Reklama

Agresja szkolna ma więcej twarzy niż myślisz

Dzieci w polskich szkołach podstawowych doświadczają różnorakich form przemocy: nie tylko bicia czy przezywania, lecz także często dość wyrafinowanych i trudnych do zauważenia przez dorosłych przejawów nietolerancji czy dyskryminacji. Tymczasem wykluczenie dziecka przez rówieśników jest dla niego równie bolesne co przemoc fizyczna – przekonuje dr Piotr Rycielski, psycholog specjalizujący się w zapobieganiu przemocy szkolnej.

Jak dużo dzieci szkolnych w Polsce doświadcza przemocy? 

- Z ogólnopolskich analiz Instytutu Badań Edukacyjnych wynika, że najczęściej doświadczaną przez dzieci szkolne formą przemocy jest obgadywanie, izolowanie, a także nastawianie klasy przeciwko nim, a więc tzw. przemoc relacyjna. Doświadcza jej ponad 50 proc. polskich uczniów szkół podstawowych. Na drugim miejscu jeśli chodzi o częstość występowania (nieco poniżej 50 proc.) znajduje się przemoc werbalna, czyli wyzywanie, obrażanie i krzyczenie. Ponadto, duży odsetek uczniów polskich podstawówek (około 40 proc.) deklaruje też doświadczanie różnych form ośmieszania i poniżania, a także tzw. agresji materialnej (np. niszczenie, zabieranie ich rzeczy).

Reklama

- Na tym niestety nie koniec. Blisko jedna trzecia dzieci przyznaje, że doświadcza przemocy fizycznej (bicie, celowe potrącanie, zamykanie gdzieś), a jedna czwarta tzw. agresji elektronicznej (np. umieszczenie niechcianego, kompromitującego zdjęcia za pośrednictwem mediów społecznościowych, blokowanie dostępu do grupy w mediach społecznościowych). Rzadziej zdarza się w szkołach podstawowych przemoc seksualna (np. podglądanie, ściąganie ubrań, obmacywanie), a także inne formy przemocy, takie jak przymuszanie do czegoś czy groźby. Jest to obraz ponury.

Czy te wszystkie rodzaje przemocy mieszczą się w używanym ostatnio coraz częściej szerokim pojęciu bullyingu?
 
- W pewnym uproszczeniu można tak powiedzieć. Bullying, czyli po polsku prześladowanie rówieśnicze, oznacza intencjonalne i powtarzalne zachowania przemocowe, charakteryzujące się nierównowagą sił między sprawcą a ofiarą, rozgrywające się zazwyczaj przy udziale świadków.

Wielu osobom wydaje się, że najgorszą formą przemocy jest ta fizyczna albo seksualna. Co na to psycholog? 

- Chciałbym przestrzec wszystkich przed lekceważeniem najpowszechniejszej formy przemocy wśród dzieci, czyli tej relacyjnej, która często jest subtelna i mało widoczna. Można nazwać ją przemocą "w białych rękawiczkach", ale ból jaki ona wywołuje u dzieci jest podobny do bólu wywoływanego przez agresję fizyczną. Choć krew się w tym przypadku nie leje, to jednak mózgi tych dzieci doświadczają bólu podobnego co np. przy uderzeniu. Nauczyciele i rodzice powinni więc zwracać na nią baczną uwagę. Co ciekawe, dzieci często deklarują, że wolałyby "oberwać", niż być wykluczone przez grupę czy klasę. 

Skąd się w ogóle bierze tyle agresji u dzieci? 

- Zachowania przemocowe u dzieci szkolnych mają różne przyczyny. W części mogą wynikać z cech indywidualnych danego dziecka, czyli np. skłonności do reagowania agresją na frustrację lub też wysokiego poziomu impulsywności. Kolejnym czynnikiem zwiększającym ryzyko występowania agresji u dzieci jest uczenie się jej poprzez obserwację osób dorosłych, w tym m.in. swoich rodziców. Przyczyn agresji jest jednak znacznie więcej.

- Badania pokazują, że bardzo istotne, o ile nie najbardziej istotne, są w tym przypadku czynniki sytuacyjne, począwszy od tzw. klimatu panującego w danej klasie czy też w szkole, a więc m.in. obowiązujących tam zasad komunikacji oraz zwyczajów dotyczących radzenia sobie z problemami i rozwiązywania konfliktów, a na wysokiej temperaturze powietrza lub zatłoczeniu pomieszczenia skończywszy. Oczywiście klimat szkoły zależy w największym stopniu od jej dyrektora, a klimat danej klasy od jej wychowawczyni.

Przemoc stereotypowo kojarzona jest częściej z płcią męską. Ile w tym powszechnym przekonaniu jest prawdy, przynajmniej w odniesieniu do polskich szkół? 

- Warto wiedzieć, że agresja jest też naturalną, ewolucyjnie uwarunkowaną formą walki o wysokie miejsce w hierarchii społecznej, czyli np. w klasie. Dotyczy to przede wszystkim chłopców, których m.in. stymuluje do rywalizacji, w tym także do fizycznej agresji, testosteron, czyli znany męski hormon. W praktyce jednak agresja, być może w nieco bardziej subtelnej formie, występuje dość powszechnie także wśród dziewczyn. 

Co zatem powinni robić dyrektorzy szkół i wychowawcy w ramach zapobiegania przemocy w szkole? 

- Sposobów rozładowywania napięć w szkole jest wiele. Należy w tym celu przede wszystkim wskazywać dzieciom konkretne sposoby reagowania w trudnych, konfliktowych sytuacjach, a także uczyć je nazywania różnych negatywnych emocji czy zjawisk. Trzeba o nich otwarcie mówić, bo inaczej, gdy są nienazwane, to jest trochę tak, jakby w ogóle nie istniały.

- Dobrze sprawdza się uświadomienie klasie, że gdy jeden z uczniów staje się obiektem przemocy, to tak naprawdę cierpi z tego powodu cała grupa, nie tylko ofiara, lecz także postronni i mimowolni świadkowie, czyli w efekcie przekłada się to negatywnie na ogólny klimat danej klasy, co może sprzyjać eskalacji przemocy. Trzeba powiedzieć dzieciom wprost: przestańcie wspierać agresora, on karmi się waszą uwagą, poklaskiem, śmiechem i pomaganiem mu. Zacznijcie wspierać ofiarę.

O tym, jak często ofiarami dyskryminacji padają dzieci niepełnosprawne czy słabo mówiące po polsku - dowiesz się na kolejnej stronie >>>


Co jeszcze można zrobić w ramach profilaktyki? Co się najlepiej sprawdza? 

- Świetnym sposobem zapobiegania przemocy jest też wykreowanie w danej szkole przez dyrekcję tzw. dobrego dorosłego lub też większej ich liczby. Taką rolę może pełnić np. jakaś nauczycielka, psycholog, pedagog lub bibliotekarka. Chodzi o kogoś, do kogo dzieci będą mieć pełne zaufanie i przed kim będą mogły się otworzyć, zgłosić po pomoc czy radę w razie jakichś problemów.

- Najlepiej, aby taki kontakt odbywał się w sposób niewymuszony, niejako mimochodem, przy okazji, dlatego bibliotekarka świetnie sprawdza się w takiej roli. Warto też w szkole stworzyć możliwość bezpiecznego, anonimowego zgłaszania problemów do dyrekcji. Każde dziecko powinno wiedzieć gdzie i jak zwrócić się o pomoc, gdy doświadcza przemocy lub innych problemów. 

Ostatnio coraz więcej się mówi o różnych przejawach nietolerancji w naszym kraju, również w kontekście polskich szkół. Dlaczego np. dzieci niepełnosprawne czy słabo mówiące po polsku często padają ofiarami dyskryminacji?
  
- Niestety, każda osoba odróżniająca się w jakiś sposób od reszty grupy, odbiegająca od średniej, automatycznie ściąga uwagę innych, co powoduje, że bardziej niż inni jest narażona na przejawy nietolerancji, dyskryminacji i przemocy. Taka jest niestety natura ludzka i tak się dzieje od zarania dziejów. Mamy po prostu tendencję do dostrzegania różnic indywidualnych, wszelkiej odmienności i kategoryzowania ludzi, dzielenia ich można powiedzieć według "kryterium plemiennego" na: my i oni.

- Nasza grupa jest oczywiście "lepsza". Odpowiadają za to różne mechanizmy psychologiczne, m.in. te mające chronić spójność własnej grupy (potrzeba przynależności), a także mające wzmacniać własną samoocenę (np. dowartościować ją kosztem innych, słabszych). Rolą nauczycieli i wychowawców jest więc przystępne wyjaśnianie tych mechanizmów dzieciom i uczenie ich czy też budowanie tożsamości wspólnej, a więc współistnienia w ramach szerszej i bardziej różnorodnej grupy np. klasy czy szkoły.

Czyli chodzi w dużej mierze o naukę tolerancji i empatii. Tylko czy w tym celu skuteczne są tradycyjne metody, takie jak słynne edukacyjne pogadanki na lekcjach wychowawczych? 

- Dużo skuteczniejsze są zajęcia praktyczne, a więc różnego rodzaju warsztaty i treningi tzw. umiejętności społecznych czy np. uważności, a także spotkania z przedstawicielami różnych mniejszości społecznych. Najlepszą formą oswajania dzieci z innością jest zwłaszcza możliwość zrobienia czegoś wspólnie z przedstawicielami jakiejś mniejszości, np. w ramach zabawy, rywalizacji sportowej czy różnego rodzaju projektów. Bardzo ważny jest też adekwatny, niestygmatyzujący język, którym się wtedy posługujemy.

- Zatem organizując integracyjne zajęcia np. z osobami z niepełnosprawnościami nie powinno się mówić o tym, jako o formie pomagania niepełnosprawnym, bo to stawia nas w lepszej pozycji (my- sprawniejsi, lepsi). Należy tak to wszystko zaaranżować i nazwać, aby wyszedł z tego jak najbardziej naturalny i pozytywny kontakt nie faworyzujący nikogo, np. pod hasłem: poznajmy się, zróbmy razem coś fajnego, dla wspólnego dobra czy dla lokalnej społeczności, spotkajmy się, aby porozmawiać o... Taka włączająca edukacja i projekty nastawione na współpracę powinny zaczynać się jak najwcześniej, a więc już w przedszkolu. Skuteczne są też w przypadku małych dzieci odpowiednio napisane i dobrane opowiadania czy bajki. 

Większość ludzi uważa, że kluczową rolę w wychowywaniu dzieci, także w kwestii empatii i tolerancji pełnią rodzice. Czy pan się zgodzi z taką tezą? 

- Z pewnością ich rola jest bardzo ważna, ale nie można jej przeceniać. Zwłaszcza, że część rodziców nie posiada do tego odpowiedniego przygotowania. Ogromną rolę do odegrania i wielki wpływ na świadomość, postawy i zachowania dzieci mają zatem profesjonaliści pracujący z nimi w środowisku szkolnym, jak też i ich rówieśnicy. Dlatego chcąc skutecznie zapobiegać przemocy konieczne jest zaangażowanie wszystkich stron, czyli wspólnoty, całego środowiska szkolnego oraz rodziców. 

Rozmawiał: Wiktor Szczepaniak

*****

Dr Piotr Rycielski, psycholog - pracownik Instytutu Psychologii Uniwersytetu SWPS w Warszawie. Członek zespołu projektu RESQL zajmującego się problemami zapobiegania przemocy szkolnej. Przez wiele lat adiunkt i członek rady naukowej w Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie, wykładowca akademicki, autor i współautor licznych badań naukowych i publikacji z zakresu psychologii edukacji realizowanych w Pracowni Szkolnych Uwarunkowań Efektywności Kształcenia i w Zespole Wczesnej Edukacji IBE.

Zobacz także:

www.zdrowie.pap.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy