Reklama

Cokolwiek się zdarzy, musi być silna

Mniej sielankowo, niż mówiła mediom w wywiadach.

Na zdjęciach rzadko się uśmiecha. Zwłaszcza na tych zrobionych z ukrycia. Jest smutna, kiedy idzie sama po ulicy i nie uśmiecha się podczas wspólnych zakupów z mężem. A przecież są razem, choć media od tygodni spekulują o rozstaniu. Uśmiechem obdarza tylko córki: Ewę (10) i Martynkę (4). Czy powodem tego nadal jest śmierć rodziców w kwietniu ubiegłego roku?

Potrafiła nie przebierać w słowach

Silna, odważna, zbuntowana - swoje zdanie zaczęła wyrażać, kiedy dorastała. Cele osiągała jednak nie kobiecym sprytem czy "na przeczekanie", jak jej matka, tylko dążąc do konfrontacji. Marta jest krucha tylko z pozoru, ale charakter ma silny. - Jest Kaczyńska w 100 procentach - mówi znajoma z czasów jej młodości. Ci, którzy bliżej znali rodzinę Kaczyńskich, pamiętają, że córka ścierała się z ojcem, a matka była buforem.

Reklama

- Marta wiele rzeczy robiła w kontrze do ojca, potrafiła nie przebierać w słowach - opowiada jej koleżanka. Kiedy postanowiła odejść z domu, rodzice musieli się z tym pogodzić. Małżeństwo z Piotrem Smuniewskim było, ich zdaniem, pochopną decyzją. Marta miała 21 lat i rozpoczęte studia. Rok po ślubie urodziła córkę. Martę

zabolało zdanie ojca, że za wcześnie na dziecko. Żeby udowodnić, że da radę ze wszystkim, dwa tygodnie po porodzie poszła zaliczać ćwiczenia. Uczyła się z dzieckiem na rękach.

Cichy, wycofany mąż dawał poczucie bezpieczeństwa. Miał dystans do napadów jej złości i umiał się podporządkować. Ich przyjaciele bardzo go lubili i pamiętają, że miał świetny kontakt z Ewą. Wszystko rozsypało się, kiedy odkryła, że jej mąż ma romans. Wyprowadziła się z domu, a kiedy w lutym 2007 roku otrzymała rozwód, była już w piątym miesiącu ciąży. Z Marcinem Dubienieckim.

Cywilny ślub wzięli, kiedy Martynka była już na świecie. Dubieniecki nie zrobił na jej rodzicach dobrego wrażenia. Zdaniem przyszłego teścia był "bezczelny i pewny siebie". O tym, że drugie małżeństwo Marty Kaczyńskiej wygląda mniej sielankowo, niż przedstawiali to w wywiadach, dobrze wiedzą ich znajomi. Ona skupiona na dzieciach, on na interesach i nadal wrażliwy na piękno kobiet.

- Z drugim mężem jesteśmy jak ogień i woda - powiedziała Marta w wywiadzie. Czy rozmawiała o tym z rodzicami, czy bała się przyznać, że po raz kolejny nie miała racji? Wraz ze śmiercią rodziców bezpowrotnie straciła przystań, do której zawsze mogła przybić z powrotem.

Dom rodzinny to kraina dzieciństwa

O tym, jak trudno samotnie zmagać się z przeciwnościami losu, Marta przekonuje się każdego dnia. Cokolwiek się zdarzy, musi być silna. Ale nie siłą buntowniczki, lecz siłą osoby, która nie może popełnić kolejnego błędu. Dla dobra córek.

Marta czasem wraca do pustego mieszkania w Sopocie, zabiera stamtąd książki i bajki dla dzieci - te, które czytał im dziadek. Dobrze wie, że dom rodzinny to kraina dzieciństwa. I że może być drogowskazem na całe życie. Wystarczy go odczytać.

HK

Życie na gorąco 20/2011

Życie na gorąco
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy