Reklama
Ich związek był pożarem we krwi

Agnieszka Osiecka i Daniel Passent

Osiem wspólnych lat to najspokojniejszy czas w życiu niespokojnej poetki. Odeszła dlatego, że zakochała się w innym.

Mijali się. Bywali na tych samych imprezach. Znali tych samych ludzi. Ich spotkania miały charakter przyjacielski. Agnieszka Osiecka, na początku lat 70. dwukrotna rozwódka, była wprawdzie singielką, ale on miał żonę, lekarkę, która, niestety, wyjechała na stypendium do USA. Więc poczuł się samotny. "Jest potwornie wrażliwy i drażliwy. Jeśli sobie wezmę kogoś takiego na głowę, to już trzeba z nim siedzieć na serio i być w porządku. Ale czy ja się do tego nadaję"? - notowała.

A jednak to Daniel Passent, dziennikarz "Polityki", na kilka lat wprowadzi spokój i ład do jej artystycznego życia. Urodzi mu dziecko.

Reklama

Po latach najchętniej wspominała jego oczy. "Gdy czasem pokazuje się w telewizji, widzę te same ogromne oczy, w których - bardzo głęboko schowany za dobrym wychowaniem - jest temperament, strach i figlarność" - mówiła.

Zamieszkali w Falenicy w szeregowym domu po sąsiedzku z Sewerynem i Elżbietą Krajewskimi. Po kilku latach przenieśli się na Żoliborz. Agnieszka Osiecka skończyła 35 lat i chciała mieć dziecko. Choć z drugiej strony obawiała się zmian, jakie macierzyństwo wprowadzi do jej szalonego życia. Kiedy kilka lat wcześniej wydawało jej się, że jest w ciąży ze swoim ówczesnym mężczyzną Jeremim Przyborą, zastanawiała się nad aborcją. "Nie tyle boję się samego zabiegu, ale konsekwencji. Niektóre dziewczyny na przykład mówią, że można w ogóle nigdy nie mieć dzieci. Koszmar, bo ja w końcu nie mam ani jednego" - pisała mu.

Latem 1972 roku, kiedy cała Polska śpiewała "Małgośkę" Maryli Rodowicz, Agnieszka Osiecka była w ciąży z Danielem Passentem.

W czasie pauzy oddechy głębokie

Starannie przygotowała się do przyjścia na świat Piotrusia - bo do końca była pewna, że urodzi chłopca. W ostatnich tygodniach ciąży prowadziła dziennik, notując spostrzeżenia i impresje.

"Już wiem, że mam w czasie skurczu robić oddechy zziajane, a w czasie pauzy głębokie, jakbym zdmuchiwała świecę. Kupiłam sobie czarną kwiaciastą chustę chłopską za 500 złotych. Brzucha to nie kasuje, ale zdobi" - pisała 28 stycznia 1973 roku. Piotruś okazał się Agatą (imię wybrał Passent). Agnieszka Osiecka zanotowała potem, że bardziej niż wszystkie przeczytane książki pomógł jej okrzyk położnej: "Przej, przej, kochana. Ze złością".

Po porodzie pisze listy do córki. "Mówię do ciebie dzidzio albo świnio, zależnie od tego, czy mogę sobie z tobą poradzić, czy nie. Kiedy chcesz jeść, robisz się czerwona jak burak, a kiedy nie chcesz, to śpisz bladoróżowa jak lalka z porcelany" - przelewa na papier myśli. Rola nieformalnej żony (bo ślubu nigdy nie mieli) i matki przeraża ją. Nie umiała gotować, ale starała się dbać o dom. Wpadała w panikę, słysząc płacz dziecka, bo to mogło świadczyć o tym, że nie jest idealną matką.

Spędzali rodzinne wakacje na Mazurach. W latach związku z Danielem Passentem Agnieszka Osiecka napisała tekst "Sztuczny miód" (piosenkę zaśpiewała Barbara Krafftówna) o trudnej codzienności: "Możesz nie dać mi grosza na dom/ tylko proszę cię, proszę - zmień ton./Możesz bredzić... Pleść bzdury... Androny.../Tylko błagam cię - nie mów do mnie jak do żony".

Z Danielem Passentem byli jak ogień i woda. On uporządkowany, pracowity, perfekcjonista lubiący porządek. Ona - artystka, uwielbiająca spotkania i rozmowy do świtu. Ich związek przetrwał osiem lat. Daniel Passent powiedział o nim, że był jak pożar we krwi.

Uważała, że dla Agaty tak będzie lepiej

Pewnej wiosny pod koniec lat 70. Agnieszka Osiecka znów poczuła motyle w brzuchu. Obiektem jej miłości był Zbigniew Mentzel, młodszy o 15 lat krytyk literacki, redakcyjny kolega Daniela Passenta. To ona musiała o niego zabiegać. Dla tej miłości zostawiła swoje dotychczasowe życie, mężczyznę, córkę i dom.

- Nasze rozstanie było bardzo bolesne. Byłem zrozpaczony. Zostałem z córką sam w tym domu, który zbudowaliśmy na Żoliborzu. Agnieszka uważała, że tak będzie dla Agaty lepiej. Sama wróciła na Saską Kępę, do swojej matki. Nie wiedziałem, jak sobie dam radę - opowiadał Daniel Passent po latach.

Miłość Agnieszki Osieckiej i Zbigniewa Mentzla trwała dekadę. Był to najdłuższy związek w jej życiu. Nigdy razem nie mieszkali. W marcu 1988 r. odnotowała w dzienniku, że Zbyszek ją rzucił. Jeszcze w tym samym roku zakochała się w mieszkającym w USA Michale Kottcie, którego znała z dzieciństwa (jego ojciec Jan Kott, znany krytyk literacki, przed laty wyemigrował do USA). "Zdaje się, że na stare lata będę się nazywała Kott, jak zwierzę domowe. Dobre na sklerozę, bo trudno zapomnieć" - pisała przyjaciółce.

Na swój ślub kupiła jasny kostium i biały kapelusz, a Hanna Bakuła sprezentowała jej białe majtki. Tuż przed wylotem do USA Agnieszka Osiecka dowiedziała się, że Michał Kott wprawdzie wkrótce się żeni, jednak z zupełnie inną kobietą.

Do końca poszukiwała miłości

- Przez wiele lat uważałam, że mama zrobiła ogromną przykrość mnie i mojemu tacie. Racjonalnie się z tym pogodziłam, emocjonalnie nie - opowiadała Agata Passent.

Mama odwiedzała ją i zabierała w podróże. Rodzice podejmowali wspólnie decyzje dotyczące jej przyszłości, ale wychowywał ją tata. Daniel Passent po pewnym czasie ożenił się ponownie. Jego żoną przez ponad 30 lat, do jego śmierci w wieku 83 lat była Marta Dobromirska-Passent - mieszkali razem na warszawskim Żoliborzu. Dziennikarz zmarł 14 lutego 2022 roku.

Ostatnią miłością Agnieszki Osieckiej był André Hübner-Ochodlo, aktor i pieśniarz niemieckiego pochodzenia. Gdy w połowie lat 90. zachorowała, opiekował się nią Daniel Passent z żoną. Przy jej szpitalnym łóżku czuwał też André. Ostatnie zdanie, jakie wypowiedziała przed utratą świadomości, brzmiało: "Do dupy". Zmarła w słoneczne przedpołudnie 7 marca 1997 roku. Zawsze roztargniona, tym razem w domu zostawiła karteczkę, że wszystkie ważne dokumenty poskładała w zielonym pudełku.

EP

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Osiecka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy