Fotografowała najważniejsze osoby na świecie: królową Elżbietę, Baracka Obamę, Jacka Nicholsona, Meryl Streep, Michaela Jacksona, Demi Moore. Sławę zyskała już jako dwudziestoparolatka - pokazała kulisy trasy koncertowej Rolling Stonesów. Kiedy osiągnęła sukces komercyjny, zajęła się minimalistycznymi, intymnymi projektami autorskimi. Annie Leibovitz. W pracy z gwiazdami nieznosząca sprzeciwu dyktatorka. Prywatnie delikatny i refleksyjny wrażliwiec.
Okładka magazynu "Vanity Fair": akt z Demi Moore w zaawansowanej ciąży, najpierw wywołała skandal obyczajowy, potem trafiła do podręczników jako przykład nowego podejścia do kobiecej cielesności. Nagi John Lennon wtulony w Yoko Ono - zdjęcie wykonane w 1980 roku to dziś jeden z najsłynniejszych obrazów popkultury. Bajkowe sesje zdjęciowe promujące ostatnie części Gwiezdnych wojen. Za tymi wszystkimi obrazami stoi jedna osoba: urodzona w USA w 1949 roku Annie Leibovitz.
W mediach przedstawia się ją zawsze w podobny sposób: "najlepiej znany żyjący fotograf na świecie", "najbardziej wpływowa artystka wizualna". "Marka" Leibovitz kojarzona jest z oryginalnymi portretami gwiazd, polityków, biznesmenów, sportowców. Konkurenci zazdroszczą jej niezawodnego wyczucia ducha czasów. To ono pozwoliło Annie pracować z najlepszymi czasopismami na świecie. A o jej fotografiach mówi się, że "pomogły w definiowaniu amerykańskiej popkultury ostatnich dekad". Od lat 90. funkcjonuje żartobliwe powiedzenie: "Nawet jeśli nie wiesz, kim jest osoba na zdjęciu okładkowym, na pewno znasz nazwisko fotografa - Annie Leibovitz". A to oznacza: sama zyskała status celebrytki.
Wspominając niełatwe dzieciństwo, Annie Leibovitz za każdym razem opowiada o rodzinnym przymusie maskowania prawdziwych uczuć: "Nieważne, jak bardzo byliśmy dysfunkcyjni, mama zawsze się uśmiechała. Uważała to za swój obowiązek". Rytm pierwszych lat życia Annie wyznaczają ciągłe przenosiny. Zatrudniony w siłach powietrznych ojciec Sam Leibovitz wozi żonę i sześcioro dzieci z jednostki do jednostki po całym kraju. "Myśleliśmy, że tak wygląda życie - przeprowadzka co dwa, trzy lata. Nie stać nas było na hotele, więc po drodze często spaliśmy w samochodzie. Ojciec traktował nas szorstko, często dochodziło do kłótni. Natomiast my - ja i rodzeństwo - staliśmy się dla siebie najlepszymi przyjaciółmi", wspomina.
Z tamtego okresu Annie wyniosła miłość do podróży. "Za każdym razem, kiedy gdzieś jadę, czuję ekscytację. Uwielbiam ruszać w drogę, oglądać, jak zmienia się krajobraz", powtarzała wielokrotnie w wywiadach. Częste przenosiny ukształtowały jej spojrzenie na świat - patrzy na rzeczywistość jak pasażer przez okna samochodu. Pierwsze w życiu zdjęcie też zrobiła z auta: widok plaży z kadrem przeciętym przez pół uchylone drzwi. Od tamtej pory szukała nieoczywistych ujęć.
Druga połowa lat 60. W Ameryce trwa rewolucja hipisowska, młodzież spotyka się na antyrządowych manifestacjach przeciwko segregacji rasowej i wojnie w Wietnamie. W powietrzu unosi się zapach haszyszu i wschodnich kadzidełek. Dwudziestolatkowie mają dość krępujących, mieszczańskich konwenansów. Szukają autentyzmu, chcą swobody. Do San Francisco ściągają z całego kraju buntownicy. Annie Leibovitz studiuje malarstwo w Instytucie Sztuki San Francisco. Też poszukuje: chodzi na kurs fotografii, wakacje spędza w izraelskim kibucu.
"Jako malarka czułam się zagubiona. Zajmowaliśmy się głównie abstrakcją, a to młodym artystom nieszczególnie służy. W przypadku zdjęć nie musiałam się dopasowywać do konkretnego stylu. Fotografowanie stało się czymś w rodzaju misji", wyjaśniała w wywiadach. Leibovitz dokumentuje młodzieżową rewoltę. Świetnie się czuje w tłumie bawiących się i skandujących antywojenne hasła ludzi. Wertuje albumy gigantów światowej fotografii, Richarda Avedona, Roberta Franka i Henriego Cartiera-Bressona. Analizuje kompozycje, sposób kadrowania, operowania światłem. Jeszcze będąc studentką, puka do drzwi redakcji nowo powstałego magazynu o popkulturze i muzyce "Rolling Stone", który z czasem zyska miano kultowego. Ma skromne portfolio, ale wielki zapał.
Jej pierwszy reportaż o pokojowych manifestacjach ląduje na okładce. W 1973 roku Leibovitz zostaje kierownikiem działu fotografii w magazynie, ale nie przestaje dokumentować codziennego życia młodzieży i subkultur. Dzięki niej bunt przenika do mass mediów i staje się ich częścią. Na Krawędzi Przyjęcie pracy fotografa na trasie koncertowej Rolling Stonesów Tour of the Americas w 1975 roku niesie ze sobą ryzyko, że Annie straci pracę w czasopiśmie. Jest też wielką szansą. Postanawia iść za ciosem. W trasie ze Stonesami jest w samym środku zdarzeń, wyłapuje najgorętsze chwile. I walczy z własnymi ograniczeniami. "Przygotowując tego typu reportaż, nie możesz stać z boku. Wpadałam więc po uszy w ten rockandrollowy świat. Balowaliśmy w nocy, odsypialiśmy za dnia".