Reklama

TEST: Oczyszczacz powietrza Philips AC3256

Bywają urządzenia, których nie doceniamy, dopóki nie wypróbujemy ich osobiście. Przyznaję, że do takowych zaliczyłam oczyszczacze powietrza, nie wierząc, że mogą przynieść nam ulgę w oddychaniu jesienią i zimą powietrzem zanieczyszczonym smogiem, a wiosną i latem - silnymi alergenami. Całkowicie zmieniłam zdanie testując oczyszczacz powietrza Philips AC3256, który ma za zadanie chronić przed zanieczyszczeniami powietrza w domu oraz łagodzić objawy alergii.

Problemy z oddychaniem w Krakowie są wszystkim znane. W rankingu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) to miasto zajmuje 8. miejsce spośród 575 miast najbardziej zanieczyszczonych na świecie pyłem zawieszonym PM2.5. Co to dla nas oznacza? Że czasem kiedy wychodzisz z domu łapie cię duszący atak kaszlu, boli cię głowa, trudno jest oddychać. Choć w takie dni zaleca się niewychodzenie "na pole", wewnątrz też nie jest wiele lepiej.

Skutki zanieczyszczonego powietrza widać gołym okiem. Nawet na najpilniej wyczyszczonych meblach już na drugi dzień pojawia się warstewka kurzu, a po trzech idealnie pokrywa on wszystkie sprzęty w pomieszczeniach i kumuluje się w kolejne koty wraz z sierścią dwóch regularnie mieszkających z nami zwierzaków. Dodajmy szczątki roztoczy, alergeny zwierzęce i roślinne - trudno się dziwić, że wszyscy domownicy mają problem z oddychaniem, choćbyśmy nie wiem jak często odkurzali i ścierali kurz.

Reklama

Odkurzacza nie zastąpi, ale...

Oczyszczacz oczywiście nie zastąpi odkurzacza, bez dwóch zdań. Ale warto sprawdzić, czy jest w stanie widocznie zmniejszyć ilość kurzu w pomieszczeniach i czy będziemy dzięki niemu zdrowsi.

Do naszej redakcji na testy trafił oczyszczacz powietrza Philips AC3256. Wyglądem przypomina niewielką białą farelkę, z tym, że wylot wiatraka skierowany jest w górę - tuż koło panelu sterowania, a uwagę przykuwa okrągły czujnik na froncie urządzenia. To bardzo przydatny wskaźnik - pokazuje nam poziom zanieczyszczenia powietrza pyłem zawieszonym PM2.5 w czterech stopniach - od czerwonego (największego) po niebieski (dopuszczalny).

To właśnie dzięki temu czujnikowi naocznie uświadamiamy sobie, jaki wpływ na nasze zdrowie ma powietrze, którym oddychamy w domu. Już przy pierwszym włączeniu czujnik zaalarmował, że w salonie stężenie PM2.5 w maju wyniosło 50 µg/m3 (oczyszczacz pokazuje dokładne wartości na panelu sterowania), podczas gdy norma średniego 24-godzinnego stężenia pyłu PM2.5 wynosi 25 µg/m3. Gorzej było w sypialni - tam od razu czujnik zatrzymał się na wartości 92 µg/m3. Oczyszczenie powietrza do poziomu poniżej 10 µg/m3 w pierwszym przypadku zajęło około pół godziny, w drugim prawie dwa razy więcej.

...efekty widać gołym okiem

Philips AC3256 można ustawiać na działanie automatyczne - włączy się, kiedy normy zostaną przekroczone. W ten sposób też uruchomiły się w nim podczas testów dwa czerwone alerty. Za pierwszym razem zmieniałam pościel (po tygodniu używania), za drugim wpadli z wizytą goście, którzy palą. Za każdym razem uśpione urządzenie natychmiast przeliczyło poziom zanieczyszczenia i przystąpiło do pracy.

Efekty jego działania widać było już po pierwszych kilku dniach, kiedy warstwa kurzu wyraźnie się zmniejszyła. Co się z nią stało, nie było zagadką po otwarciu obudowy oczyszczacza i sprawdzenia stanu filtrów. Ten model wyposażony jest w trzy: pierwszy - plastikowy zatrzymuje największe cząstki zanieczyszczeń, węglowy filtr odpowiada za usuwanie szkodliwych lotnych związków organicznych, a główny - NanoProtect HEPA ma za zadanie wyłapać 99,97 proc. zanieczyszczeń, w tym cząsteczek PM2.5, pyłków, sierści zwierząt, kurzu, pleśni, roztoczy oraz bakterii i wirusów. Pierwszy można odkurzać i myć pod bieżącą wodą, natomiast drugi i trzeci należy wymieniać. Kiedy - poinformuje o tym kolejny wskaźnik wyświetlacza. Szacuje się, że nastąpi to po około roku użytkowania.

Ważną informacją jest, że oczyszczacz ten posiada rekomendację Polskiego Towarzystwa Alergologicznego, które przebadało go w niezależnych ośrodkach alergologicznych.

Na panelu znajdziemy także przyciski: włączania i wyłączania urządzenia, jego świateł oraz blokady rodzicielskiej. Co ważne - pracuje dość cicho, a jeszcze ma możliwość wybrania delikatniejszego trybu pracy nocnej.

Minusem oczyszczacza jest fakt, że niestety - jak to urządzenie elektryczne - sam przyciąga kurz. Trzeba go więc wycierać raz na dwa - trzy dni.

Koszt urządzenia Philips AC3256 to około 2000 zł, a filtrów około 200 zł za sztukę.

Czy warto zdobyć się na taki wydatek? Ja się na niego zdecyduję. Przekonało mnie przede wszystkim to, że od trzech tygodni znacznie mniej kaszlemy i mniej uciążliwe są dla nas skutki alergii. Na tym trudno jest oszczędzać.


Styl.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy