Reklama

Dzieci powinny mieć mamę na pełny etat

Jest ponownie zakochana i szalenie szczęśliwa! Uparcie dąży do celu i nie załamuje się drobnymi niepowodzeniami.

Należy do tej grupy kobiet, które nie boją się podejmować trudnych życiowych decyzji. Nie żałuje żadnego ze swoich wyborów. Aleksandra Woźniak (37) jest świadomą kobietą, która doskonale zdaje sobie sprawę co jest dla niej w życiu najważniejsze. Kiedyś dla córek na pewien czas zrezygnowała z ukochanego aktorstwa. 

Mówi pani o swoim zawodzie w samych superlatywach. Ale w momencie pojawienia się na świecie pani dzieci, zszedł on jednak na dalszy plan...

Aleksandra Woźniak: - Uważam, że trzeba mieć w życiu priorytety. Moje dzieci są dla mnie najważniejsze. Po urodzeniu córeczek przez półtora roku byłam z nimi w domu. Przepadło wówczas kilka ciekawych ról, ale nie żałuję tego. Czas poświęcony dzieciom jest bezcenny.

Reklama

- Później dostałam jedną z głównych ról w serialu "Złotopolscy". Tak się szczęśliwie złożyło, że pracowałam jedynie 5 dni w miesiącu, więc moje dzieci tego specjalnie nie odczuły. Do pójścia do przedszkola miały mamę w domu. 

I nigdy nie żałowała pani tej decyzji? Koleżanki po fachu wracają do pracy nawet po dwóch miesiącach po porodzie!

- Nigdy nie zastanawiałam się nad tym co by było, gdybym od razu wróciła do pracy. Być może przyjmując te wszystkie role dzisiaj mieszkałabym już w rezydencji? Kto wie? Dla mnie najważniejsze jednak jest i było to, żeby moje dzieci miały mamę - i to na pełen etat! Niestety czasami nie daje się pogodzić pewnych rzeczy. W naszym życiu cały czas musimy podejmować jakieś decyzje. Nikt nie obiecywał, że te wybory będą łatwe. Takie już jest życie... 

Ale i tak miała pani wiele szczęścia! Bo pomimo tak długiej przerwy nie wypadła pani z zawodu...

- Podjęłam duże ryzyko, ale - jak widać - opłaciło się! Jestem zaangażowaną mamą, jednocześnie nadal mogę pracować w zawodzie. Muszę przyznać, że los był jednak dla mnie bardzo łaskawy. Jakby tak wszystko podliczyć, to jako aktorka pracuję już 19 lat. I szalenie cieszę się z tego powodu. 

A gdyby jednak show-biznes nie chciał pani powrotu? Miała pani przygotowany jakiś plan awaryjny?

- Skończyłam filologię języka niemieckiego, więc pewnie właśnie tym bym się zajmowała. Nie ukrywam, że cały czas ciągnie mnie też do psychologii. Może właśnie z nią miałabym do czynienia? Mam jednak głęboką nadzieję, że są to rozważania czysto teoretyczne i już nie będę musiała sprawdzać się na innych niż aktorstwo polach. Co by nie mówić, ono jednak fascynuje mnie najbardziej. Po prostu nie wyobrażam już sobie pracy w innym zawodzie... 

Słyszałam, że równie dobrze czuje się pani w roli "Perfekcyjnej Pani Domu". Była pani o krok od zwycięstwa, ale, niestety, nie wyszło. Jednak nie poddaje się pani tak łatwo...

- Jak najbardziej! Wpadłam na pomysł założenia portalu o podobnej tematyce. Dążę do tego, aby podzielić się swoją wiedzą z innymi kobietami. Mam swoje różne fajne sposoby na prowadzenie domu np. na bardzo szybki posiłek czy też złożenie prania w taki sposób, żeby nie trzeba go było później prasować. Takie małe sekrety dobrej pani domu, które z pewnością ułatwiłyby życie tysiącom kobiet. 

Perfekcjonistka Aleksandra Woźniak radzi?

- Nic z tych rzeczy! Nie twierdzę, że jestem kimś perfekcyjnym. Wychodzę z założenia, że nie ma ludzi idealnych. Ja po prostu wierzę w swoje doświadczenie, bo akurat w tym zakresie mam je całkiem spore. Robię zakupy, sprzątam i gotuję. Nie potrzebuję do tego całego sztabu ludzi. 

Była już pani lekarką, biznes-woman, pracownicą rzeźni, nauczycielką, a nawet... policjantką! W którym wcieleniu czuła się pani najlepiej?

- Najłatwiej jest nam grać po tzw. "warunkach". Mnie natomiast najbardziej pociągają role, które dają mi możliwość zagrania czegoś zupełnie sprzecznego z moją naturą. I to jest według mnie prawdziwe wyzwanie aktorskie! Staram się, aby każda kolejna postać, którą gram, była inna od poprzedniej. Nawet wtedy, kiedy grałam dwie komediowe role, dokładałam wszelkich starań, by te postaci zróżnicować. Mam duży sentyment do mojej ostatniej roli w serialu "Linia życia", gdzie grałam zołzę. 

A inne zawodowe plany na najbliższą przyszłość?

- Cały czas jestem w trakcie różnych rozmów. Jednak aktorzy są szalenie zabobonni. Dlatego na razie wolę na ten temat nic nie mówić. Po prostu nie chcę zapeszać. 

Rozumiem, że nie myśli pani o kolejnym dziecku?

- Dwie córeczki mi w zupełności wystarczą. W końcu rozmawia pani z mamą bliźniąt. A jak wiadomo z bliźniakami jest tak, że pierwsze dwa lata są tak intensywne, jakbym opiekowała się czwórką dzieci. Jestem zatem w pełni usatysfakcjonowana macierzyństwem. 

A jeżeli partner będzie innego zdania? Z tego co wiem... jest ktoś w pani życiu!

- Faktycznie ostatnimi czasy pojawił się u mego boku mężczyzna. Niedawno wróciliśmy z dziećmi ze wspólnego zimowego wyjazdu. Mogę śmiało i bez wahania powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Jednak nic więcej nie zdradzę.


Alicja Dopierała

Świat i Ludzie 7/2012

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy