Reklama

W ciąży spłaca dług

Gdy u jej synka zdiagnozowano nowotwór, nie załamała się. Stoczyła bój o jego życie. Z tą samą determinacją pomaga innym chorym dzieciom.

Pokaźny brzuszek to dowód, że lada dzień po raz trzeci zostanie mamą. Ale Ewa Gorzelak (37) nawet w ostatnich tygodniach ciąży nie pozwala sobie na nicnierobienie.

Fundacja „Nasze dzieci”, którą założyła kilka lat temu, wciąż potrzebuje nowych funduszy: na pomoc dzieciom z najuboższych rodzin, na plac zabaw przy klinice onkologii, na letnie kolonie maluchów, wracających do zdrowia po chemioterapii. A

ktorka chciałaby też finansować dzieciom kosztowną terapię niestandardową, na którą nie zawsze zgadza się NFZ...

8 lat temu życie odnoszącej sukcesy aktorki rozsypało się na kawałki. U młodszego syna, rocznego wówczas Rysia, wykryto nowotwór. Miesiącami źle diagnozowany chłopczyk, trafił do Centrum Zdrowia Dziecka w stanie krytycznym. – Mój syn umierał mi na rękach – wspomina te trudne chwile w książce „Główna rola w teatrze życia”. Przyznaje, że przed drugą operacją, gdy Rysio „nie miał siły płakać i tylko cichutko się skarżył”, prosiła Boga, by szybciej go zabrał i skrócił jego cierpienie. Ale potem znalazła w sobie siłę, by wspierać dziecko w walce o życie.

Reklama

Wyzdrowienie synka aktorka rozpatruje w kategorii cudu. I za ten wielki cud próbuje się odwdzięczyć. Mogłam wyjść ze szpitala i z ulgą zamknąć za sobą ten trudny rozdział życia. Ale nie potrafiłam – mówi. – Potrzebowałam całe to zło, które nas spotkało, zmienić w coś dobrego. Tak zrodziła się fundacja „Nasze Dzieci”, która od 2005 r. umila życie małych pacjentów oddziału onkologicznego i niesie nadzieję ich rodzicom. By sprostać temu zadaniu, aktorka zrezygnowała z roli w serialu „Na Wspólnej”.

– Poświęcam swój czas fundacji kosztem zawodu, ale nie żałuję. Powiedziało się „a”, trzeba powiedzieć i „b”. To duży oddział, około 60 pacjentów, ciągle jest coś do zrobienia – mówi. Raz w miesiącu na oddziale onkologicznym odbywa się impreza. Maluchy dostają prezenty, mogą przebierać się w bajkowe kostiumy.

Dzieci odwiedzają też znani z telewizji goście: aktorzy, piosenkarze, sportowcy. Dzieciaki zbierające autografy, pozujące do zdjęć, zapominają o chorobie. Wszystko dzięki Ewie. Jej współpracownicy wiedzą, że urlop macierzyński nie potrwa długo i wkrótce pojawi się na oddziale z małą Zosią.

M. G.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: ciąża | nowotwór
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy