Reklama

Księdzem już byłem

Z imprezowicza stałem się domatorem.

Ogromną popularność przyniosła mu rola wikariusza Adama Potocznego. Wiele pań przyznawało się, że "Plebanię" oglądały tylko dla Bogdana Brzyskiego (39): - Jest taki przystojny! A zachwyceni internauci pisali: "Niewielu jest polskich aktorów, u których talent idzie w parze z urodą".

Jak straciłem fory u pani Natalii?

- Ludzie mnie lubili, co nie przeszkodziło, że z dnia na dzień straciłem rolę. Nie powiedziano mi wprost: Nie grasz. Dowiedziałem się o tym "zaocznie" - po prostu moje miejsce zajął nowy wikary. Nie ukrywam, przeżyłem to bardzo. Wyciągnąłem wnioski. To wtedy nauczyłem się dystansu do zawodu i zdrowego podejścia do tzw. popularności - mówi.

Reklama

Na szczęście miał teatr. W Starym Teatrze w Krakowie gra od 1998 roku. Z czasem pojawiły się nowe propozycje. - Gdy w "M jak Miłość" zagrałem psychopatę katującego żonę, moja sprzedawczyni, pani Natalia oświadczyła mi, że nie będzie już wybierać mi owoców. Skoro jest takim draniem, mogę to zrobić sam!

Zbawienny wpływ Kazimierza

Niedawno po raz 15. zmienił adres. - Teraz mieszkam na krakowskim Kazimierzu. Tu z imprezowicza stałem się domatorem. Spotykam się ze znajomymi u siebie, a nie jak dotychczas w knajpkach. I gotuję dla nich pyszności. Najzabawniej jest, gdy jadę do rodziców do Końskich i tata mówi do mamy: - Tyle lat z tobą żyję, a czegoś tak wspaniałego nie jadłem.

Lubi podróże. Nikt nie wierzy, że na rowerze wjechał na Turbacz, pokonał niemal całe Tatry, Pieniny i Gorce. Dziś możemy go oglądać w "Galerii" w nowej, starej roli. Ojciec Andrzej jest duchowym przewodnikiem jednego z głównych bohaterów. - Może pani Natalia spojrzy na mnie łaskawszym okiem?

T. Gałczyńska

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy