Reklama

Basen wysokiego ryzyka

Zamiast rezygnować z przyjemności, skutecznie zabezpiecz się – najlepiej aż na trzy sposoby!

Któż nie lubi popływać w basenie po długim dniu spędzonym w upale? Woda przyjemnie schładza ciało, odświeża i relaksuje zmęczone mięśnie. Kąpieliska publiczne to jednak ostatnie miejsce, gdzie można czuć się bezpiecznie: każda osoba wprowadza do wody wiele drobnoustrojów - tych obojętnych i tych groźnych dla zdrowia. Lista potencjalnych chorób może zaszokować każdego pływaka.

Co można "złapać" w wodzie?

Naukowcy z Monash University w Melbourne twierdzą, że baseny to istne "zupy" z zarazkami. Niestety, samo chlorowanie lub ozonowanie wody nie zabija wszystkich bakterii i innych pasożytów. Na chlor bywa odporna m.in. Escherichia coli, czyli fekalna pałeczka okrężnicy wywołująca biegunki, zapalenie pęcherza, a także zakażenia dróg płciowych.

Reklama

Chorobotwórcze zarazki czyhają na bywalców kąpieliska również w innych "strategicznych" miejscach. Rzęsistek, wirusy HPV i grzyby drożdżaki potrafią przeżyć parę godzin na różnych przedmiotach, jeśli znajdą odpowiednie warunki. Najczęściej bytują na mokrych, chropowatych powierzchniach, takich jak drewniane ławki, drewniane poręcze, pomosty, kratki podłogowe, ale też na wilgotnych leżakach i deskach sedesowych.

Umieją "przewędrować" z miejsca na miejsce, np. na rzucony na nie ręcznik, którym osuszamy ciało po wyjściu z wody. Do szczególnie uzdolnionych pod tym względem mikrobów należy rzęsistek pochwowy wyposażony w rzęski, za pomocą których sprawnie się porusza.

Gdy wtargnie do organizmu, już po 3-4 dniach od chwili zakażenia mogą pojawić się obfite, pieniste upławy o żółtej lub zielonkawej barwie i nieprzyjemnym zapachu, a także swędzenie i ból.

Równie nieprzyjemne zakażenia, które trudno zlikwidować, wywołuje wirus brodawczaka ludzkiego (HPV). Objawem są tzw. kłykciny kończyste - kalafiorowate grudki na zewnętrznych narządach płciowych lub w pobliżu odbytu. 

Jednak najpowszechniejszą "pamiątką" intymną wyniesioną z basenu jest grzybica dróg rodnych powodująca swędzenie, pieczenie i białawe upławy. W publicznych kąpieliskach ryzyko zakażenia jest takie samo u kobiet, jak i mężczyzn.

Potrójna linia obrony


Warto wykorzystać trzy sposoby: wybór kąpieliska o wysokim standardzie, wzmocnienie odporności i zachowanie maksymalnej higieny. Baseny, w których woda jest jednocześnie chlorowana i ozonowana, są najbezpieczniejsze.

Naszą odporność przeciwko "złym" mikrobom zaktywizują probiotyki - preparaty z pałeczkami kwasu mlekowego. Takie "dobre" bakterie zawierają preparaty doustne LaciBios femina oraz Trivagin. Pałeczki kwasu mlekowego kolonizują układ pokarmowy i drogi płciowe, dzięki czemu w dużym stopniu chronią przed rozmnażaniem się chorobotwórczych zarazków.

Można stosować witaminę C w globulce: Feminella Vagi C, VITAgyn C. U pań pomaga ona w utrzymaniu wysokiej kwasowości w pochwie i zapobiega infekcjom.

Skuteczną metodą na zachowanie sił obronnych jest też smarowanie ciała kosmetykami z filtrem przeciwsłonecznym. Promieniowanie UV obniża bowiem mechanizmy immunologiczne organizmu: sprawi, że białe krwinki mogą sobie nie poradzić z atakującymi mikrobami (najczęstszą infekcja rozprzestrzeniającą się wskutek działania słońca jest grzybica intymna).

Wybierając się na basen, trzeba sobie też sprawić kostium kąpielowy z materiałów, w których zarazki nie mają szans na przetrwanie (Diana Deffensive, Expedus bioaktywny, Heiko). Obecne w materiale jony srebra są zabójcze dla wirusów, bakterii, pierwotniaków i grzybów.

Przed skorzystaniem z basenu, a także po wyjściu koniecznie należy wziąć prysznic i umyć się antybiotycznym mydłem. Na okolice narządów płciowych warto zaaplikować antybakteryjny płyn lub żel do higieny intymnej. Musi mieć odpowiednie pH, które wzmocni układ odpornościowy, a tym samym zminimalizuje ryzyko zakażenia.

Życie na gorąco 22/2012

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: basen | zakażenie | infekcja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy