Reklama

Ciąża jej służy, wygląda kwitnąco

Przekonała się, że w ciąży czeka ją wiele ograniczeń. Aktorka bez zmrużenia oka zrezygnowała dla dziecka z wielu przyjemności.

Stan błogosławiony - nie bez powodu tak mówiło się kiedyś o ciąży. Wiele kobiet rozkwita i jeszcze bardziej zachwyca swoją urodą. Tak jest w przypadku Anny Muchy (31). Aktorka czuje się świetnie i znakomicie wygląda, ale ostatnia wizyta u lekarza spowodowała, że pani Anna ma o czym myśleć.

Okazało się bowiem, że w zbyt szybkim tempie przybiera na wadze, trochę przekracza zalecane normy. A według nich kobieta w drugim trymestrze może przytyć jedynie od trzech do pięciu kilogramów.

- Anka przytyła dużo więcej, ale to dlatego, że się nie oszczędzała. Jadła za dwoje, bo uważała, że jej wolno. Miała ogromną ochotę na słodycze, od których wcześniej bardzo stroniła - zdradza jej znajoma.

Reklama

Tak było do niedawna. Teraz lekarz zalecił jej dobrze zbilansowaną dietę, aby nie doprowadzić do niedoboru składników odżywczych. Dosyć kategorycznie zarządził odstawienie słodyczy, a dodał do diety aktorki większej ilości składników budulcowych w tym przede wszystkim pełnowartościowego białka.

Lekarz prowadzący ciążę aktorki, zwrócił jej uwagę, że dzienna kaloryczność posiłków powinna zostać zwiększona jedynie o 300 kilokalorii, a pani Anna pozwalała sobie na dużo więcej.

Aktorka wszelkie uwagi specjalisty wzięła sobie do serca. Bo jako przyszła mama nie chce zrobić krzywdy sobie i swojemu dziecku. Ponadto nie chciałaby po porodzie toczyć batalii z nadwagą. Pani Anna rozumie, ile może ją to kosztować. Ile będzie musiała włożyć wysiłku w to, aby dojść do wagi i sylwetki, którą osiągnęła zaledwie trzy lata temu.

Miała swego osobistego trenera i dietetyka. Tylko codzienne serie żmudnych ćwiczeń i restrykcyjna dieta pomogły jej uzyskać sylwetkę, którą tak zachwycała. - Kilka lat temu była w decydującym o przyszłości momencie. Wiedziała, że jeśli chce zdobyć dobrą pozycję w show-biznesie, musi nad sobą popracować. Wzięła się za siebie - mówi jej koleżanka.

Dlatego nic dziwnego, że teraz nie chce stracić formy. Nie jest to łatwe, bo ma wilczy apetyt. Wydawało się jej, że kobiecie w ciąży wolno prawie wszystko, teraz stosuje się do zaleceń lekarza. Zależy jej na sprawnym powrocie do formy sprzed ciąży.

Szybko chciałaby też wrócić do pracy, bo czekają na nią nowe propozycje, ale przede wszystkim dokończenie zdjęć serialu "Prosto w serce". Jednak na razie stara się koncentrować na tym co tu i teraz. A w tej chwili najważniejsze jest zdrowie jej i synka, który już niebawem przyjdzie na świat.

PI

Świat i Ludzie 32/2011

Świat & Ludzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy