Reklama

​Bona Sforza: Włoski wąż na polskim tronie?

Opowieść o królowej Bonie mogłaby się zacząć jak typowa bajka. Za górami, za lasami, za siedmioma rzekami, żyła jasnowłosa włoska księżniczka, która umiała tańczyć, grać na różnych instrumentach i była doskonale wykształcona. Cesarz z odległego Wiednia wyswatał ją z owdowiałym polskim królem. Życie nad Wisłą wcale nie było jednak dla Bony usłane różami, raczej pełne intryg, walki, spektakularnych sukcesów i tragicznych momentów.

Teoretycznie wszystko było już załatwione. Cesarz Maksymilian Habsburg zaaranżował małżeństwo owdowiałego polskiego władcy z kobietą wywodzącą się z książęcej rodziny, znajdującej się w orbicie jego wpływów. Zygmunt Stary przyjął propozycję sąsiada i miał poślubić dziedziczkę znamienitego włoskiego rodu. Zarówno posłowie, jak i obaj władcy, zapomnieli jednak, że mają do czynienia ze Sforzami. Ta rodzina nie od parady ma w herbie węża.

Wrogowie zmumifikowani

Izabela Aragońska była zaprawioną w bojach polityczką, która wychowywała swoją córkę, Bonę Sforzę, na godną następczynię. Tradycje rodzinne księżniczki mogły przyprawić o dreszcz. Jej pradziadek, Ferdynand Aragoński, stworzył własną kolekcję zmumifikowanych ciał swoich wrogów. Jej ciotka, Lukrecja Borgia, przebiegła i niebezpieczna, zasłynęła w całych Włoszech jako kobieta, której nie należy wchodzić w drogę. Ojciec Bony prawdopodobnie zginął z ręki stryja, który zagarnął władzę w księstwie Neapolu. Jej prababka, Bianka Maria Sforza, potrafiła na polu bitwy dowodzić wojskami. Katarzyna Sforza, ciotka Bony, była niezwykle wprawną trucicielką, a strategiem jeszcze zręczniejszym.

Reklama

W kłębowisku żmij, jakim była włoska scena polityczna, owdowiała Izabela nie tylko zdołała przeżyć, ale też zbudowała pozycję dla siebie i córki, uzyskując między innymi księstwa Bari i Rossano. Największym atutem w ręku Aragonki była właśnie Bona, której nie zamierzała tanio sprzedać. Targowała się zatem o wszystko: o liczbę włoskich dworzan dla córki, rozmiar jej oprawy, to, czy posag zostanie wypłacony  na raz, czy w ratach. Kiedy wreszcie udało się zakończyć negocjacje i 6 grudnia 1517 roku doszło do ślubu per procura (zawarcia małżeństwa na odległość, w trakcie którego w imieniu jednej ze stron występował pełnomocnik), bale i zabawy trwały wiele dni. Po odwlekanym przez Izabelę pożegnaniu, Bona wyruszyła w długą i pełną perypetii podróż do swojej nowej ojczyzny.

Królowa ma tylko jedno zadanie

Kiedy wreszcie doszło do pierwszego spotkania małżonków, Zygmunt był wprost oczarowany. W obozie, rozbitym tuż przy granicy Krakowa, zjawił się wspaniały orszak, wiodący jego piękną żonę. Bona zsiadła z konia, pokłoniła się nisko królowi i ucałowała jego dłoń. On zaś chwycił ją w swoje mocne ramiona (mówiono, że Zygmunt Jagiellończyk był w stanie łamać w rękach podkowy!). Pierwsze, na co zwrócił uwagę król, to uroda małżonki. Nie spodziewał się jednak, że za ładną buzią i podziwianą figurą kryje się umysł ostry jak brzytwa.

Od samego początku Bona zaczęła budować swoją pozycję. Gdy tylko udało jej się rozeznać nieco w sprawach królestwa, wiedziała, od czego musi zacząć. Żaden władca nie jest w stanie skutecznie rządzić, jeśli jego skarbiec świeci pustkami, a Zygmunt był zadłużony po uszy. Aby budować potęgę dynastyczną, Bona zabrała się przede wszystkim do gromadzenia złota. Królowa starała się skupić w swoim ręku jak najwięcej dóbr ziemskich, pomnażała swoje dochody, rozbudowywała prywatny majątek rodziny monarszej, który miał zabezpieczać jej pozycję. Złośliwi kpili, że Sforza każe liczyć każdą monetę i każdy worek zboża w swoich dobrach, jednak w rzeczywistości pokazywało to tylko jej zaangażowanie.

Wyczekiwany książę

Kilka miesięcy po pierwszym spotkaniu Bony i Zygmunta huknęła wiadomość, która lotem błyskawicy obiegła europejskie dwory. Królowa była w ciąży. Obawiano się, że Jagiellon, który miał już ponad 50 lat, może umrzeć nie doczekawszy się męskiego dziedzica. Wiadomo było, że jest płodny - doczekał się gromadki dzieci z nieprawego łoża i dwóch córek z pierwszą żoną. Teraz pojawiła się nowa nadzieja. Dwór wstrzymał na chwilę oddech, jednak na wieść o narodzinach kolejnej dziewczynki, na Wawelu z pewnością dało się słyszeć powszechny jęk zawodu.

Izabela Jagiellonka, ukochana córka królowej, przyszła na świat 18 stycznia 1519 roku. Bona wiedziała jednak, że nawet najwspanialsza córka nie da jej takiej pozycji, jak urodzenie syna. Dlatego, gdy tylko jej ciało nabrało sił po połogu, natychmiast rozpoczęła starania o królewicza. 1 sierpnia kolejnego roku powiła chłopca, któremu na chrzcie nadano imię Zygmunt, po ojcu. Królowa nie próżnowała i już kilka godzin po narodzinach dziecka kazała słać listy do europejskich stolic, informując o narodzinach następcy tronu.

W kolejnych latach królewska para doczekała się jeszcze trzech córek - Zofii, Anny i Katarzyny. Jednak to pierworodna Izabela oraz stanowiący nadzieję dynastii Zygmunt II byli jedynymi dziećmi, jakie Bona zaszczycała większą uwagą.

Być może losy rodu Jagiellonów potoczyłyby się inaczej, gdyby nie zamiłowanie królowej do łowów. W 1527 roku dwór monarszy wyruszył do Niepołomic, aby zapolować na potężnego niedźwiedzia, przywiezionego w tym celu z Litwy. Bona, będąca w zaawansowanej ciąży, nie umiała sobie odmówić ulubionej rozrywki. Wypuszczony niedźwiedź najpierw zaatakował ludzi znajdujących się najbliżej, zabijając wielu, po czym rzucił się w stronę królowej i jej orszaku. Koń władczyni, umykając przed rozwścieczonym zwierzem potknął się, a Bona spadła. Jeszcze tego samego dnia urodziła chłopca, którego nazwano Olbracht. Królewicz żył zaledwie kilka godzin. Ówczesna medycyna nie była w stanie uratować wcześniaka. Po utracie Olbrachta królowa, mimo młodego wieku, nie była w stanie kolejny raz zajść w ciążę.

Jedyna taka elekcja

Sforza, widząc że król coraz bardziej posuwa się w latach, starała się zabezpieczyć przyszłość swojego jedynego syna. Co prawda był on dziedzicznym władcą Litwy, jednak z Koroną sprawa nie była już taka prosta. Dlatego Bona wywalczyła z możnymi bezprecedensowe posunięcie - elekcję Zygmunta Augusta na tron Polski vivente rege, czyli za życia poprzedniego króla, do której doszło w 1529 roku. O tym, jak niezwykłe było to wydarzenie i jak potężnych wpływów wymagało, może świadczyć fakt, że takiego wyboru króla dokonano jeden jedyny raz w polskiej historii. 

Zakulisowo to właśnie Bona była siłą napędową polskiej polityki. Zygmunt Stary, który spełnił swój najważniejszy obowiązek i zapewnił ciągłość dynastii, coraz bardziej ulegał wpływom żony. Zawsze był dość flegmatyczny i niezdecydowany. W zetknięciu z żywiołem, jakim była Sforza, wolał ustąpić. Tymczasem Bona, dzięki papieskiemu dokumentowi, mogła obsadzać ważne i intratne stanowiska kościelne. Zawzięcie rewindykowała królewszczyzny, czyli ziemie będące osobistą własnością monarchy, często zajmowane przez możnych. Rozbudowywała przejęte majątki, zagospodarowywała ziemie, które jeszcze do niedawna leżały odłogiem i zbijała na tym coraz większe pieniądze.

Bona prowadziła własną politykę zagraniczną, w której z ogromną zawziętością zwalczała Habsburgów, postrzeganych przez nią jako rosnące zagrożenie dla polskiej racji stanu. Korespondowała z Roksolaną, żoną sułtana Sulejmana Wspaniałego (w Polsce rozsławioną, jako Hurrem, główna bohaterka tureckiego serialu "Wspaniałe stulecie"). Była gotowa oddać cesarzowi swoje własne dziedziczne księstwa Bari i Rossano w zamian za przyłączenie Śląska do Polski, jednak Zygmuntowi Staremu zabrakło stanowczości, by poprzeć ten odważny projekt żony.

Szlachta i magnateria buntowała się przeciwko polskiej władczyni, obawiając się zbyt wyraźnego wzrostu potęgi rodziny panującej. By ukrócić działalność Bony, sejmy zakazały jej skupowania dóbr, mimo, że robiła to inwestując prywatny majątek, pieniądze pochodzące z jej włoskich księstw. Królowa broniła się twierdząc, że mogłaby kupować w Italii, jednak woli to robić nad Wisłą, ku chwale króla i swojego syna. Zresztą, zakupione ziemie często wyprowadzała z dość nędznego stanu, budowała w nich zamki, dbała o rozwój gospodarczy.

Im bardziej Bona angażowała się w politykę, tym gorzej działo się w jej małżeństwie. Zygmunt Stary stopniowo odsuwał się od temperamentnej Włoszki i wspominał swoje wcześniejsze kobiety - Katarzynę Telniczankę, mieszczkę, której nie mógł poślubić ze względu na różnicę pochodzenia, a z którą przez 10 lat tworzył szczęśliwie rodzinę oraz pierwszą żonę, cichą i niewinną Barbarę Zapolyę. Na ich tle energiczna, inteligentna, popadająca w ciągłe konflikty z dostojnikami i żądna władzy Sforza nie wypadała dobrze. "Narobisz sobie biedy po mojej śmierci" - miał kiedyś powiedzieć król.  

Pokonana królowa

Problemy pojawiły się jednak na długo przed tym, jak stary król zamknął po raz ostatni oczy. Relacje Bony i Zygmunta Augusta nigdy nie były bardzo zażyłe, mimo że jej syn był przyszłością korony. Kiedy objął samodzielne rządy na Litwie, jeszcze się rozluźniły. Z czasem było coraz gorzej i od obojętności, przez niechęć, przeszły niemal do otwartej wrogości, gdy Jagiellończyk poślubił Barbarę Radziwiłłównę.

Bona obwiniała go o to, że stres związany z mezaliansem następcy tronu i jego buta wpędziły ojca do grobu. On na spotkania z królową zakładał grube skórzane rękawice i nie jadł niczego przebywając w jej towarzystwie z obawy przed trucizną. W walce matki i syna to ona stała na straconej pozycji i nie mogły tego zmienić góry złota, które rozdawała swoim stronnikom. Pokonana Bona wyciągnęła nawet rękę na zgodę, spełniając uwłaczające warunki postawione przez syna. Na niewiele się to zdało. Miesiąc później zmarła wycieńczona chorobą Barbara Radziwiłłówna, a zaślepiony żałobą młody król uznał, że to z pewnością matka zabiła mu żonę. Ich relacji już nigdy nie udało się naprawić.

Do ojczyzny

Bona po śmierci Zygmunta Starego przez osiem lat mieszkała na Mazowszu, którym rządziła niczym udzielna władczyni, jednak w 1556 roku zdecydowała się opuścić Polskę i powrócić do rodzinnych Włoch. W tym samym roku bajecznie bogata królowa pożyczyła księciu Alby 430 tys. dukatów, co ostatecznie przypieczętowało jej los. Przekupiony przez Habsburgów dworzanin Bony sfałszował jej testament, a następnie otruł królową na zamku w Bari.

Dwór Sforzy, zbyt zajęty rozkradaniem majątku, nie zatroszczył się o godny królowej pochówek i postąpił wbrew jej życzeniom. Jej ciało, zamiast w Neapolu, złożono w Bari, w Bazylice św. Mikołaja. Dopiero z inicjatywy Anny Jagiellonki wybudowano dla królowej mauzoleum za ołtarzem głównym. Co roku do świątyni podróżują rzesze pielgrzymów obrządków wschodnich i zachodnich, którzy chcą się pomodlić przy grobie świętego (baryjscy piraci w XI wieku wykradli z Myry kości Mikołaja i przywieźli je do swojego miasta). Wchodząc do wnętrza bazyliki nie mają pojęcia, że klęcząca spokojnie na czarnym sarkofagu jasna postać, to polska królowa Bona Sforza, która wita ich w miejscu swojego ostatniego spoczynku.

Zobacz także:

      

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy