Reklama

Jestem z życia zadowolony

Zawsze cieszę się z tego, co jest. Nie rozmyślam, że mogłoby być lepiej. Nie zazdroszczę innym. Tak brzmi credo Zbigniewa Bońka.

Sukces to...


Kiedyś to był wygrany mecz, zdobyte mistrzostwo. Dziś sukces to dla mnie zadowolenie z życia, bez względu na to, jak oceniają mnie inni. Jestem zadowolony ze swojego życia. To, co chciałem, osiągnąłem, mam rodzinę, wnuki, wszystko jest poukładane.

Dieta

Im mniej jem, tym lepiej się czuję. Ograniczam się do dwóch posiłków dziennie. Na śniadanie szklanka zimnego mleka plus rogalik, od 26 lat niezmiennie w moim ulubionym barze w Rzymie. Gdy jestem w Polsce, potrzebuję konkretnego śniadania, bo tu jest zimno, np. jajko sadzone i plasterek żółtego sera. Jem niewiele chleba i masła. Do kolacji zasiadam ok. 20-21, ale chodzę spać około północy. Zjadam dużo sałaty, rybę lub kawałek mięsa. Mam słabość do włoskiej kuchni.

Reklama

Codziennie wypijam 2-3 l niegazowanej wody, ale nie do posiłku. Alkohol - rzadko i w niewielkich ilościach. Przynajmniej raz w miesiącu bywam w San Padre, typowej rzymskiej restauracji, którą prowadzi moja córka wraz z mężem Włochem. Na początek wszyscy goście są częstowani winem i wodą oraz serią 12 przekąsek. Serwują tam genialne flaki, spaghetti z karczochami i znakomite karczochy à la romana.

Dbam o siebie

Staram się dobrze wyglądać. Mam krawca, który szyje mi na zamówienie koszule. Butów nie kolekcjonuję. Muszą być wygodne, z szerokimi noskami, by nie uwierały pokopanych stóp. Drażnią mnie metki i marki. W pracy noszę koszulę i krawat. Prywatnie nie mógłbym żyć bez swetrów - mam ich w szafie ok. 40. Jako dziecko musiałem nosić znienawidzone wełniane. Teraz kupuję tylko kaszmirowe. Są lekkie, miękkie, miłe w dotyku i przyjemne dla ciała. Kolory spokojne - zieleń, niebieski, ciemnobrązowy i czarny.

Aktywność fizyczna

Nie potrafię żyć bez sportu! Moje ciało jest przyzwyczajone do wysiłku. Raz dziennie muszę się spocić, wtedy czuję się znacznie lepiej, mam więcej energii i dobry apetyt. Trenuję intensywnie, ale tylko dla przyjemności. Biegam trzy razy w tygodniu, nie więcej niż 40 minut. To granica, powyżej której człowiek zaczyna się uzależniać od wydzielanych w mózgu endorfin. Poza tym ćwiczę w siłowni. Podnoszę 30-, 40-kilogramowe ciężary, by ukształtować muskulaturę.

W piłkę nożną gram dość rzadko, w drużynie 5-osobowej, na małym boisku. To jest bardzo popularne we Włoszech. Lata gry w piłkę trochę zrujnowały mi kręgosłup. Czasem boli. Wiem, że muszę ćwiczyć, by go wzmocnić.

Troska o zdrowie

Kwestią priorytetową jest dla mnie higiena. Dbam o włosy, skórę, korzystam z sauny. Raz w roku kładę się na cały dzień do szpitala i poddaję kompleksowemu przeglądowi: prześwietlenie płuc, morfologia. Robię badania kontrolne, bo miałem usuniętą tarczycę.

Relaks

Myślałem, że szefowanie PZPN będzie misją, ale to ciężka praca. Potrafię się jednak zresetować. Umiem dobrze ułożyć sobie dzień, by mieć czas na wszystko. Odstresowują mnie spotkania z przyjaciółmi. Lubię się z nimi pośmiać, porozmawiać, pograć w brydża. Albo pójść na wyścigi konne, pograć w golfa, tenisa, pobiegać.

Rozmawiała: Mariola Bojarska-Ferenc

PANI 2/2013

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Dowiedz się więcej na temat: dieta | sport | piłka nożna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama