Reklama

Życie tak wielu ludzi zależy tylko od nas!

Uważa się ją za zimną piękność. A ona ma wielkie serce. I bardzo sobie ceni przyjaźń. Właśnie daje temu dowód...

O tym, że lepiej dawać niż brać, Katarzyna Glinka (33) wiedziała od dziecka. I tak starała się żyć, chociaż w aktorskim środowisku do jej otwartego serca często podchodzono podejrzliwie, z nieufnością. - Wydawało się, że ona ma serce z lodu i zawsze myśli tylko o sobie - mówi jedna z pracujących z nią aktorek.

Czas pokazuje, jak bardzo te sądy były niesprawiedliwe. Aktorka jest bardzo wrażliwa na ludzkie dramaty i teraz daje temu dowód. Ma mnóstwo pracy na planie "Barw szczęścia" i dwóch filmów fabularnych. Ale, niezależnie od tego, teraz najważniejsza jest przyjaciółka, u której niedawno zdiagnozowano ostrą białaczkę.

Reklama

- Szansą na jej wyleczenie jest przeszczep szpiku kostnego - mówi pani Katarzyna ze łzami w oczach. O pomoc dla Nataszy Grądalskiej zaapelowała w programie TVN-u. - Dawców jest tak mało, chorych tak dużo. Tylko od nas zależy czy ci chorzy przeżyją. Proszę, wejdźcie na stronę www.dkms.pl. Tam znajdziecie wszelkie informacje, jak możecie pomóc - prosiła aktorka na wizji.

To nie wszystko. Z mężem Przemysławem Gołdonem (35) już zarejestrowali się w banku dawców szpiku. Bo wierzą, że przyjdzie dzień, gdy i oni będą mogli uratować komuś życie.

EZ

Świat i Ludzie 49/2010

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy