Reklama

Więcej go już nie zobaczymy?

Zmienił się nie tylko jego wygląd.

Nigdy nie był wesołkiem. Jednak teraz jego oczy są smutne, jak nigdy przedtem, zapatrzone gdzieś w dal. Robert Gonera (42) sprawia wrażenie osoby wycofanej, a popularność jest teraz chyba ostatnią rzeczą, na której mu zależy.

– Nie wykluczam rozstania z aktorstwem – powiedział w jednym z ostatnich wywiadów. A kto go dobrze zna, ten wie, że nie ma w tym wyznaniu kokieterii. Ten przystojny brunet zniknął już kiedyś z pola widzenia swoich wielbicielek, które rozkochał rolą Jacka Mileckiego w serialu M jak miłość. Mówiono wtedy o przemęczeniu, które doprowadziło go do załamania nerwowego.

Reklama

Długo oczekiwany powrót na ekrany przyniósł duże zaskoczenie. Widzowie seriali Przepis na życie i Czas honoru, w których gra niewielkie, ale bardzo ważne role, natychmiast zauważyli, że to już nie ten sam człowiek. I nie chodzi tu tylko o kolor włosów, bo bruneci przecież zwykle szybko siwieją. Przede wszystkim stracił sporo kilogramów, ma pociągłą twarz i generalnie jest jakiś inny.

Aktor niedawno boleśnie przeżył śmierć swojego ojca i zaszył się w świecie książek. – Literatura zawsze była moją największą pasją – mówi Robert Gonera, który od kilku lat jest dyrektorem festiwalu scenarzystów filmowych.

Niewykluczone więc, że rozstanie z aktorstwem będzie tylko chwilowe. Bo być może już wkrótce pod jego okiem powstanie taki scenariusz filmu, w którym będzie chciał w pełni pokazać również swoje aktorskie możliwości, a jak przekonał nas już nieraz, są one bardzo duże.

AR

Rewia 48/2011

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Robert Gonera | metamorfoza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy