Reklama

Rodzice pielęgnowali jej niezależność

Z domu wyniosła niezależność i przekonanie, że rodzina jest najważniejsza. Teraz dzieli się z nią swoim szczęściem.

Kariera - to słowo najczęściej powtarzają jej koleżanki po fachu, ale nie ona. Bo Katarzyna Glinka (34), owszem, kocha to, co robi i wciąż żądna jest nowych wyzwań, ale... Wychowana w tradycyjnym domu teraz sama chciałaby stworzyć ciepłą, kochającą i szanującą się rodzinę.

- Kasia idzie za przykładem. Nie zastanawiała się czy teraz jest dobry moment na macierzyństwo. Chciała zostać mamą i już... Zawsze była bardzo ambitna. Wciąż lubi stawiać sobie w życiu coraz to nowe cele. A teraz jej celem jest zostanie wspaniałą mamą - mówi nam jej znajoma.

Reklama

O życiowej drodze zdecydowała już w wieku 17 lat - a nie była to droga łatwa, tym bardziej, że pani Katarzyna pochodzi z niedużego miasta. Długo i ciężko pracowała na opinię jednej z najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia. - W stolicy czułam się samotna, tęskniłam za przyjaciółmi i bliskimi, którzy zostali w Dzierżoniowie - wspomina tamten czas. I choć - jak sama mówi - zapłaciła wysoką cenę, opłaciło się, bo w końcu dostała się do szkoły aktorskiej.

Wiarę w siebie i potrzebę niezależności wpoili jej rodzice, którzy zawsze bardzo jej ufali. - To było dobre dziecko. Pilna uczennica, żadnych buntów młodzieńczych, problemów wychowawczych... - opowiada jej mama Krystyna.

Z rodzicami zawsze miała wspaniały kontakt. Chociaż kiedy tata, z wykształcenia ekonomista i człowiek twardo stąpający po ziemi, dowiedział się o jej aktorskich zapędach, nie był szczęśliwy. Jednak nie odwodził od pomysłu, pozostawił jej wolny wybór... Natomiast mama, nauczycielka historii, od razu mocno trzymała kciuki.

To właśnie z rodzinnego domu pani Katarzyna wyniosła najważniejsze wartości, ale też praktyczną sztukę prowadzenia domu. Dlatego, gdy tylko wraz z mężem Przemysławem Goudonem zamieszkali w swoim domu pod Warszawą, natychmiast zabrała się za uprawianie ogródka warzywnego.

- W przydomowym ogródku uprawiam: sałatę, ogórki, marchewkę, rzodkiewkę. Nie dość, że się relaksuję przy pieleniu, to mam też zawsze świeże warzywa - opowiada aktorka.

Dzisiaj to dla niej szczególnie ważne. Bo od kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, bardzo dba o to, aby zdrowo się odżywiać i nie przemęczać. Ale gdy tylko ma wolną chwilę, wsiada w samochód i jedzie w rodzinne strony. To właśnie tam czuje się swobodnie i dobrze.

- Jest tam pięknie, dziko, bo Gór Sowich jeszcze turyści nie zadeptali. Rodzice mają dom w górach, skąd piękna trasa prowadzi na szczyt Wielkiej Sowy - opowiada w wywiadach.

Rodzina i rodzinny dom to także starszy brat i bratowa, z którymi aktorka ma doskonały kontakt. Od początku bardzo mocno trzymali za nią kciuki. Najpierw za początki kariery, później za wygraną w "Tańcu z gwiazdami", a teraz za sukces macierzyński, bo wiedzą, że jest stworzona i do tej roli.

Krzysztof Prus

Świat i Ludzie 38/2011

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Glinka | ciąża | macierzyństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama