Reklama

Kara za rozwód?

Póki był żonaty, Hollywood go kochało. Czy rozwód stał się początkiem jego końca?

Za każdym razem, gdy przyjmuje czek za wpływy z filmów, drży mu ręka. Połowę gaży Mel Gibson (56) musi przecież przelewać na konto byłej żony Robyn. Sąd przyznał jej część majątku wartego 850 mln dolarów, ale... to nie jedyna cena, jaką aktor płaci za to, że po 28 latach porzucił rolę ojca, męża i katolika.

Chociaż odszedł do urodziwej rosyjskiej piosenkarki, żona zachowywała się wobec niego lojalnie. Gdy Oksana Grigorieva (42), po trzech latach romansu oskarżyła gwiazdora o pobicie, to Robyn wystosowała oświadczenie w jego obronie.

Reklama

- Mel był oddanym i kochającym ojcem. Nigdy nie znęcał się psychicznie nade mną czy naszą siódemką dzieci - napisała. Nie musiała tego robić, zwłaszcza po tym, jak kochanka Mela ujawniła nagrania, w których ten tłumaczył, że zostawił żonę, bo nic go z nią nie łączyło.

Do mediów wyciekły też inne szokujące nagrania, w których słychać jak Mel Gibson wyzywa i bije Grigorievę w zaledwie trzy miesiące po tym, jak urodziła ich córeczkę Lucię (2,5). Oksana wywalczyła za to w sądzie 750 tys. dolarów odszkodowania.

Dziś Mel i Robyn spotykają się jedynie na przyjęciach fundacji dobroczynnych, w których prace są zaangażowani. Ale przyjeżdżają osobno i ich kontakt ogranicza się do oficjalnego przywitania. Aktor stara się za to jak najczęściej opiekować Lucią i rozpieszczać troje swoich wnucząt - dzieci Hannah (32), z małżeństwa z Robyn.

Mimo to Hollywood jest zrażone jego wybrykami i nie ma dla aktora zbyt wielu propozycji. Szansą miał być film "Dorwać Gringo", ale recenzenci nie zostawili na nim suchej nitki. - Takim dziełem Mel kopie sobie artystyczny grób - grzmieli. Czy zła karta Mela się odwróci?

L. M.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Mel Gibson | rozwód | Hollywood
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy