Reklama

Macierzyństwo mnie zmieniło

Dostała od życia to, co najwspanialsze: inteligencję, urodę i talent. Marzy, by te dary wykorzystać dla dobra potrzebujących. Pierwszy krok ma za sobą.

Najpierw podbiła serca męskiej widowni, gdy zagrała piękną policjantkę w serialu „Złotopolscy”. Potem pokochały ją Polki – za przebojową rolę korzystającej z uroków życia Korby w filmie „Lejdis”. Anna Dereszowska (30) jest jednak przede wszystkim kochającą mamą 3-letniej Lenki i szczęśliwą partnerką Piotra Grabowskiego (43). Rodzinę i zdrowie ceni ponad wszystko, ale też nie odmawia pomocy innym.

Świat i Ludzie: Aktywnie działa pani na rzecz dzieci. Skąd ta chęć niesienia pomocy?

Anna Dereszowska: - Na pewno macierzyństwo mnie zmieniło, ale nie bez znaczenia jest także fakt, że mam liczne rodzeństwo. Wprawdzie tylko brat jest tym rodzonym bratem a siostry to rodzeństwo przyrodnie, ale jesteśmy ze sobą bardzo zżyci.

Reklama

To chyba cudownie mieć dużą rodzinę?

- Tak i widać to szczególnie wtedy, gdy się spotykamy z okazji świąt w domu taty. Wspieramy się, pomagamy sobie i to jest budujące. Myślę, że na tym powinno polegać życie: być otoczonym kochającymi ludźmi.

A jaką osobą, a raczej osóbką jest córeczka?

- Lenka już chodzi do przedszkola, takiego, w którym są dzieci i 9-miesięczne, i 6-latkowie. Przebywanie z rówieśnikami sprawia jej wielką frajdę.

I chyba doskonale się tam odnalazła?

Właśnie dostałam kartę rozwoju dziecka i jestem bardzo dumna i szczęśliwa. Okazuje się, że moja córa wspaniale się rozwija. Oczywiście się popłakałam, jak czytałam wszystkie elementy opisu.

Jest najlepsza?

- Jest umuzykalniona, zajęcia plastyczne sprawiają jej radość, lubi opiekować się młodszymi dziećmi. I to, że się tak fantastycznie rozwija, to jest właśnie coś tak bardzo budującego dla mnie, świadczącego, że odpowiednio ją wychowujemy.

No tak, jako aktorka nie pędzi pani na siódmą rano do fabryki.

- Różnie to bywa. Czasem pędzę na piątą na zdjęcia.

Ale to nie zdarza się codziennie.

- Są takie okresy, kiedy jestem w domu często, i takie, gdy bardzo rzadko. A wtedy, niestety, mało czasu spędzamy razem.

Rozpieszcza pani kochaną Lenkę?

Pewnie, że rozpieszczamy... oboje. Ale wyznaczamy także granice. W innym razie weszłaby nam na głowę, jest upartym Bykiem. Jesteśmy całkowitymi przeciwnikami kar fizycznych, natomiast są nakazy i zakazy.

O czym pani marzy dla swojej córki?

- Żeby była zdrowa. To jest najważniejsze, wiem to doskonale. Moja mama umarła na raka, gdy miałam dziewięć lat...

Od dawana pomaga pani sierotom?

- Od jakichś trzech miesięcy, gdy zostałam ambasadorką marki dermokosmetyków dla dzieci.

Podobno wpłynęła pani na całą firmę?

- Przy pierwszym spotkaniu z jej prezesem wspomniałam o Interwencyjnej Placówce Opiekuńczej w Otwocku, gdzie dzieci zostawiane są przez rodziców zaraz po urodzeniu.

I co wtedy zrobił prezes? Wyjął czek?

- Firma stworzyła „Fundusz Balneum dla Brzydkiego Kaczątka”, który wesprze porzucone dzieci.

To pani zasługa.

- Jestem ogromnie dumna, że ten pomysł przyszedł mi do głowy.

Michał Wichowski

Świat i ludzie 12/2011

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Anna Dereszowska | macierzyństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy