Reklama

Z fluorem czy bez?

Chociaż obecnie mamy znacznie lepsze pasty do zębów, to suplementacja fluorem jest ciągle potrzebna. I to nie tylko dzieciom, ale nierzadko też dorosłym. Kto i kiedy powinien z niej skorzystać?

Naukowcy od lat zastanawiają się, jak lepiej chronić nasze zęby przed borowaniem. Musi być jakiś sposób, skoro Skandynawom udaje się to od dawna. Czy to kwestia genów? A może ich pasty zawierają więcej fluoru? O ile hipoteza dotycząca genów może być prawdziwa, o tyle ta doszukująca się różnic w jakości past do zębów - już nie. Skandynawowie używają tych samych past, ale czyszczą zęby znacznie staranniej niż my. Spożywają też więcej fluoru, bo w ich diecie jest dużo ryb, które są jednym ze źródeł tego pierwiastka. Czy to znaczy, że Polacy mają go za mało?

Reklama

Stomatolodzy potwierdzają, że faktycznie niektórzy ich pacjenci potrzebują więcej fluoru, niż dostarczają popularne pasty do zębów.

Po co nam fluor?

Okazuje się, że tuż przy powierzchni zęba toczy się nieustająca walka o ich kondycję, w której jony fluoru odgrywają pierwszoplanową rolę.

- Gdy nie szczotkujemy zębów regularnie i wystarczająco skutecznie, to na ich powierzchni osadza się płytka nazębna, czyli powłoka zbudowana z resztek pokarmowych oraz bakterii próchnicowych - mówi stomatolog, dr n. med. Jacek Iracki. - Te bakterie produkują kwasy organiczne, które prowadzą do demineralizacji szkliwa, czyli rozmiękczają je, pozwalając na wypłukiwanie substancji mineralnych z tkanek zęba. Tak powstają zmiany w szkliwie, które mają postać białych plam - tłumaczy.

Natura wyposażyła nas wprawdzie w mechanizm obronny w postaci śliny, która opłukuje powierzchnię zębów, neutralizując kwasy, jednak jeśli często sięgamy po przekąski, to ślinianki nie nadążają z produkcją śliny. Sytuacja jest najtrudniejsza w przypadku osób mających upodobanie do słodkich, lepkich przekąsek, które oblepiają zęby i pozostają na ich powierzchni. A im dłużej proste węglowodany znajdują się w jamie ustnej, tym dłużej bakterie mają "paliwo" do produkcji kwasów.

Na szczęście naruszenie szkliwa przez kwasy to jeszcze nie ubytek wymagający borowania oraz plombowania. Tylko szkoda, którą można naprawić, jeśli w pobliżu jest odpowiednio dużo jonów fluorkowych, wspomagających proces remineralizacji, czyli "łatania" uszkodzeń w szkliwie poprzez wbudowywanie w ich miejsce związków mineralnych. Ponadto jony fluorkowe działają na bakterie próchnicowe, hamując ich namnażanie oraz redukując produkcję kwasów. Problem w tym, że nie zawsze są na miejscu w odpowiedniej ilości. Skąd je brać? Są w ślinie, pod warunkiem jednak, że organizm ma pod dostatkiem fluoru.

Podstawowym źródłem tego pierwiastka jest... woda (w niewielkich ilościach występuje on także w rybach, herbacie, serach podpuszczkowych). Niestety, w Polsce woda z optymalną zawartością fluoru, czyli 0,5-0,7 mg/l, jest rzadkością. Okazuje się jednak, że próchnica dotyka także część osób zamieszkujących rejony, gdzie jest go w wodzie odpowiednio dużo. Dzieje się tak dlatego, że higiena ich jamy ustnej pozostawia sporo do życzenia. Ponadto wielu z nas produkuje za mało śliny lub ma ona zbyt słabe właściwości neutralizujące kwasy.

- Badania potwierdziły, że fluor działa zdecydowanie najskuteczniej, jeśli dostarczymy go w bezpośrednie sąsiedztwo zębów, czyli w paście do zębów, lakierze lub żelu - mówi dr Iracki. Działając od zewnątrz, a nie od wewnątrz trudno go także przedawkować.

Ślina nie wystarczy

Czym w takim razie myć zęby, by ochronić je przed próchnicą?

- Wszystkie pasty z fluorem dla dorosłych zawierają go 1000-1450 ppm - informuje dr Iracki. - Warto zainwestować w produkt renomowanego producenta, który nie oszczędza na dodatkach mogących obniżyć dostępność tego pierwiastka. Jednak dobra pasta z fluorem to za mało. Bardzo ważna jest technika szczotkowania i czas. Czyścimy ząb po zębie z każdej strony, stosując ruchy wymiatające przez co najmniej dwie minuty. I tu jest pies pogrzebany! Większość z nas nie szczotkuje zębów wystarczająco starannie i robi to zbyt krótko. Albo używa zużytej szczoteczki, której włókna utraciły sprężystość i nie są w stanie dokładnie usunąć płytki nazębnej. Niewiele osób stosuje również nitkę dentystyczną, a bez niej trudno usunąć resztki jedzenia z przestrzeni międzyzębowych.

- Kolejny błąd to zbyt intensywne i długotrwałe płukanie umytych zębów - uczula dr Iracki. - Pozbawia ono zęby fluoru, który dostarczyliśmy podczas szczotkowania. Jeśli ktoś czuje, że musi to zrobić, niech użyje jak najmniejszej ilości wody. Osoby, które nie mają pewności, czy myją zęby wystarczająco dobrze, powinny kupić w aptece lub specjalistycznym sklepie dla stomatologów (na przykład internetowym) tabletki wybarwiające niedomyte miejsca. Ale uwaga, ten zabieg lepiej przeprowadzić wieczorem, tuż przed snem, bo zabarwienie na zębach utrzymuje się kilka godzin. Aby poprawić higienę, warto poradzić się higienistki lub dentysty.

Być może oprócz zwykłej szczoteczki i nitki potrzebujemy jeszcze szczoteczki specjalistycznej, na przykład pęczkowej lub interdentalnej. Osobom, które pomimo starań nie są w stanie utrzymać higieny jamy ustnej na zadowalającym poziomie, dentyści zalecają dodatkową profilaktykę fluorkową, która obniża ryzyko próchnicy.

- Takim pacjentom proponuję na przykład nałożenie na powierzchnię zębów lakieru, który zawiera znacznie większe stężenie jonów fluoru niż pasta. Zabieg trzeba powtarzać trzy-cztery razy w roku - mówi dr Iracki.

Stomatolog może też zalecić stosowanie żelu z fluorem na wyszczotkowane zęby, na przykład raz w tygodniu, albo używanie specjalnej pasty do zębów z wyższą niż standardowa zawartością jonów fluoru.

Fluoryzacja dla dorosłych

O zastosowaniu dodatkowej profilaktyki fluorkowej powinny pomyśleć także osoby, które zbyt często sięgają po słodkie przekąski. W grupie zwiększonego ryzyka wystąpienia próchnicy są też ci, którzy noszą stały aparat ortodontyczny, utrudnia on bowiem perfekcyjne dbanie o higienę. Również posiadacze odsłoniętych korzeni zębowych i osoby z nadmierną suchością jamy ustnej.

Próchnica może być efektem ubocznym przyjmowania niektórych leków, na przykład nasercowych czy przeciwdepresyjnych. Dość często występuje także podczas radioterapii okolicy ślinianek. Może towarzyszyć cukrzycy oraz zaburzeniom hormonalnym. Dodatkowa porcja fluoru to cenna pomoc w walce z próchnicą, pamiętajmy jednak, że najważniejsza jest higiena. Zębów pokrytych płytką nazębną fluor nie jest w stanie ochronić przed próchnicą!

Katarzyna Koper

PANI 5/2016

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy