zajmującej się aromamarketingiem. - Kompozycja musi być idealnie dopasowana do stylu marki, wystroju sklepu, do klientów. Nieodpowiedni zapach zamiast oczarować może zirytować. Przykład? Pewna Amerykanka pozwała do sądu koleżankę z pracy, której perfumy uniemożliwiały jej swobodne oddychanie w biurze, były dla poszkodowanej zbyt intensywne.

Wpadki zdarzają się też specjalistom. W San Francisco na przystankach autobusowych rozpylano aromat czekoladowych ciasteczek. Zamiast apetytu na słodycze wywołało to u czekających na autobus uczucie głodu i frustracji. O tym, że dobór odpowiedniego zapachu do miejsca zwiększa szanse na sukces, przekonali się także właściciele jednego z francuskich sklepów z piżamami. Kobiety kupowały je chętniej, gdy w powietrzu unosił się subtelny zapach konwalii. Za to lubiane przez większość z nas kompozycje morskie nie dawały takich efektów. - Były zbyt orzeźwiające i nie kojarzyły się z zasypianiem... - tłumaczy Anna Supińska.

No jasne - perfumy Cool Water Davidoff nie pasują do wieczorowej kreacji. Lepsza będzie np. drzewno-piżmowa woda Sensuous Nude Estée Lauder. W składzie ma m.in: miód, piżmo, bursztyn, i... konwalię. A jak powinien pachnieć dżins? - Długo się nad tym zastanawialiśmy, kiedy przedstawiciele sieci sklepów z ubraniami dżinsowymi zamówili u nas specjalną kompozycję. Bawełną? Niebieskim barwnikiem? Ameryką? - opowiada Iwona Konopacka-Brud. - Nie mogliśmy się zdecydować, stworzyliśmy więc klika propozycji. Wybrano tę, która w ogóle nie kojarzyła się dżinsem, ale poprawiała nastrój.

Pozytywny odlot

Tak działają m.in. cytrusowe olejki eteryczne. - Zapachy mandarynki i pomarańczy są delikatne, nieprzytłaczające i popularne - mówi Iwona Konopacka-Brud. - To ważne, bo za przyjemne uważamy przede wszystkim nuty, które znamy i kojarzymy z czymś miłym. Dlatego olejek pomarańczowy w niewielkim stężeniu rozpylany jest często na lotniskach. - Wywołuje pozytywne emocje i radość z podróży. A to może przytłumić lęk przed lataniem - wyjaśnia Anna Supińska. 

Ciekawe, czy letnie edycje perfum, które najczęściej pachną cytrusami, mają podobne właściwości? By się o tym przekonać, trzeba poczekać do wakacji. Ale już teraz możesz odwiedzić port lotniczy w Łodzi, w którym rozpylana jest wonna kompozycja wprawiająca w dobry nastrój. Czy poprawi samopoczucie tych, którzy panicznie boją się lotu? Nie. Fobie pomogą złagodzić zapachy o silniejszym działaniu uspokajającym, jak olejek lawendowy, majerankowy, różany czy sandałowy. - Jest ich sporo, ale najważniejsze, żeby wybrać ten, który nam się podoba - mówi Iwona Konopacka-Brud.

- Jeśli ktoś nie znosi zapachu majeranku, wdychając go, bardziej się zirytuje, niż zrelaksuje. Zapach lawendy wielu osobom kojarzy się ze szpitalem. To również może zestresować. Choć niektórym "nosom" ta specyficzna woń spodobała się tak, że postanowili stworzyć perfumy, w których gra jedną z ważnych ról. Przykład? Kompozycja Night Aoud niszowej marki Micallef, można w niej wyczuć nuty... lizolu, płynu do dezynfekcji. Jednak właściciele gabinetów medycznych coraz częściej starają się pozbyć takich zapachów. - W tym celu rozpyla się najpierw preparaty neutralizujące, a potem kompozycje olejków zmniejszających poczucie niepokoju, np. mieszankę lawendy, eukaliptusa i świeżych owoców - wyjaśnia Anna Supińska. - Kilka razy przeprowadziliśmy ankiety w perfumowanych gabinetach. Okazało się, że ludzie oceniali je jako bardziej profesjonalne i rzadziej odwoływali wizyty. 


Perfumy dla bogaczy

Stworzono już takie kompozycje zapachowe, dzięki którym w pewnych miejscach chcemy bywać częściej. Na przykład w hotelach Westin na całym świecie rozpylany jest aromat białej herbaty. - Uniwersalny, nienarzucający się, świeży i ciepły jednocześnie. A co najważniejsze, nie kojarzy się z niczym konkretnym, nie ma więc ryzyka, że wywoła u kogoś negatywne wspomnienia - mówi Anna Supińska.

Podobnie jak zapach melona rozpylany w sklepach firmowych Samsunga. Wybierano go przez rok i testowano m.in. w USA, Chinach, Niemczech, Brazylii, Tajlandii i Rosji. W przypadku marek dostępnych na całym świecie trudno znaleźć kompozycję, która u wszystkich będzie wywoływać pozytywne emocje. Większość z nas dobrze odbiera i pamięta aromaty kojarzone z domem rodzinnym. Inspirują one również wielkich perfumiarzy.

Woda Jeux de Peau pachnie dzieciństwem sławnego "nosa" Serge’a Lutensa, czyli gorącym, wyjmowanym z pieca chlebem. Z badań specjalistów zajmujących się marketingiem zapachów wynika, że aromat świeżego pieczywa zwiększa szanse na sprzedaż... mieszkania. - Bo tworzy domową atmosferę i daje poczucie, że w tym miejscu może się toczyć szczęśliwe życie rodzinne - wyjaśnia Anna Supińska. - Nie bez przyczyny przed odkryciem aromamarketingu agenci nieruchomości przychodzili chwilę wcześniej do domu, który mieli pokazać potencjalnym klientom, i parzyli w nim kawę... Ale ta metoda sprawdza się jedynie w przypadku mieszkań i domków jednorodzinnych. Wille i apartamenty "sprzedają" nieco inne kompozycje zapachowe.

- Dla podkreślenia prestiżu miejsca rozpyla się w nich nuty drzewne i skórzane - mówi Anna Supińska. Ale już w bankach najczęściej poczucie luksusu, stabilizacji finansowej i bezpieczeństwa ma wywołać mieszanka nut białej herbaty, korzenia imbiru i kardamonu. Ten ostatni jest także składnikiem perfum Success is a job in New York marki Bond No. 9, które perfumiarz Claude Dir stworzył zainspirowany... światowym kryzysem gospodarczym. Oprócz kardamonu można w nich wyczuć aromat gałki muszkatołowej, mandarynki, kolendry, ziela angielskiego, śliwki, papryki i wanilii.

Wiceprezes Microsoftu zamówił u perfumiarza Larry’ego Murrisona kompozycję, która miała się kojarzyć z zapachem świeżo wydrukowanych pieniędzy. W efekcie powstała woda Money z nutami rozmarynu, cytrusów, drewna i nut morskich. Perfumy kosztują 35 dolarów i kupisz je na www.liquidmoney.com.

- Dla każdego z nas luksus pachnie inaczej, z czymś innym się kojarzy - mówi prof. dr Władysław Brud z Wyższej Szkoły Zawodowej Kosmetyki i Pielęgnacji Zdrowia. - Jednym z willą z basenem w Monte Carlo. Innym z siedliskiem na Mazurach. Do tej pory udało się stworzyć tylko jedną kompozycję, która od dziewięćdziesięciu lat na całym świecie uchodzi za synonim luksusu. To perfumy Chanel No 5. Na każdym pachną elegancko i szlachetnie.

Nuty pożądane

Kompozycji, która uwodziłaby wszystkich, też jeszcze nie wymyślono. - Olejek ylang-ylang ma ciepły, kwiatowy zapach, pobudza wyobraźnię. Intensywny, ziołowy olejek rozmarynowy nie kojarzy się ze zmysłowym nastrojem i przyjemnością, ale na niektórych tak działa - mówi Iwona Konopacka-Brud. - Pierwszy wycisza i nastraja romantycznie. Drugi zwiększa ukrwienie...

Ponoć i na zmysły, i na ciało działają dostępne w internecie (www.feromoon.pl) preparaty z feromonami. Prawie nie pachną, ale po dwóch tygodniach regularnego stosowania producenci obiecują "wzrost pożądania, poczucia atrakcyjności i eksplozję zmysłowości". Brzmi kusząco, eksperci pozostają sceptyczni. - Feromony nie mają zapachu, bo nie są odbierane przez zmysł węchu. Receptory, które je wychwytują, znajdują się w narządzie lemieszowo-nosowym u podstawy przegrody nosowej - wyjaśnia Iwona Konopacka-Brud.

- Ludzki organizm naturalnie wytwarza kilkanaście feromonów i każdy z nas ma własną niepowtarzalną mieszankę. Nie da się jej odtworzyć albo stworzyć uniwersalnej kompozycji działającej na zmysły wszystkich. - Poza tym nie mamy gwarancji, że "eliksir", którym się spryskamy, nie wejdzie w konflikt z naszymi naturalnymi feromonami. A wtedy skutek może być inny od zamierzonego - dodaje Anna Supińska.

Zapach w operze

Namiętnością manipulować trudno, ale wiadomo jak skutecznie zadziałać na inne emocje. Na przykład sportowe. - W pubach podczas emisji meczów piłki nożnej rozpylamy zapach świeżo skoszonej trawy - mówi Anna Supińska. - Jest delikatnie wyczuwalny, ale i tak działa. Entuzjazm i skupienie widzów są większe niż zwykle. Zachowują się tak, jakby oglądali mecz na żywo, siedząc na trybunach stadionu, a nie przed telebimem, mniej rozmawiają, więcej dopingują.

- Dodatkowo zapach świeżo skoszonej trawy daje wrażenie przestrzeni. Sprawia, że pomieszczenie wydaje nam się większe, niż jest w rzeczywistości - tłumaczy Iwona Konopacka-Brud. Wszystkimi zmysłami można odbierać nie tylko mecz.

W łódzkiej filharmonii wystawiono... pachnącą operę. Podczas przedstawienia "Thais" J.Masseneta rozpylano kompozycje, które miały wyrazić uczucia głównej bohaterki: pożądanie, namiętność, zmysłowość. Czym pachną te emocje? Tego firma Ad*Aroma, która przygotowała pachnidła na spektakl, nie chce zdradzić. Obecni w operze wyczuli jednak wyraźnie woń róż. Te kwiaty często pojawiają się historii "Thais", a ich zapach większości z nas kojarzy się z miłością. Olejek różany pomaga stworzyć nie tylko romantyczną atmosferę...

Zapachy zapamiętujemy błyskawicznie i na zawsze. Czy wdychając odpowiedni olejek eteryczny podczas nauki, szybciej przyswoimy wiadomości? - Tak właśnie działa różany! Są na to dowody. Badanie przeprowadzono na grupie niemieckich studentów - mówi prof. Władysław Brud. - Podzielono ich na dwa zespoły. Każdemu pokazano szachownicę ułożoną z rozmaitych obrazków. W pomieszczeniu, w którym pracowała jedna z grup, rozpylono niewielką ilość olejku różanego. To samo zrobiono, gdy studenci poszli spać.

Następnego dnia dostali szachownicę i obrazki osobno. Musieli je ułożyć w kolejności, jaką zapamiętali. Zespół, który pracował "w oparach" olejku, wykonał to zadanie o wiele lepiej. Eksperyment powtórzono kilka miesięcy później na studentach amerykańskich. Efekt był podobny.

Odświeżająco na umysł działają też zapachy cytrusów. Aromat zielonej herbaty zwalcza uczucie znużenia. I właśnie te dwa olejki rozpylane są najczęściej w salach konferencyjnych. Przed tobą kolejne zebranie? Oddychaj głęboko!

Efekt na zamówienie

Mamy zapachy dostosowane do różnych miejsc. Może niebawem powstaną perfumy dla różnych osobowości? W USA firma My DNA Fragrance specjalizuje się w kompozycjach dopasowanych do kodu genetycznego celebrytów. Żeby stworzyć takie perfumy, wystarczy włos gwiazdy. Naukowcy pobierają z niego DNA, a perfumiarze dopasowują do komputerowego zapisu kodu odpowiednie aromaty.

Tak powstały już m.in. perfumy inspirowane DNA Marylin Monroe do kupienia na www.mydnafragrance.com. Na tej stronie możesz też zamówić kompozycję pasującą do twojego DNA. Im bardziej skomplikowany kod, tym wyższa cena pachnidła.

Inna opcja? Perfumy dopasowane do grupy krwi. Są już w warszawskim sklepie Horn&More (cena: 470zł). Pytanie, czy to ma sens? - Nie słyszałam o badaniach na ten temat - mówi Iwona Konopacka-Brud. - Każdy z nas ma swój charakterystyczny zapach skóry, unikatowy jak linie papilarne. To wyjaśnia, dlaczego te same perfumy pachną inaczej na każdej osobie. A grupa krwi ma taki sam wpływ na zapach indywidualny jak na kształt linii papilarnych. Żaden.

Lepiej poszukać pachnidła, które będzie współgrać z naturalnych zapachem skóry. Perfumy na miarę można zamówić u paryskich "nosów": w salonie Guerlaina na Polach Elizejskich albo u Francisa Kurkdjiana, który tworzył kompozycje dla luksusowych marek, m.in. Dior, Armani czy Jean Paul Gaultier. Ceny zaczynają się od 32 tys, zł.

Na szczęście specjalne zamówienie realizują już polskie firmy. Na przykład ekologiczna Fridge. Najpierw umawiasz się na konsultację w sklepie tej marki, opisujesz, o jakich perfumach marzysz, a po trzech tygodniach dostajesz kilka próbek. Z tej, która ci się spodoba, powstanie indywidualny ekozapach. Za jego przygotowanie trzeba zapłacić 13 tys. zł. Kolejne flakony pachnidła są już tańsze, kosztują... około tysiąca złotych.

Kompozycje na indywidualne zamówienie powstają też w Pollenie-Aromie, zamawia się je na stronie internetowej www.pollenaaroma.pl. - Klient dostaje tester, przykleja go na noc pod pachę, a potem odsyła do laboratorium razem z wypełnioną ankietą, w której opisuje, jakie perfumy chce uzyskać - wyjaśnia prof. Władysław Brud. - Pewna kobieta zamówiła kompozycję o zapachu białej koniczyny. Mieliśmy problem, bo biała koniczyna w naturze nie pachnie...

A gdybym napisała, że chcę kompozycję, dzięki której będę oceniana jako ładniejsza? - Takie zamówienia też realizujemy - mówi prof. Brud. Przygotowanie perfum na życzenie trwa miesiąc i kosztuje ok. 800 zł. A potem możesz się perfumować i manipulować. Brzmi groźnie? - Węch to zmysł, który pracuje cały czas, ale na szczęście łatwo się przyzwyczaja - mówi Iwona Konopacka-Brud. Dlatego zapach działa skutecznie, ale krótko. Czar szybko się ulatnia.

Izabela Nowakowska

Twój STYL 1/2012



Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy