Reklama

Za rok skończy 50 lat

Ważne jest, że wiem, czego chcę.

Prowokuje, irytuje. Uczy niepokornego myślenia. Czasem nie znosi swojego charakteru. Tej gwałtowności, popędliwości. Uczucia "cała para w gwizdek", kiedy za dużo sił zużywa do piętnowania denerwujących go spraw.

Jednak to o jego przyjaźń warto zabiegać. Dlaczego? Bo jest prawdziwy i uczciwy.

Coraz częściej myśli o przemijaniu

Wychowywał się w Krakowie, w dzielnicy Olsza II. Dom był bez wody i toalet. Ojciec, kelener w hotelu Francuskim, zmarł, gdy Jacek miał 4 lata. Mama wychowywała czworo dzieci. Pracowała w sklepie, potem od rana do nocy w hucie szkła. Miał 13 lat, gdy w urzędzie lokalowym wybłagał przydział na większe mieszkanie.

Reklama

Dziś nie ma dla niego spraw nie do załatwienia. Po dyplomie grał w Teatrze Słowackiego. Nie odnalazł się w zespole. Odszedł w trakcie przedstawienia. Przełomem było spotkanie z Krzysztofem Warlikowskim. Nie tylko pracował w jego Teatrze Rozmaitości. Również z nim mieszkał. I z jego żoną, Małgorzatą Szcześniak. Od 2008 r. jest w zespole Nowego Teatru.

Gdy przyznał się do homoseksualizmu, wywołał burzę. Nigdy nie żałował wyznania.

- Poczułem ulgę i wolność. Wiele spraw, które wydawały się skomplikowane, nagle stały się proste. Dawnej musiałem kluczyć, gdy ktoś pytał o małżeństwo dzieci - mówi.

W przyszłym roku kończy 50 lat. Częściej myśli o przemijaniu, zdrowiu.

- Nie zależy od ról, stanu portfela. Ważne jest, że wiem, czego chcę, kim jestem, kogo mam obok siebie. Gdybym patrzył, że kogoś los obdarzył szczodrzej, nigdy nie zaznałbym spokoju.

M Jungst

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy