Reklama

Gra na czas

Odra wróciła. Myślisz: o co tyle hałasu? Lepiej sprawdź, czy jesteś na nią odporna, a jeśli nie - zaszczep się. Bo to wcale nie taka „dziecięca” choroba. Grozi powikłaniami, a najciężej przechodzimy ją my, dorośli. Co jeszcze możemy zrobić, by się chronić? Wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski, ekspert ds. szczepień z Instytutu Profilaktyki Zakażeń.

Dlaczego coraz więcej osób, zwłaszcza w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, choruje na odrę?

- Bo w tych krajach szczepienia przeciwko tej chorobie przestały być powszechne. W ciągu kilku ostatnich lat liczba zaszczepionych spadła poniżej 90 proc. populacji. Co, jak dowodzą naukowcy zajmujący się profilaktyką zakażeń, stanowi granicę chroniącą przed wymknięciem się wirusa spod kontroli. Gdy jedna dziesiąta społeczeństwa jest nieodporna, łatwo się on szerzy i błyskawicznie przenosi - wyjaśnia dr Paweł Grzesiowski.

Reklama

A trzeba wiedzieć, że odra to najbardziej zakaźna choroba wirusowa na świecie: jedna osoba może zarazić kolejnych osiemnaście. Wystarczy być z nią w jednym pomieszczeniu.

Symptomy choroby? To m.in. kaszel, gorączka, nadwrażliwość na światło, czerwona wysypka zaczynająca się za uszami, następnie rozprzestrzeniająca się na całe ciało. Problem w tym, że chory zaczyna zarażać innych na 4-5 dni przed wystąpieniem objawów, kiedy sam czuje się dobrze i funkcjonuje normalnie. Na przykład jedzie na wycieczkę do Disneylandu. Właśnie w najpopularniejszym amerykańskim parku rozrywki od jednego chorego dziecka ponad sto osób niedawno złapało odrę. Choroba wraz z zakażonymi turystami "pofrunęła" do Niemiec. Stąd trafiła m.in. do Polski, gdzie od początku roku zanotowano już kilka nowych przypadków (m.in. we Wrocławiu i w Poznaniu).

Jak wygląda sytuacja w Polsce? Czy grozi nam epidemia?

Naukowcy podkreślają, że na razie nie ma powodu do paniki. Jak podaje Państwowy Zakład Higieny, w naszym kraju zaszczepionych jest 95-98 proc. dzieci. To dużo, ale problem w tym, że od niedawna rośnie liczba rodziców odmawiających tego typu profilaktyki. Dwa lata temu zarejestrowano ok. 7 tysięcy takich przypadków. W ubiegłym roku znacznie więcej, bo prawie 13 tysięcy (szczepienia w naszym kraju są obowiązkowe, ale rodzic może zgłosić do sanepidu wniosek o odmowę zaszczepienia dziecka i zapłacić grzywnę w wysokości 1500 zł). Wydaje się, że jak na blisko 40-milionowy kraj to liczba bez znaczenia? Niekoniecznie, specjaliści obawiają się, że tendencja się utrzyma i przełoży na wzrost zachorowań.

Skąd to wiadomo? Spójrzmy na statystyki: w latach 60., przed wprowadzeniem szczepień na odrę, w Polsce chorowało co roku 120-200 tys. osób, z czego kilkaset umierało. Dzięki szczepionkom od połowy lat 70. nowe przypadki zakażeń pojawiały się sporadycznie. Wydawało się, że odra została pokonana. Tymczasem od 2010 r., statystyki pokazują ponowny wzrost zachorowań: z kilkunastu przypadków (pięć lat temu) zrobiło się ponad sto (dane z 2014 roku).

- Znów niby to niewiele. Ale jest powód do zastanowienia się nad ryzykiem wynikającym z odmawiania szczepień. Będziemy bezpieczni, dopóki większość polskich dzieci zostanie zaszczepiona przeciwko odrze. W przeciwnym razie sami zapracujemy sobie na sytuację, z jaką mają teraz do czynienia Niemcy i Amerykanie - ostrzega dr Paweł Grzesiowski.

Dlaczego coraz więcej rodziców nie chce szczepić dzieci?

Jednym z głównych powodów, którymi kierują się przeciwnicy szczepień, jest ryzyko powikłań. I nie chodzi tylko o prawdopodobieństwo wystąpienia takich objawów ubocznych jak gorączka czy obrzęk w miejscu wkłucia. Rodzice piszą na forach internetowych, że boją się przede wszystkim wystąpienia u dzieci autyzmu. To ryzyko ma dotyczyć właśnie szczepionki skojarzonej zwanej MMR, uodparniającej jednocześnie przeciwko odrze, a także śwince i różyczce. Skąd obawa? To wina brytyjskiego lekarza Andrew Wakefielda, który w 1998 roku w prestiżowym piśmie naukowym "Lancet" na podstawie swoich badań sugerował, że właśnie ta szczepionka może wywoływać u dzieci autyzm.

Po latach okazało się, że lekarz sfałszował dane, "Lancet" zamieścił sprostowanie, a dr Wakefield został pozbawiony prawa wykonywania zawodu. Mimo to pogląd o szkodliwości szczepionek skojarzonych jest wciąż popularny. Zwłaszcza że wzrasta liczba dzieci z autyzmem, a często pierwsze jego objawy ujawniają się właśnie w wieku, kiedy zalecane jest podanie pierwszej dawki szczepionki MMR (czyli w drugim roku życia).

- To jedyna korelacja - podkreślają eksperci.

- Nie ma żadnych dowodów naukowych ani danych klinicznych, które potwierdzałyby związek szczepionek skojarzonych z autyzmem. Przyczyna tej choroby wciąż nie jest znana. Nie ma więc powodu, by narażać dzieci, ale przede wszystkim dorosłych na całkiem realne powikłania po odrze i innych chorobach zakaźnych - tłumaczy dr Paweł Grzesiowski.

Kto szczególnie powinien chronić się przed odrą?

Odra jest zaliczana do tak zwanych chorób wieku dziecięcego. Dlatego szczepi się przeciwko niej niemowlęta już w 13.-14. miesiącu życia (podanie szczepionki skojarzonej wcześniej może być zbyt dużym obciążeniem dla układu odpornościowego młodszych dzieci), następnie drugą dawkę otrzymują dziewięciolatki. Dzięki temu uzyskują odporność na całe życie. Trzeba jednak pamiętać, że powszechne szczepienia wprowadzono w naszym kraju dopiero w 1975 roku. Ludzie urodzeni przed tą datą (z wyjątkiem osób, które przechodziły odrę, bo to daje odporność na całe życie) są narażeni na zachorowanie. Od kilku lat wiadomo też, że zaszczepienie tylko jedną dawką niewystarczająco chroni przed zakażeniem.

- Dlatego wszyscy dorośli, którzy nie byli szczepieni w dzieciństwie lub nie chorowali, powinni przyjąć dwie dawki tej szczepionki - radzi nasz ekspert.

Nie jesteś pewna, czy to twój problem? Możesz zbadać poziom przeciwciał przeciwko odrze (zrobisz to w większości przychodni na podstawie skierowania od internisty). Ich obecność oznacza, że badany przeszedł chorobę w przeszłości lub został zaszczepiony. Jeśli testy ich nie wykażą, lekarz prawdopodobnie wypisze receptę na szczepionkę. Koszt jednej dawki to ok. 120 zł.

Dlaczego odra jest groźna?

Problem w tym, że przebieg choroby trudno przewidzieć. Zwłaszcza u dorosłych, bo w naszym przypadku, inaczej niż u dzieci, gwałtowne namnażanie wirusa wywołuje z reguły stan zapalny całego organizmu. A to oznacza, że choroba trwa dłużej (u przedszkolaków kilka dni, w naszym przypadku kilkanaście) i znacznie częściej niż u najmłodszych powoduje powikłania. Szacuje się, że dotyczą one ponad 30 proc. dorosłych.

Jakie to problemy?

- Z reguły odra przechodzi w zapalenie płuc, ucha środkowego, ale też mięśnia sercowego, co może doprowadzić do jego niewydolności. Jednak najgroźniejszym powikłaniem jest tzw. podostre stwardniające zapalenie mózgu. Po kilku latach od wystąpienia odry mogą wystąpić objawy neurologiczne: zaburzenia mowy, upośledzenie psychiczne, postępujący niedowład. Choroba jest nieuleczalna. Na szczęście dzięki szczepionce można tych problemów uniknąć. Zamiast wierzyć aktywistom antyszczepionkowym, lepiej zaufać naukowcom. I zadbać o profilaktykę - przekonuje dr Grzesiowski.

Grażyna Morek

TWÓJ STYL 5/2015

Twój Styl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy