Reklama

O takiej synowej można pomarzyć

Największą radość i siłę do życia daje jej rodzina. Tę jej miłość i oddanie szczególnie widać w czasie choroby...

Minione tygodnie Natasza Urbańska (34) może zaliczyć do bardzo udanych. Co prawda dość wcześnie pożegnała się z udziałem w show TVP 2 "Bitwa na głosy", ale na brak pracy narzekać nie mogła. Wystąpiła w roli Julii w polskiej wersji językowej animacji "Gnomeo i Julia", a zaraz potem rzuciła w szaleńczy wir przygotowań do roli Poli Negri w wielkim widowisku muzyczno-filmowym przygotowywanym przez jej męża, Janusza Józefowicza (52).

Kalendarz pani Nataszy do końca roku wypełniony jest po brzegi. Nie należy ona jednak do kobiet, dla których szczęście ma smak wielkich sukcesów w zawodzie. Otwarcie przyznaje, że jest w takim momencie życia, kiedy priorytetem jest rodzina, zwykłe radości i troski związane z codziennością.

Reklama

- Zmądrzałam w sensie życiowym. Boli mnie, gdy praca odbywa się kosztem rodziny. I coraz częściej odpuszczam sobie różne zawodowe plany, bo wiem, że to będzie czas, który zabiorę swoim najbliższym - mówi z przekonaniem.

Dlatego tak bardzo ceni sobie dni wolne od pracy, spędzone beztrosko w swojej posiadłości w Jajkowicach. Jednak w tym roku trudno będzie o czas wolny. W pierwsze dni maja aktorka gra spektakle w macierzystym teatrze Buffo. Kończą się zwykle już po 22., więc dopiero potem gwiazda wsiada w samochód i jedzie do swego magicznego dworku. A tam na nowo odkrywa uroki życia na wsi, wśród przyrody, z dala od zgiełku miasta. W najbliższym czasie mają się tam pojawić też nowi domownicy...

- Z wizytą przyjadą do nich rodzice Janusza. Natasza zaprosiła ich na wieś, żeby wypoczęli, zrelaksowali się na świeżym powietrzu, jak w sanatorium. Rodzice Janusza nie czują się już najlepiej - zdradza nam w zaufaniu osoba z teatru Buffo.

Pani Natasza nieraz mówiła, że jej największą troską jest zdrowie bliskich. Teściowa gwiazdy cierpi na artretyzm i reumatyzm. Do tego rodzice męża aktorki skarżą się na typowe dla ich wieku choroby układu krążenia. Aktorka i jej mąż wspomagają ich w walce z chorobami. Wożą do najlepszych specjalistów, szukają nowych metod i technik terapeutycznych, a także wszelkich terapii alternatywnych.

Wielką wagę przykładają też do ich diety. Zabiegają o zdrową kuchnię, bez użycia szkodliwej chemii. Z małą ilością mięsa, które zastępują potrawy ze zbóż i nabiału,

oraz warzywa. Do tego ruch na świeżym powietrzu i gimnastyka. A dla poprawy samopoczucia... nalewki z głogu (dobre na serce), a ostatnio także z czarnego bzu, jabłek i malin, pomocne w leczeniu chorób stawów.

- Rodzice Nataszy i Janusza przepadają za relaksem w Jajkowicach. Mają poczucie, że są otoczeni miłością i opieką. Natasza, widząc ich radość, sama jest szczęśliwa. Uśmiech bliskich to dla niej najcudowniejsza nagroda - mówi ich znajomy.

IK

Świat i Ludzie 17/2011

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama