Reklama

Magda Gessler: Ogórek mizerny i niemizerny

Większość Polaków je surowego ogórka pod postacią mizerii. Ciekawa sprawa, że każdy robi ją inaczej.

Moją ulubioną wersją świeżego ogórka jest ogórek po wileńsku. Obrane ogórki przekrawamy wzdłuż, usuwamy nasiona i polewamy delikatnym, lipowym miodem. Jemy w rozkoszy pod obłędnie pachnącą, kwitnącą lipą.

Pikle - zapomniana forma ogórka - są znakomitym dodatkiem do cieniutko krojonej pieczeni cielęcej podawanej na zimno z własną galaretką. Nie potrzeba już żadnych przypraw poza odrobiną czosnku i cebulki dymki. Albo fantastyczna sałatka niemiecka, przyrządzana z krojonych w plasterki ogórków kiszonych, siekanej białej cebuli, krojonych jabłek i płynnego miodu. Do tego trochę soli i pieprzu i jesteśmy w szwabskim niebie.

Reklama

Pamiętam, że smakowała mi też odmiana tej sałatki przyrządzona ze świeżych ogórków, choć nie była tak dobra, jak ta z kiszonych.

Większość Polaków spożywa jednak surowego ogórka pod postacią mizerii. Ciekawa sprawa - o mizerii każdy w naszym kraju myśli inaczej. W Poznaniu na przykład z nieznanych mi powodów dodaje się do niej cebulę... Gdzieś kroi się ogórki grubo, gdzie indziej cienko. Tu kroi się w skórce, tam porządnie obrane.

Moja ulubiona mizeria to taka pokrojona cienko, zatopiona w kwaśnej śmietanie z koprem, odrobiną octu, cukru, soli i pieprzu. Z czasów PRL pamiętamy mizerię mocno octową. Ani to dobre ani wykwintne, choć ze zgrozą przekonałam się niedawno, że cały czas istnieją w Polsce zwolennicy tak podanej mizerii.

Magda Gessler

Zobacz także:


Smaki Życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy