Reklama

Udana kariera, szczęśliwa rodzina

Jego żywiołem jest pomoc ludziom. Ale też sport. Udaje mu się łączyć obie pasje.

Na ekranie od 13 lat. Ale w przypadku Michała Olszańskiego "trzynastka" kojarzy się ze szczęściem. Niedawno dziennikarz, znany z programu "Pytanie na śniadanie", "Ekspresu reporterów" i radiowej Trójki obchodził 35-lecie małżeństwa. Imponujący wynik w każdym wypadku, w show-biznesie nabiera szczególnego znaczenia. Niewykluczone, że i jemu, i małżonce - pani Magdzie, pomaga to, że z wykształcenia są terapeutami. Chociaż... - Mnie od początku interesował związek z kobietą, która będzie dla mnie wyzwaniem. Szukałem tych różnic. Magda jest zupełnie inna, jest introwertyczna, nieufna wobec świata, uwielbia się izolować. Ja lgnę do ludzi, muszę być wśród nich. Myślę, że dzięki temu, iż jesteśmy na dwóch krańcach osi, trochę łatwiej jest przetrwać ostry konflikt - mówił niedawno pan Michał.

Reklama

Był dyrektorem w najbardziej odlotowej szkole

Urodził się w Kielcach. 29 lipca obchodził 58. urodziny. Śmieje się, że nie czuje się "scyzorykiem", bo gdy miał pół roku, z rodzicami zamieszkał na warszawskim Powiślu. - Ale sentyment do Kielc i Gór Świętokrzyskich mi pozostał - mówi. Czy zawsze chciał być dziennikarzem? - Chciałem pomagać ludziom. Chodziła mu po głowie pedagogika, myślał też o socjologii. Ostatecznie zwyciężyła resocjalizacja i profilaktyka społeczna. Na studiach poznał swoją żonę Magdę. Mają dwóch dorosłych synów - Janka i Antka. - Rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza - podkreśla. - Jestem bardzo szczęśliwy, że nam się udało. Nie zawsze było różowo. W stanie wojennym trafił do aresztu. Wyszedł po 4 miesiącach.

Przez 10 lat pracował w najbardziej odlotowej szkole tamtych czasów, w SOS-ie na Grochowie. To był azyl dla zbuntowanych uczniów. Przez 5 lat był tam wychowawcą, przez kolejnych 5 - dyrektorem. Gdy zaczęła się transformacja, zaczął myśleć o przyszłości, bo żona - psycholog, też pracowała w budżetówce. Tak trafił do radia Kolor, potem do Trójki, gdzie sport "odziedziczył" po ojcu Tadeuszu, słynnym dziennikarzu. Doceniany przez widzów. Za "Ekspres reporterów" kilka lat temu nominowany był do TeleKamery. Choć program porusza trudne i bolesne tematy, ma wielomilionową widownię. Po audycji jest zawsze odzew widzów śpieszących z pomocą ludziom w trudnej sytuacji życiowej. To cieszy. Dziennikarz znany jest z tego, że przejmuje się losem zwierząt. Widzieliśmy go m.in. w głośnej akcji "Zerwijmy łańcuchy" - był jej ambasadorem. W "Pytaniu na śniadanie" założył kącik adopcyjny, dzięki któremu wiele zwierząt znalazło nowy dom. Pasją dziennikarza są podróże i narty.

IJ

Życie na Gorąco 31/2012

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Pytanie na śniadanie | dziennikarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy