Reklama

Szklany świat

Sztuka inspiruje sztukę - rzeźba wielkiego misia przed zaprojektowanym przez Mies van der Rohe'a Seagram Building w Nowym Jorku /Getty Images

Kiedy jeden z najwybitniejszych architektów wszech czasów, Ludwig Mies van der Rohe, budował w Stanach Zjednoczonych pierwsze biurowce ze szklanymi, kurtynowymi ścianami, ludzie patrzyli na swoje nowe miejsca pracy z przerażeniem. Przesuwali biurka (byle dalej od okien), zasłaniali szyby doniczkami, wieszali prowizoryczne zasłonki i powtarzali, że to się nie przyjmie. Przyjęło się.

Szkło od niemal stu lat stanowi symbol nowoczesnej architektury. Jednak projektanci jeszcze nigdy tak chętnie i z taką fantazją nie sięgali po ten materiał.

Szkło odkryte na nowo

Mimo, że historia masowego wykorzystywania szkła w architekturze sięga średniowiecza, przez stulecia architekci sięgali po nie wyłącznie jako po materiał służący do wypełniania otworów okiennych i świetlików. Na pomysł wznoszenia ścian ze szkła wpadli dopiero modernistyczni architekci, którzy w latach 20. XX wieku, starli się opracować koncepcję architektury, odpowiadającej potrzebom nowoczesnego człowieka. Ich budynki miały być jasne, lekkie, otwarte na otaczającą je przestrzeń. Ten efekt najłatwiej było uzyskać umieszczając w płaszczyźnie ścian budynków duże, szklane powierzchnie.

Reklama

Jednak ci pionierzy współczesności, choć w owych czasach rewolucyjni, nie byli w swych projektach tak odważni, jak dzisiejsi architekci, którzy ze szkła tworzą nie tylko ściany, ale również dachy, balkony i elementy wyposażenia wnętrz.

Szklane perły

Ostatnia dekada przyniosła ponowne odkrycie jednej z podstawowych cech szkła - jego transparentności. Architekci i designerzy odchodzą od popularnego, głównie w PRL, barwienia szkła i sięgają po przeźroczyste tafle. Zastosowanie bezbarwnego szkła sprawia, że budynek nabiera elegancji, podkreślona jest jego prostota, a jego wnętrza są zalewane naturalnym światłem słonecznym. Światło jest też podstawowym czynnikiem podkreślającym bryłę budynku i ostatecznie definiującym jego wizerunek.

W szklanych projektach odchodzi się zwykle od popularnych jeszcze niedawno form biomorficznych, stawiając na proste, geometryczne kształty. Jednym z najlepszych projektów ostatnich lat, utrzymanych w nurcie minimalizmu jest gmach Muzeum Historii Żydów Polskich (proj. zespołu fińskich architektów pod kierownictwem Rainera Mahlamäkiego). Bryła na planie kwadratu została w całości obłożona szklanymi panelami. Zastosowanie tego materiału umożliwia doskonałe doświetlenie nie tylko pomieszczeń administracyjnych, ale również części ekspozycyjnej, na której wystawy zaaranżowane są w taki sposób, że światło stanowi ich integralną część.

Projekt muzeum chwalony był również za to, że doskonale wpisuje się w otaczającą go przestrzeń, nawiązując swym kształtem do pobliskiego pomnika Bohaterów Getta, oraz niejako otwierając się na otaczający go park. Ten "dialog z otoczeniem" to kolejna zaleta szklanych budynków wznoszonych w ostatnich latach w Polsce.

Efektowne i praktyczne

Krytycy podkreślają, że szklane obiekty świetnie wpisują się w przestrzeń miasta, stanowiąc doskonałe dopełnienie dotychczasowej struktury urbanistycznej. Tak było też  w przypadku projektu nowego budynku filharmonii w Szczecinie (proj. Estudio Barozzi Vega), której bryła, nazywana też "lodowym zamkiem", nawiązuje kształtem do wyglądu szczytów pobliskich kamienic. Projekt w tym roku otrzymał nagrodę im. Miesa van der Rohe, jedną z najbardziej prestiżowych nagród w dziedzinie architektury. Prosta forma tego budynku, będąca rewelacyjną realizacją modernistycznej zasady "mniej znaczy więcej", w dzień lśni, odbijając słoneczne promienie, nocą zaś, podświetlona od wewnątrz, przypomina gigantyczny lampion.

Podobnie wpisany w przestrzeń jest gmach Muzeum Śląskiego w Katowicach (proj. Riegler Riewe Architekten). Jego proste, geometryczne bryły minimalnie ingerują w przemysłowy krajobraz, a dzięki temu, że są wykonane ze szkła, nie przysłaniają historycznych budynków pobliskiej katowickiej kopalni. Szklane ściany pozwalają również na doświetlenie znajdujących się pod ziemią przestrzeni wystawienniczych.

Eleganckie jak... butelka

Podobny, minimalistyczny trend można zauważyć również w projektach przedmiotów użytkowych. W PRL-u znakiem firmowym polskiego designu było wielobarwne i mleczne szkło. Wykonywano z niego niemal wszytko od wazonów, poprzez kieliszki, po dekoracyjne figurki. Popularne były też luksfery - szklane kostki z grubego, kolorowego szkła, którymi chętnie dekorowano balkony, tarasy i łazienki.

We wczesnych latach 90. lubowaliśmy się w bogato zdobionych przedmiotach o fantazyjnych kształtach. W kredensach i serwantkach zagościły złocone kieliszki, butelki pokryte brokatowym ornamentem, a w kuchennych szafkach - obowiązkowe serwisy z brązowego, odpornego na tłuczenie szkła.

Z biegiem lat nauczyliśmy się cenić prostotę. Projektanci wracają dziś do ascetycznych form i prostych kształtów. Zamiast karafki z szyjką ozdobioną brokatowymi kwiatami wolimy proste, szklane naczynie. W sklepach dużym zainteresowaniem klientów cieszą się gładkie kieliszki. Takie kształty kojarzą się z elegancją, świadomością stylu, bezpretensjonalnością.

Kilka miesięcy temu nową butelkę zaprezentował producent uznanej na całym świecie za jeden z polskich symboli wódki Wyborowej. Minimalistyczna forma opakowania świetnie wpisuje się w aktualne trendy w designie.

Polacy chętnie sięgają po proste,  szklane przedmioty również dlatego, że są uniwersalne - tak samo dobrze sprawdzą się podczas małej, domowej uroczystości, jak i w czasie oficjalnego przyjęcia. Dodatkowo stanowią piękną oprawę dla nalanego do nich płynu. I przede wszystkim, tak jak elegancja, nigdy nie wyjdą z mody.

 

Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy