Reklama

Stał się ofiarą cyberprzemocy

Zanim zwierzysz się, pomyśl, czy warto mówić o wszystkim

Znamy go przede wszystkim z roli doktora Artura Rogowskiego w serialu "M jak miłość". Patrząc na spokojnego, opanowanego Roberta Moskwę, trudno uwierzyć, że jakiś czas temu był kłębkiem nerwów - padł ofiarą cyberprzemocy.

- Moje życie za sprawą pewnej kobiety przez lata usiłującej być dziennikarzem zamieniło się w koszmar - mówi.

Patrzono na mnie jak na kosmitę

Do producentów filmowych zaczęły napływać anonimowe listy szkalujące jego dobre imię. - Co gorsza, w intrygę wkomponowana została moja rodzina: rodzice, siostra, do których dotarły naprawdę okrutne w swej treści listy, a co najgorsze moja 14-letnia wtedy córka... Ale to było za mało.

Reklama

- W internecie ta osoba rozpowszechniała plotki na mój temat stosując tzw. "stalking" - wtedy nie był jeszcze karalny, więc policja rozkładała ręce - mówi.

- Najbliżsi, którym się zwierzałem, patrzyli na mnie jak na kosmitę, nie dawali wiary. Znajomi przestawali słuchać po 2 minutach. Byłem z tym wszystkim sam. Trwało to 6 lat.

Jeśli kogoś ochroni, to warto było

Dzisiaj przestrzega znajomych, by nie ujawniali zbyt wiele o sobie na portalach społecznościowych. Niebawem zamierza zebrać grupę osób, których spotkało podobne nieszczęście, i zwołać konferencję prasową poświęconą cyberprzemocy. Jeśli uchroni to chociaż jedną osobę, to warto.

Teresa Gałczyńska

Życie na gorąco 24/2012

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: stalking
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy