Reklama

Przetrwać nad rozlewiskiem

Synowie Joanny Brodzik od września idą do przedszkola.

Kiedy dwa lata temu Joanna Brodzik (38) stanęła nad mazurskim rozlewiskiem, by zagrać Małgosię Jantar, jej synowie - Janek i Franciszek - właśnie zaczynali stawiać pierwsze kroki. Aktorka z dumą patrzyła, jak rosną. Bała się, czy po niemal dwuletnim urlopie będzie umiała skupić się na planie i zapomnieć, że jest mamą. Na szczęście producenci "Domu nad rozlewiskiem" pozwolili jej wziąć synów z sobą. Wynajęli im piękny dom, zapewnili bliźniakom opiekę na czas, kiedy Joanna pracowała.

Kolejny sezon i dalszy przestój w karierze

Podobno w zamian zażądali tylko jednego: wyłączności. Nie chcieli, by ich gwiazda przyjmowała role w innych serialach, kiedy gra w "Rozlewisku". Aktorka, wiedząc, że ma zagwarantowaną pracę na przynajmniej trzy kolejne lata, zgodziła się. - Ta rola i ten serial pozwalają mi egzystować przez resztę roku, opłacać rachunki i mieć czas dla dzieci - mówiła wówczas w wywiadzie.

Reklama

Kilka dni temu zakończyły się zdjęcia do "Życia nad rozlewiskiem" - trzeciej części serii, a Joanna Brodzik właśnie dowiedziała się, że za rok powstanie czwarta. Choć wcześniej zapowiadała, że zamierza tej jesieni poważnie zająć się swoją karierą, podjąć nowe wyzwania, będzie chyba musiała zweryfikować te plany.

Jej synowie od września idą do przedszkola, więc aktorka mogłaby znów dużo grać, ale umowa z producentami "Rozlewiska" jest dla niej wiążąca. Dla Joanny - mamy to idealny układ, dla Joanny - aktorki to kolejne miesiące bez pracy, stanowiącej aktorski "płodozmian".

Jednak aktorka wcale się tym nie przejmuje. Już dziś cieszy się, że znów będzie mogła wrócić na Mazury, a jej synowie znów będą całymi dniami bawić się na świeżym powietrzu z dala od fotoreporterów. Jej znajomi twierdzą, że kraina tysiąca jezior bardzo ją zmieniła.

- Wyciszyła się, jest bardziej spokojna, nie przejmuje się już wszystkim tak bardzo jak kiedyś - mówią. - Widocznie piękno przyrody i życie z dala od zgiełku miasta, uświadomiły jej, że nie warto gonić za karierą, że są ważniejsze sprawy niż nowe role i premiery.

W tym roku Joanna na planie "Życia nad rozlewiskiem" większość czasu między zdjęciami spędzała sama w garderobie. Wolała poczytać, wyciszyć się, niż uczestniczyć w życiu rozrywkowym ekipy. Jej synowie byli bezpieczni w wynajętym dla niej przez producentów nowym domu, którego adres znali tylko nieliczni i do którego tego lata nie dotarł żaden paparazzo.

Joanna wracała do chłopców każdego wieczora i po prostu była mamą. Bawiła się z bliźniakami, kąpała ich, kołysała do snu. Chciała wykorzystać każdą minutę, zanim rozpoczną nowy etap w życiu. Kiedyś nie wyobrażała sobie, że mogłaby rozstać się z nimi choćby na parę godzin, dziś oddaje je do przedszkola. - Wypuszczę swoich synów w świat i pewnie będzie to już proces nieodwracalny - powiedziała niedawno.

Wie, że jej gwiazda już nieco przygasła

Joanna nie zastanawia się, co przyniosą kolejne miesiące. Najważniejsze jest dla niej, by zawsze mieć czas dla Janka i Franciszka. To, że dzięki "Rozlewisku" nie musi przyjmoać nowych ról, jest dla niej bardzo wygodne. Zresztą, zdaje sobie sprawę, że jej gwiazda nieco już przygasła, a nazwisko nie jest już tak gorące jak wtedy, gdy grała w "Kasi i Tomku" czy "Magdzie M.". I pewnie zadaje sobie pytanie, jak długo jeszcze przetrwa na rozlewisku?

JR

Życie na gorąco 33/2011

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama