Reklama

Czy złamią daną sobie obietnicę?

Choć cieszą się z sukcesu, znają też dobrze smak porażki. Wiedzą, że wtedy najważniejsza jest rodzina.

Dzisiejszego wieczoru najwięcej głosów otrzymał zespół... – Hubert Urbański (45), prowadzący Bitwę na głosy, jak zawsze tu zawiesza głos. – ...Haliny! Głos prezentera niknie wśród odkrzyków radości. Nim Halinka Mlynkova (34) zostanie pochłonięta przez swoją grupę, zdąży jeszcze spojrzeć na widownię, gdzie siedzi jej mąż, Łukasz Nowicki (38). Jest jak co tydzień: klaszcze, z radością i uśmiechem dopinguje swoją żonę. I choć program wciąż trwa, już wielu ludzi wieszczy zwycięstwo zespołu z Cieszyna.

– Jestem zaskoczona tym, że tak dobrze nam idzie – mówiła kilka dni temu wokalistka. Jaki będzie ostateczny wynik, dowiemy się już niebawem, ale już dziś o Mlynkovej, która pracuje jednocześnie nad solową płytą, i Nowickim, który od niedawna prowadzi w TVP 2 teleturniej "Postaw na milion", mówi się jako o nowym, gorącym duecie medialnym tej wiosny!

Reklama

Jednak zanim jeszcze ich programy ruszyły, zastanawiano się, czy dadzą sobie radę i jak nieobecność obojga rodziców zniesie ich 7-letni syn, Piotr. – Nie mam wyrzutów sumienia, że syn będzie miał mnie mniej dla siebie – wyznała piosenkarka w jednym z ostatnich wywiadów. – Poza tym on jest już małym mężczyzną, który poza czasem spędzanym z rodzicami lubi także grać na komputerze i spotykać się z kolegami!

Śledząc losy tej niezwykle sympatycznej pary, można pokusić się o zdanie, że wszystko w ich życiu miało swój czas. Odnaleźli się, gdy pani Halinka przestała dogadywać się z Brathankami. Łukasz Nowicki okazał się wtedy dla niej świetną podporą. Wzięli ślub, zostali rodzicami. – Piotr jest chcianym dzieckiem, a nie wpadką – opowiadał potem aktor. – Ślub był chciany, a nie był wynikiem tego, że Halinka zaszła w ciążę. Ale wszystko wydarzyło się w szalonym tempie. Po prostu nie mieliśmy wcześniej czasu, żeby pobyć tylko ze sobą.

Priorytety zmieniły się z dnia na dzień: ona wychowywała syna, on zarabiał na rodzinę, grając w filmach, serialach, teatrze, ale też pracując w radiu, a w końcu i w telewizji śniadaniowej. Spodziewano się, że ich rodzina się powiększy.

Tymczasem w piątą rocznicę ślubu pojawiła się plotka, że para... adoptuje dziecko z Afryki. Mówiło się, że oboje marzyli o licznym potomstwie, ale trauma, jaką dla pani Haliny okazał się poród, zniweczyła te plany. – Na rodzeństwo Piotrek nie ma co liczyć, nie planujemy więcej dzieci – deklarowała jasno jakiś czas temu, by zaraz dodać: – Choć... nigdy nie mów nigdy! W innym wywiadzie przyznawała: – Przez ostatnie lata oddaliłam się od show biznesu. Nigdy mu tak do końca nie uległam, ale był moment, kiedy takie życie mi odpowiadało. Mam tylko jedno życzenie: odnaleźć się znowu na scenie, bo w życiu zdecydowanie czuję się odnaleziona...

Dzisiaj nie ma wątpliwości, że wróciła. Oboje mają najlepszy zawodowy czas. Wiedzą jednak, że to stąpanie po kruchym lodzie. I że rodzina to wartość stała. Może gdy oklaski ucichną, kurtyna opadnie, zmienią zdanie i model rodziny na dwa plus dwa?

PM

Rewia 17/2011

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Bitwa na Głosy | związek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy