Reklama

Sama na huśtawce

Zdaniem wziętej pisarki na miłość dobra jest każda pora. Mimo to kilka razy zawiodła się. Czy uda jej się na nowo znaleźć sens życia?

Miała nadzieję, że już nie powrócą, ale myliła się. Demony przeszłości. Pisarka Katarzyna Grochola, podobnie jak przed rokiem, budzi się w nocy i po policzkach płyną jej łzy. Czuje się przeraźliwie samotna. Ma wrażenie, że wszystko, co najlepsze, ma już za sobą, że już nic jej nie czeka... Nie ma wątpliwości, że pisarka przeżywa wyjątkowo trudny czas. Ponad rok temu rozstała się ze swoim ukochanym, Krzysztofem Jaraczewskim. - To było tuż przed świętami. Przeżywała koszmarny czas, ale później pojawiła się propozycja udziału w Tańcu z gwiazdami i odżyła. Nie miała czasu, by analizować. Taniec pozwolił jej się wyzwolić z koszmarnych myśli, ale teraz one wróciły - mówi jej przyjaciółka.

Reklama

Pisarka mieszka sama w sześciu pokojach w swoim domu w Milanówku. Jest tu cicho i pusto. A jeszcze do niedawna ten dom żył! Był pełen muzyki, wpadali znajomi i sąsiedzi. - Świat mi sprzyja - mówiła pisarka. Teraz nie ma już motywacji. Nigdy nie ukrywała, że nie potrafi żyć bez miłości, która jest jej motorem napędowym. - Czy kobieta może być szczęśliwa bez mężczyzny? - takie pytanie zadaje sobie każdego dnia. A odpowiedź brzmi: Nie! Jej zdaniem na miłość dobra jest każda pora i każdy czas. Kiedy ponad sześć lat temu na Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach poznała Krzysztofa, zakochała się. Po kilkunastu wspólnie spędzonych godzinach postanowili razem zamieszkać.

Chętnie zostaje w Warszawie u córki

- Krzysztof jest w sam raz. Jest prostolinijny i szczery. Nie ma w sobie cienia kombinowania. Nie chcę o nim opowiadać, by nie zapeszyć - mówiła o ukochanym. Niestety, teraz znów została sama. Nowa sytuacja jest trudna, na szczęście pani Kasia ma córkę, która jest dla matki wielką podporą. - Kiedyś to ja zajmowałam się Dorotką, a teraz ona opiekuje się mną - mówi Katarzyna Grochola.

Pisarka potrzebuje tej pomocy, rozmowy i dlatego tak chętnie zostaje w Warszawie właśnie u córki. - Nie chce wracać do pustego domu - mówi jej znajoma. Pani Dorota znalazła świetny sposób na to, aby motywować swoją mamę do życia i działania. Postanowiła razem z nią napisać książkę. Córka pisarki ma bowiem nadzieję, że uda jej się jednak wyprowadzić mamę na prostą. Bo znów bardzo chciałaby widzieć ją szczęśliwą i uśmiechniętą.

SK

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Grochola | samotność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy