Reklama

Nie wyobrażam sobie życia bez miłości

Temperatura jej uczuć musi być wysoka. Nie spala, ale daje energię.

Żyje w ciągłym biegu. Wciąż bardzo aktywna, gra nawet około 100 koncertów rocznie. Bo Majka Jeżowska (51) nie potrafi siedzieć bezczynnie. Nazywa siebie energiczną optymistką, widzącą życie w tęczowych barwach i wierzącą, że świat jest piękny, a ludzie dobrzy i szlachetni. Dziecinada?

- Ta może naiwnie dziecięca wiara dodaje mi sił i pozwala przetrwać największe burze, lęki i niepowodzenia - mówi piosenkarka. A tych nie brakowało.

Wiele razy zaczynała wszystko od nowa. Właściwie jej życie to gotowy scenariusz filmowy. Mnóstwo w nim miłości, pasji, rozstań i, oczywiście, muzyki. Nic tu nie jest letnie. U Majki (sama lubi siebie tak nazywać) zawsze musiało być gorąco - i na scenie, i poza nią. - Idealnie czuję się w temperaturze lekkiego wrzenia - przyznaje.

Reklama

Nietrudno się domyślić, że największy płomień rozpalał jej serce wtedy, gdy była w szczęśliwych związkach. Wielkie, odwzajemnione namiętności sprawiały, że po prostu unosiła się w chmurach. Może właśnie dlatego w jej życiu uczuciowym było wiele zaskakujących zwrotów?

Pierwszy raz wyszła za mąż, za kompozytora Janusza Komana (63), mając 20 lat. Już po kilku tygodniach wiedziała, że to małżeństwo nie będzie udane. Jednak z tego związku narodził się jej jedyny syn Wojciech (31). To po jego pojawieniu się na świecie zdecydowała, że chce koncertować dla nietypowego odbiorcy - dla dzieci. I choć wielu kolegom taka twórczość wydaje się mało poważna, ona traktuje ją niezwykle serio.

Gdy syn miał rok, a w Polsce został wprowadzony stan wojenny, wyjechała do Stanów. Chłopiec został w Polsce pod opieką mamy i siostry Majki. A w Stanach Majka znalazła nową miłość. W 1982 roku poślubiła Amerykanina, gitarzystę Toma Logana. - Sprowadził mojego trzyletniego synka do Chicago. Przez kolejne kilkanaście lat Wojtek miał wspaniałego ojczyma - mówi. Ale i to małżeństwo nie przetrwało.

Najbardziej romantyczny scenariusz los napisał dla niej 18 lat temu, gdy na jej drodze stanął Dariusz. Znali się od dawna, ale stracili kontakt. Kiedy po ośmiu latach przyszedł po koncercie do garderoby po jej autograf, poczuła drżenie serca, jakiego nigdy wcześniej nie zaznała. Ale... wtedy była jeszcze w stałym związku z Tomem.

- Poleciałam do Chicago i powiedziałam Tomowi, że spotkałam swoje przeznaczenie. On przytulił mnie i powiedział, że jeśli to jest wielka miłość, nie wolno jej stracić. Cieszy mnie, że mimo rozwodu nadal się z Tomem przyjaźnimy. Specjalnie przyleciał do Polski na moje 50. urodziny. Przyjaźni się także z Darkiem - cieszy się Majka.

Ukochany Dariusz Staśkiewicz jest dziś menedżerem gwiazdy, jeździ z nią na koncerty. Nie rozstają się ani na chwilę. A pełna zapału Majka wciąż ma wiele planów. Nadal chce śpiewać dla dzieci, które za przeboje: "A ja wolę moją mamę", "Wszystkie dzieci nasze są" czy "Kochany panie Mikołaju", nagrodziły ją najcenniejszą nagrodą: Orderem Uśmiechu. Imię Majki noszą także... przedszkola (w Jaworznie i Rybniku) oraz polska szkoła w Wielkiej Brytanii!

Doskonały kontakt z najmłodszymi ma też syn piosenkarki, co widać było na planie teledysku z jej ostatniej płyty "Czarodzieje uśmiechu". Wojtek, zapalony komputerowiec, pracuje jako producent. Ożenił się, a artystka znakomicie dogaduje się z Izą, swoją synową.

Majka, zapytana o życiowy bilans, bez zastanowienia odpowiada: - Dobrze mi tu, gdzie jestem. O takich kobietach, jak ona mówi się: charyzmatyczna. Może pojawić się na 5 minut a i tak zostanie zapamiętana!

Iza Wojdak

Świat i Ludzie 21/2011

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy