Życie wywrócone do góry nogami
Wydawało się, że już wyszła na prostą. A tu znowu pech... Zwykła przewrotka na nartach musi skończyć się operacją.
Nie chce wracać do wydarzeń sprzed czterech lat, gdy w klinice w Poznaniu przeszła operację kości śródstopia i musiała chodzić o kulach. - Było, minęło, nie ma czego wspominać - mówi Katarzyna Skrzynecka (39). Operacja się udała i już po trzech tygodniach pani Katarzyna znów była sprawną, pełną życia kobietą i pełniła funkcję gospodyni w programie "Taniec z gwiazdami".
- Ona z natury jest bardzo ostrożna. Nawet na nartach, na których jeździ od czwartego roku życia i czuje się pewnie, nie szarżuje. Zdaje sobie sprawę, że jakakolwiek kontuzja mogłaby wykluczyć ją z zawodu - mówi nam jedna z jej znajomych.
Mimo swojej ostrożności pani Katarzyna niedawno uległa wypadkowi w alpejskim kurorcie Kaprun. Zjeżdżając na nartach, wpadła na lód i skręciła nogę. Trafiła do szpitala. Słowem - pech...
A wydawało się, że ostatnio los uśmiechnął się do niej. Znalazła to, czego szukała w życiu: stabilizację, udane małżeństwo z Marcinem Łopuckim (36), dostała propozycję poprowadzenia 12. edycji "Tańca z gwiazdami". No i zaczęła przygotowania do premiery, tym razem sztuki "I tak cię kocham" w stołecznym Teatrze Kamienica... Wypadek pokrzyżował te plany.
- Niestety, okazało się, że wstawienie stabilizatora na nogę to rozwiązanie tymczasowe. Czeka ją operacja, prawdopodobnie we wrześniu. Martwiliśmy się, jak zniesie tę wiadomość, ale ona jest silna psychicznie - opowiada koleżanka aktorki.
Rzeczywiście, pani Katarzyna jest zaprawiona w potyczkach z losem. Ma przecież za sobą bolesny rozwód ze Zbigniewem Urbańskim (41). A rok później, po ciężkiej chorobie, zmarła jej ukochana mama. Jej z kolei, mimo kilkakrotnych prób, nie udało się zostać mamą...
- Oczywiście, w porównaniu z tragediami, jakie przeszła, czekająca ją operacja wydaje się błahostką. Przecież te ostatnie przeżycia wzmocniły jej charakter - przekonuje osoba z otoczenia pani Katarzyny. Dodaje też, że aktorka jest odpowiedzialna i nigdy nie myśli tylko o sobie.
Po wypadku w Kaprun rozmawiała z dyrektorem Teatru Kamienica Emilianem Kamińskim (58). Uczciwie opowiedziała o swojej sytuacji zdrowotnej. Ustalili, że poszukają aktorki, która w razie potrzeby będzie mogła zastąpić ją na scenie. A co w takim wypadku z "Tańcem z gwiazdami"? - Kasia zrobi wszystko, żeby nie zawieść fanów i szefów stacji. Wierzę w nią. Na pewno jej się uda - mówi nasza informatorka.
Iza Wojdak
Świat i Ludzie nr 30/2010