Reklama

Czwarty zawał serca?

Jaki naprawdę jest stan zdrowia najpopularniejszej polskiej spikerki?

Najbardziej zapamiętano jej uśmiech. W ten sposób zapowiadała "Nocne kino", z uśmiechem wraz z Janem Suzinem składała widzom świąteczne życzenia. Także z uśmiechem pożegnała się z nami w 1994 roku. Czy odchodziła z żalem?

- Z natury jestem optymistką, raz jest dobrze, raz jest źle - mówiła Andrzejowi Woyciechowskiemu w programie "Na każdy temat" w grudniu 1994 roku. Wchodziła w nową rolę: emerytki. Miała wtedy 57 lat. Zostawiła w telewizji córkę, Grażynę, przyjaciół i wiele wspomnień. Te wspomnienia towarzyszą jej zresztą do dziś.

Przez lata w wywiadach prostowała informacje na swój temat. A to, że jakoby z Katowic do Warszawy przyjechała wraz z ekipą Gierka (w rzeczywistości za mężem, który dostał pracę w Państwowej Radzie Górnictwa), że żyła w luksusach, że była pupilką telewizji czasów propagandy sukcesu. W ciągu 17 lat życia poza telewizją zdążyła nabrać dystansu.

Reklama

Czas nie zatrzymał się dla jej serca

Dziś ważniejsze są dla niej daty, rocznice, które stara się celebrować. Jakiś czas temu wraz z mężem obchodzili złote gody, 50. rocznicę ślubu, na których pobłogosławił im arcybiskup katowicki Damian Zimoń (jako młody wikary udzielił ślubu Henrykowi i Krystynie Loskom w kościele parafialnym w Tychach).

25 lipca kończy 74 lata. Nadal spotyka się z przejawami sympatii widzów, którzy mówią, że kiedy ją widzą, mają wrażenie, że czas się zatrzymał. Może. Ale nie dla jej serca. Z nim bowiem, i to od wielu lat, pani Krystyna ma poważne kłopoty.

Po raz pierwszy trafiła do szpitala w listopadzie 1997 roku. Była wtedy u rodziny na Śląsku, nieoczekiwanie zasłabła. Czy to był zawał? Taka informacja trafiła do mediów. W ciągu kolejnych lat sytuacja ta miała powtórzyć się jeszcze trzykrotnie. Po raz ostatni - wiosną tego roku - tak przynajmniej twierdzą osoby znające panią Krystynę, ale bliższych szczegółów nie podają.

Jaki jest naprawdę stan zdrowia 74-letniej Krystyny Loski? Henryk Loska w rozmowie telefonicznej potwierdził, że jego żona od pewnego czasu rzeczywiście ma kłopoty z sercem, po szczegóły odesłał jednak do samej zainteresowanej. - Tak, to prawda, że choruję na serce. Ale nigdy nie miałam zawału! - mówi nam pani Krystyna.

Podróżuje, gra w brydża, zbiera grzyby

- Z tą chorobą trzeba umieć żyć, ja sobie świetnie radzę. Wiadomo, że trzeba się trochę oszczędzać, choć przyznaję, że nie przychodzi mi to łatwo. Jestem przyzwyczajona do aktywności, ciekawego życia. Nigdy nie myślałam o sobie jako emerytce. Lubię kontakt z naturą, spacery po lesie, zbieranie grzybów. Grywam z przyjaciółmi w brydża. Myślę, że wrodzona pogoda ducha pomaga mi pokonywać stres związany z chorobą. Ale przede wszystkim pomaga z nią żyć.

Czy Krystyna Loska ma oparcie w córce i zięciu (Adam Torbicki, mąż Grażyny, jest kardiologiem z tytułem profesorskim)? - Jeśli zachodzi taka potrzeba, są na wyciągnięcie ręki - mówi pani Krystyna. - Ale nie tragizujmy - dodaje. - Czy kobieta po czterech zawałach mogłaby podróżować, prowadzić koncerty, udzielać się charytatywanie? A ja tak właśnie żyję!

TN

Życie na gorąco 29/2011

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy