Reklama

Colin Farrell: Nie chce być niedzielnym ojcem

Z miłości do synów rok temu wyrwał się ze szponów alkoholizmu. Chce, by byli z niego dumni.

Prawie każdego poranka zatrzymuje swój samochód pod domem Kim Bordenave w Los Angeles, by zabrać do szkoły syna Jamesa. Potem jedzie do willi Alicji Bachledy-Curuś i do samochodu wskakuje mały Henry Tadeusz, z którym jedzie do parku na spacer. - Alicja i Kim mieszkają niedaleko mnie - mówi aktor. - To bardzo ważne, bo chcę być stale obecny w życiu moich synów - mówi Colin Farrell (37).

Nie miał motywacji, by przestać pić

- Gdy przeczytałem scenariusz do filmu "Ratując pana Banksa", w którym zagrałem ojca Pameli Travers, z wrażenia nie mogłem zasnąć - mówi aktor. W postaci ojca autorki serii książek o Mary Poppins widział siebie.- To utalentowany człowiek, ale ma niezwykle trudny charakter i zmaga się z walczącymi w nim demonami: alkoholem i rozrywkowym trybem życia - mówi Colin.

Reklama

Aktor nie chciał, by jego dzieci, jak Pamela, musiały się w przyszłości, zmagać z traumą dzieciństwa i borykać z problemami z nawiązywaniem relacji. Colin miał równie lekki jak Robert Travers stosunek do życia i związków z kobietami. Lata sukcesów, jak wspomina, liczył wypitymi butelkami whisky. - Najgorsze jest to, że wszyscy mnie chwalili, a ja nie miałem żadnej motywacji, by przestać pić - zdradza aktor. - Gdybym się stoczył, stracił jakiś kontrakt, zawalił rolę, to znacznie wcześniej, by mnie to otrzeźwiło.

Zimny prysznic mógł przyjść w 2003 r., gdy na świat przyszedł pierwszy syn Farrella ze związku z modelką Kim Bordenave. Okazało się, że dziecko jest niepełnosprawne, cierpi na zespół Angelmana, wadę genetyczną skutkującą opóźnieniem w rozwoju fizycznym i umysłowym. Colin zamiast wziąć się za siebie, jeszcze częściej zaglądał do kieliszka. Aż do 2007 r., ukrywał chorobę syna. Dopiero po paraolimpiadzie w Szanghaju przerwał milczenie.

Dziś James ma 10 lat. Zaczął stawiać pierwsze kroki jako czterolatek. W wieku 6 lat wypowiedział pierwsze słowo, a rok temu nauczył się samodzielnie jeść. Każdy z tych małych sukcesów Colin przeżywał z synem. Plan pracy ułożył tak, by rocznie grać tylko w dwóch filmach. Dzięki temu może być przez 4 miesiące w roku codziennie obecny w życiu Jamesa i jego przyrodniego brata - 3,5-letniego Henry’ego Tadeusza.

- I tak mam duże poczucie winy, że nie udało mi się ułożyć życia ani z Kim, ani z Alicją - zdradza aktor. Jakim ojcem jest Colin? On sam twierdzi, że nadopiekuńczym. - Ma to na pewno związek z tym, że James urodził się niepełnosprawny. Wymaga więcej uwagi i miłości. Jednak staram się zachowywać jak zwykły ojciec. Gram z chłopcami w piłkę. Tak jak robił to mój ojciec, gdy byłem mały - mówi Farrell.

Ojciec aktora był zawodowym piłkarzem, ale wymagający i szorstki, we wspomnieniach syna nie zapisał się najlepiej. On dla swoich synów chce być innym ojcem, przyjacielem, na którego zawsze mogą liczyć. - Sport to tylko jedna z naszych wspólnych pasji. Sporo czasu zajmują nam rozmowy. Uwielbiam gadać z moimi chłopakami. Wchodzę w ich świat, wiem o czym marzą i czego się obawiają - zdradza aktor.

Colin otwarcie przyznaje, że jeszcze nie tak dawno sporo pił. Próbował przestać, przechodził kuracje, jeździł do kliniki na odwyk, a potem znów wpadał w alkoholowy ciąg. Od roku jest trzeźwy. Ma więcej czasu, a wieczory trwają dłużej, bo zamiast odwiedzać nocne kluby, ćwiczy na siłowni i czyta książki. - Cieszę się, że ten najgorszy etap mam za sobą, ale jeszcze za wcześnie, by ogłosić zwycięstwo. Wciąż walczę, by moi synowie byli ze mnie dumni - deklaruje Colin.

M. Walewska

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Colin Farrell | alkoholizm | ojciec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy