Reklama

Carl Honoré: Jak żyć długo i szczęśliwie

- Biały rasista najprawdopodobniej nigdy nie będzie czarnoskóry. Seksista nigdy nie stanie się kobietą. A przecież starość czeka przytłaczającą większość z nas. Wszyscy stajemy się w pewnym stopniu ofiarami tego chorego kultu młodości, który prowadzi do ageismu - mówi Carl Honoré, kanadyjski dziennikarz i publicysta, autor książki "Siła wieku". Na to, że się starzejemy nie ma rady. Czas mija nieubłaganie powodując zmiany, które bardzo często trudno nam zaakceptować. Jak oswoić się z przemijaniem? Co możemy zrobić, żeby mijające lata otwierały przed nami kolejne drzwi?

Katarzyna Drelich, Styl.pl: W dzisiejszych czasach obserwuje się wszechobecny lęk przed starzeniem się. Wielu moich przyjaciół, w wieku koło trzydziestki, mimo że nie ma ani jednej zmarszczki, na myśl o starości drży z przerażenia. Dlaczego tak boimy się starzeć?

Carl Honoré: - Myślę, że istnieje wiele powodów. Po pierwsze, z biegiem czasu w naszych organizmach zachodzi wiele zmian, które niekoniecznie nam się podobają. Widać to najlepiej po sportowcach. Zawodowi piłkarze kończą kariery przed czterdziestką. To nieuniknione, ale ciężko nam się z tym pogodzić.

Reklama

- Kolejną przyczyną jest to, że starzenie się jest procesem nieuchronnie prowadzącym do śmierci, o czym nikt z nas nie chce myśleć. Ja przestałem myśleć o niej w sposób obsesyjny, makabryczny, bo to prowadzi do stanów depresyjnych. Masz ochotę iść do ciemnego pokoju i nigdy z niego nie wyjść. Prawdopodobnie nie ma nic bardziej oklepanego niż stwierdzenie, że wszyscy kiedyś umrzemy, ale możemy wykorzystać tę świadomość jako motywację do pełniejszego życia tu i teraz.

- Jednak, według mnie, największą odpowiedzialność za wszechobecny lęk przed starością ponosi kult młodości, widoczny w kulturze masowej od pięćdziesięciu, sześćdziesięciu lat. Na fali powojennego baby boomu świat zdominowała hippisowska kultura młodzieżowa z jej modą, muzyką, sztuką, językiem i podejściem do życia. Sytuację pogarsza jeszcze współczesny konsumpcjonizm uwydatniony przez rozwój mediów społecznościowych. Gdziekolwiek nie spojrzeć, widzimy przekaz: młodość jest super, stare jest złe, a starsze jeszcze gorsze!

- Tak sobie siedzimy zamarynowani w tej idei, a to wytwarza pewien osobliwy dysonans. Napięcie związane z upływającym czasem da się odczuć w coraz młodszym wieku, szczególnie przy okazji okrągłych urodzin. Choć trzydziestki, czterdziestki czy pięćdziesiątki postrzegane są jako pewne kamienie milowe, to jednak panuje przekonanie, że po trzydziestce znajdujemy się na równi pochyłej.

 - W dzisiejszych czasach coraz ważniejsze jest nie to, kiedy się urodziłeś, ale to, jak myślisz, mówisz, ruszasz się, tańczysz, podróżujesz i jak się bawisz. W przyszłości o wiele bardziej niż wiek będą nas definiować nasze wybory: książek, muzyki, jedzenia, przyjaciół, pracy, poglądów politycznych. Ta zmiana współgra z szerszą tendencją do coraz większej różnorodności i wolności osobistej.

Pokutuje przekonanie, że wraz z wiekiem spada kreatywność. To jedna z tez, które obalasz w swojej książce. Jak sprawić, aby kreatywność towarzyszyła nam przez całe życie?

 - Czas na kolejne przełomowe odkrycie: w zdrowym ciele zdrowy duch. Należy dbać o kondycję fizyczną, unikać palenia tytoniu, korzystać z umiarem z alkoholu, zachowywać higienę snu, unikać stresu.

 - Kolejnym czynnikiem jest nastawienie. Jeśli uwierzymy, że kreatywność umiera z wiekiem, prawdopodobnie nie pojawi się wysyp wspaniałych pomysłów. Za każdym razem, gdy stwierdzamy, że jesteśmy na coś za starzy, niezależnie od wieku, jakaś część nas umiera. Wykorzenienie takiego przeświadczenia to warunek absolutnie konieczny do zastosowania następnej metody pobudzania kreatywności: otwarcia się na nowe doświadczenia!

 - Codziennie starajmy się coś odkryć: przeczytać książkę, porozmawiać chwilę z nieznajomym, nauczyć się paru słówek w obcym języku. Rozwińmy jakąś umiejętność. Wyróbmy w sobie nawyk stawiania czoła nowym wyzwaniom. Dzięki ciągłej ekspozycji na nowe doznania, niezależnie od skali ich wielkości, nasza kreatywność ewoluuje i dojrzewa. O ile idee ludzi młodszych zwykle bywają szalone, przebojowe, przez co niekiedy oderwane od rzeczywistości, o tyle nabywane z wiekiem doświadczenia pozwalają owe idee doprecyzować, ukierunkować, uczynić znacznie bardziej pragmatycznymi, a przez to bardziej wartościowymi. Wystawianie się na działanie nowych bodźców zapobiega popadnięciu w rutynę, dzięki nim przeciwstawiamy się martwym, powtarzalnym schematom, śmiertelnej pułapce, która niszczy psychicznie i duchowo. Myślmy o życiu jako o ciągłym poszukiwaniu nowych drzwi. Jakie drzwi możemy otworzyć dzisiaj? Jakie otworzymy jutro? Świat ma jeszcze tyle nowych drzwi!

Interesujące - zawsze wydawało mi się, że strach przed nieznanym to domena ludzi starszych, tymczasem często spotykam ludzi koło dwudziestki, trzydziestki, którzy barykadują się w swoich strefach komfortu z powodu paraliżującego strachu przed nieznanym.

 - Przywodzi mi to na myśl kolejny mit, który zakłada, że ludzie starsi są mądrzejsi. Taka reguła absolutnie nie istnieje! Znajdziemy prawdopodobnie tyle samo głupków wśród seniorów, co wśród młodzieży. Owszem, przez lata gromadzimy pewną mądrość życiową, ale to, co z niej bierzemy dla siebie, jak ją wykorzystujemy na co dzień, zależy od naszego podejścia, od przyjętej filozofii życiowej. Podobnie jest i tutaj. Boimy się nowości niezależnie od wieku. Na każdego wycofanego z życia młodzieńca z pewnością przypada dziarski senior, budzący się co rano z okrzykiem: świetnie, nowy dzień! Czego zamierzam się dziś nauczyć?

Randkujący 60-latkowie? Czy życie seksualne po siedemdziesiątce jest możliwe? O tym na następnej stronie >>>

W swojej książce przytaczasz wiele przykładów takich ludzi. Wielkim zaskoczeniem była dla mnie historia 60-kilkuletniego mężczyzny, który jakiś czas po śmierci swej żony zabrał się za randkowanie na tyle ochoczo, że spotykał się z trzema kobietami naraz! Mało tego - sypiał z każdą z nich, o czym doskonale wiedziały.

 - Owszem, inspirujące z niego indywiduum. W tym miejscu musimy zdać sobie sprawę z kolejnego okropnego kłamstwa, w myśl którego życie romantyczne, a także seksualne, należy do ludzi w sile wieku. W życiu starszych owe sfery stały się tematem tabu. Mamy wręcz przeświadczenie, że po osiągnięciu pewnej niezdefiniowanej bariery wiekowej seks i cielesność przestaje istnieć. Obalenie tego mitu było jednym z najbardziej zaskakujących odkryć, jakich dokonałem pisząc swoją książkę. 70-letnia rozwódka randkująca online czy 60-letni wdowiec umawiający się równolegle z kilkoma kobietami z pewnością wywracają ten stereotyp do góry nogami.

Napisałeś również, że fatalny wpływ na kreatywność wywiera życie w pośpiechu. Jaka jest zatem twoja recepta na jego uniknięcie? Często wydaje się to niemożliwe.

- Niemożliwe może nie, choć z pewnością zależy od tego, czym się zajmujesz. Sądzę, że istnieją zawody, w których pośpiech jest nieodłączną częścią. W większości przypadków jednak jest to co najwyżej trudne, ale nie niemożliwe. Weźmy pod uwagę, ile czasu dziennie poświęcamy  mediom społecznościowym. Według niektórych badań to nawet od sześciu do ośmiu godzin dziennie. Nic dziwnego, że z niczym się nie wyrabiamy, skoro pół dnia przesiedzieliśmy na Instagramie!

- Sam uwielbiam media społecznościowe, ale nie spędzam tam kilku godzin dziennie. Mam pracowite życie i ogarniam wiele spraw, czuję się spełniony w pracy i sprawia mi ona mnóstwo przyjemności. Jednak już od dawna udaje mi się uniknąć pośpiechu. Wybieram to, co jest dla mnie ważne, poświęcam temu należny czas - i do widzenia. Wystarczy świadomie rozplanować swój czas, ustalić priorytety.

- Moje ulubione słowa to "tryb samolotowy". Nie muszę być pod telefonem na okrągło, aby można się ze mną było skontaktować. Gorąco polecam wyłączenie powiadomień - dzięki temu decyzja, kiedy chcę sprawdzić, co się dzieje, należy wyłącznie do mnie. To wielki komfort, jeśli chcę się nad czymś skupić. Jak pokazują badania, potrzeba nawet 15 minut, aby powrócić do stanu głębokiej koncentracji, z którego coś nas wyrwało. Jedno głupie powiadomienie potrafi zniweczyć kwadrans wytężonej pracy umysłowej! Nie jesteśmy prezydentami USA, nie musimy być dostępni przez całą dobę.

Czy uważasz, że toksyczne relacje z ludźmi również potrafią zabić kreatywność?

- Jak najbardziej! Jako zwierzęta stadne czerpiemy energię z interakcji z innymi ludźmi. Jeśli ów "pokarm" stanie się trujący, to tak, jak w przypadku odżywiania się - będziemy rozkojarzeni, podenerwowani, gdyż część mocy obliczeniowej umysłu będziemy musieli poświęcać na zamartwianie się. To trochę jak z fast foodem: jemy big maca i czujemy się zapchani, ale za chwilę potrzebujemy więcej, gdyż brakuje nam wartości odżywczych.

- Zdrowe relacje są również gwarancją zdrowego starzenia się. Dla nas, jako istot społecznych, samotność stanowi zagrożenie dla zdrowia w takim samym stopniu jak palenie czy otyłość. Jeśli relacje z ludźmi są toksyczne, cierpi na tym nie tylko zdrowie emocjonalne i duchowe, ale i fizyczne. Również i tutaj dotykamy zagadnienia tempa życia. Budowanie prawdziwych, głębokich relacji z ludźmi nie znosi pośpiechu. Nie da się ściągnąć chłopaka z Internetu. Nie możesz kupić porozumienia na eBayu. Aby zbudować wartościową relację, musisz zwolnić, nauczyć się słuchać, poświęcić wiele czasu, czasem nawet posiedzieć chwilę w ciszy. Nie zastąpisz tego przesunięciem palca po ekranie.

- Myślę, że to właśnie sedno problemu, z którym borykamy się w dzisiejszych czasach: im bardziej połączeni jesteśmy elektronicznie, tym trudniej nam tworzyć prawdziwe, wartościowe relacje. Mamy tysiąc znajomych na Facebooku i pół tysiąca obserwatorów na Instagramie czy Snapchacie, ale brak nam czasu na całodniowy spacer po parku z bliską osobą. A to właśnie dzielenie czasu z innymi stanowi fundament ludzkiego spełnienia. Szczęśliwe starzenie się, czyli tak naprawdę szczęśliwe życie, opiera się na braku pośpiechu: musimy odpoczywać i  potrzebujemy autentycznych, głębokich więzi z ludźmi.

Odnośnie toksycznych ludzi: opisujesz w książce dwa przypadki, w których na ludzi w podeszłym wieku wylała się fala niczym nieuzasadnionego hejtu. Pierwszy to historia osiemdziesięcioletniej gejmerki, która ujawniła swój wiek w Internecie. Drugi miał miejsce, kiedy jedna z modelek Playboya zrobiła sobie zdjęcie na basenie z osobą starszą, podpisując je: "Ja tego już nie odzobaczę, więc i wy się pomęczcie". Skąd się biorą takie sytuacje?

- Mam przeświadczenie, że dyskryminacja osób starszych, tzw. ageism, jest niezwykle osobliwą formą autoagresji. Jeśli nie potrafisz się pogodzić z nieuchronnością starzenia się, wypierasz ten fakt ze świadomości, tak naprawdę wyrządzasz wielką krzywdę sobie. Większość z nas będzie kiedyś musiała zmierzyć się z podeszłym wiekiem! Podśmiewanie się z osób starszych wynika z braku umiejętności postawienia się w ich sytuacji. Wyśmiewasz starość, ponieważ dystansujesz się od niej, odpychasz ją od siebie. Mówisz: "To nie ja, to mnie nie dotyczy". A przecież owa modelka nie będzie wiecznie młoda. Czeka ją stawienie czoła przemijaniu, na które ewidentnie nie jest gotowa.   

- Ageism jest dość osobliwym "-izmem" z jeszcze jednego powodu. Biały rasista najprawdopodobniej nigdy nie będzie czarnoskóry. Seksista nigdy nie stanie się kobietą. A przecież starość czeka przytłaczającą większość z nas. Wszyscy stajemy się w pewnym stopniu ofiarami tego chorego kultu młodości, który prowadzi do ageismu. Kulty mają to zaś do siebie, że na pewnym etapie wyparte zostaje racjonalne myślenie. Pojawia się rozgraniczenie "my i oni". Desperacko próbujemy identyfikować się z "teamem młodość", często kosztem agresji w kierunku "teamu starość". A przecież tak naprawdę nie żadnych "teamów". Wszyscy gramy do jednej bramki. Nie jest przecież tak, że ludzie młodzi pewnego dnia stają się seniorami i zmieniają team. To ciągły, nieprzerwany proces. Odchodzę nawet od używania słowa "stary" na rzecz mówienia "starszy". "Stary" czy "młody" brzmią jak kamienie milowe, pewne konkretnie zdefiniowane punkty, niczym stacje metra. Określenia "starszy / młodszy" trafniej oddają ciągłość.

Skąd bierze się agresja wobec starszych ludzi? Jak jej zapobiec? O tym na następnej stronie >>>

Jak sprawić, by ludzie spojrzeli na starość nieco łaskawszym okiem?

- Najlepszą metodą przekonywania kogokolwiek do czegokolwiek jest przedstawienie konkretnych historii, do których można się odnieść. Nie wystarczy powiedzieć: "Słuchaj, możesz mieć szczęśliwą starość". Posługujmy się konkretnymi przykładami. Można powiedzieć: "Spójrz, to mój znajomy. Jest 10 lat starszy od ciebie i świetnie się bawi. Korzysta z życia garściami, uczy się nowych rzeczy, cały czas realizuje swoje pasje i pomysły, ostatnio się zakochał po uszy".

- Mam pewien przykład, którym podzieliłem się jakiś czas temu w mediach społecznościowych. Ostatnio pobity został rekord w plankingu. Kojarzysz planking? Układasz się w pozycji jak do robienia pompek, utrzymując tułów i nogi w linii prostej. Chodzi o to, aby wytrzymać jak najdłużej. To ćwiczenie zdobyło wielką popularność, ostatnio został pobity rekord: 8 godzin, 15 minut i 15 sekund. Koleś, który tego dokonał, ma 62 lata! Warto też pamiętać, że dzisiejsi sześćdziesięciolatkowie mają się nieporównywalnie lepiej, niż sześćdziesięciolatkowie w jakimkolwiek innym momencie historii. Jedyne, co nas powstrzymuje, to nasze podejście. 

Wspominasz, że twoja mama nie rozstaje się z iPadem. Kraje zachodnie są generalnie nieco bogatsze, dają seniorom więcej możliwości. Ale jak możemy pomóc tym, których  finanse nie pozwalają na wiele? Odnoszę wrażenie, że na przykład w Polsce to dość powszechny problem.

- Problem ten istnieje również i na Zachodzie. Mamy dwie klasy seniorów: tych bogatszych, wyedukowanych, dbających o siebie, których czeka satysfakcjonująca starość. No i tę drugą, biedniejszą. Rozwiązanie nie jest proste, gdyż zakładałoby poważną restrukturyzację ekonomii. Przez ostatnie 15 lat utworzyła się wielka przepaść między stanem posiadania bogatych i biednych. Ale na świecie mamy wystarczająco dużo pieniędzy, nie jest tak, że ich nie ma. Widziałem ostatnio statystyki, które mówią, że od roku 2001 USA wydała sześć bilionów dolarów na wojnę i działania militarne. To jest w niewyobrażalna suma. Trudno sobie wręcz wyobrazić, co można by zrobić z takim budżetem. Z pewnością wystarczyłoby, aby zapewnić każdemu na Ziemi dostęp do odpowiednich zasobów. To oczywiście bardzo idealistyczne, żeby nie powiedzieć utopijne rozmyślania.

- Są też jednak bardziej przyziemne działania, które można wdrożyć. Programy edukacyjne, które rozpowszechniają kulturę ciągłego zdobywania wiedzy. To realny koncept, nad którym rządzący powinni się pochylić. Stwarzanie możliwości rozwoju dla ludzi w każdym wieku, transformacja systemu edukacji, umożliwienie darmowego uczestnictwa w wykładach także seniorom. Promowanie zdrowego, aktywnego trybu życia, ruchu na świeżym powietrzu - to wszystko przyczyni się do poprawy jakości życia seniorów. To wszystko możemy robić.

W jakim wieku powinniśmy zacząć myśleć o starzeniu się?

- Właśnie w tym momencie. Niezależnie od wieku. Prowadząc wykłady i prelekcje, towarzyszące promocji mojej książki, zauważyłem, że zainteresowanie zgłaszają już szkoły średnie. Mówimy tu o nastolatkach, które mają całe życie przed sobą. To pokazuje, jaką presję wywieramy na młodym pokoleniu. Stworzyliśmy świat, w którym panuje przekonanie, że po trzydziestce zaczyna się równia pochyła. Kiedy masz przed sobą ten absurdalny deadline, nakazujący spełnić wszystkie marzenia przed trzydziestką, nic dziwnego, że zaczynasz się nad tym zastanawiać w tak młodym wieku. Im szybciej młodzi uwolnią się od tej chorej narracji, tym lepiej dla nas wszystkich.

- Życie to wielka podróż. Trochę jak gra komputerowa - być może ta analogia przemówi do młodszych czytelników. Wbiłem właśnie poziom 23, nie mogę się doczekać, co mnie czeka w następnym! Jakie odkryję skarby, jakie mam misje, ile zdobędę punktów doświadczenia? To zdecydowanie zdrowsze podejście niż game over na poziomie trzydziestym.

- Zmiana myślenia o starzeniu się musi nastąpić jak najszybciej. Bardzo korzystne jest też mieszanie pokoleń - pozwala odejść od stereotypu: edukacja, praca, emerytura, śmierć. Temu poświęcam ostatni rozdział książki. Poznajesz w młodym wieku kilku starszych ludzi i dostrzegasz, jak bardzo się od siebie różnią. To nie jest nudna, jednorodna masa rozwiązująca beznamiętnie krzyżówki i przysypiająca przy serialach. Mają różne pragnienia, zainteresowania, pasje. Wspaniałą rzeczą, której doświadczyłem, była wizyta w domu spokojnej starości, w której seniorzy mieli okazję spędzać czas z dziećmi. Niesamowite było zobaczyć, jak te odległe pokolenia współistnieją, jak się rozumieją i uzupełniają. Im wcześniej uda nam się rozpropagować tę ideę w szkołach, rodzinach, państwach, tym lepiej dla nas wszystkich.

W ostatnim rozdziale wspominasz również o swojej córce, która wspólnie z przyjaciółmi bawi się "w starość". Jak ty wyobrażasz sobie siebie w wieku osiemdziesięciu, czy nawet dziewięćdziesięciu lat?

- To bardzo dobre pytanie. Zacznijmy od tego, że mam nadzieję, że dożyję tego wieku. Jeśli to się uda, najważniejsze będą dla mnie dwie kwestie. Poczucie humoru oraz odkrywanie nowości. Każdego dnia chcę się z czegoś śmiać, chociażby z jednej rzeczy dziennie, oraz nie przestawać się uczyć. Czego będę się uczyć w wieku 85 lat? Mój ojciec jest obecnie w takim wieku i uważam go za dobry wzór do naśladowania. Są już z mamą na emeryturze, ale cały czas znajdują sobie coś do roboty. Tłumaczą książki medyczne dla zabawy, ciągle wymyślają coś nowego. Ja na starość też chcę mieć ubaw.

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama