Reklama

Pod jednym dachem

Wszyscy współczują młodym, którzy muszą się gnieździć ze „starymi”. O tym, jak w tym układzie czują się rodzice, mówi się mniej, tak jakby zakładano, że życie z synową czy zięciem pod jednym dachem to dla nich bajka.

Trzeba rozmawiać

Gdy na małej powierzchni gnieżdżą się dwa, a nawet trzy pokolenia, nie da się uniknąć nieporozumień. Najczęstszą ich przyczyną są problemy we wzajemnej komunikacji - nie potrafimy ze sobą rozmawiać! Większość takich przymusowych współlokatorów nie ustala zasad funkcjonowania w jednym mieszkaniu, licząc na to, że "jakoś się ułoży".

W konsekwencji atmosfera gęstnieje, mieszkanie staje się coraz bardziej ciasne, a zgodna dotąd rodzina zaczyna toczyć ze sobą walkę.

Ty ustalasz zasady

Aby życie nie zamieniło się w pasmo kłótni, obie strony muszą wykazać się wyrozumiałością. Ale najczęściej do gospodyni należy ustalenie zasad, które ułatwią porozumienie.

Reklama

1. Zadbaj o dokonanie rozsądnego podziału obowiązków i kosztów wspólnego życia.

2. Od początku musi być jasne, kto odpowiada za rachunki, kto sprząta, kto robi zakupy. Ustalcie, czy kuchnię prowadzicie wspólnie, czy oddzielnie.

3. Zaproponuj, abyście raz w miesiącu spotykali się na wspólnej kolacji. Byłby to czas szczerej rozmowy, wymiany pomysłów i spokojnego wyjaśnienia wszelkich nieporozumień między wami.

4. Wyraźnie określ granice prywatności, np: "Proszę, abyście nie wchodzili do mojej sypialni". Sama też szanuj intymność młodych.

5. Szukaj plusów wspólnego mieszkania. Wbrew pozorom, jest ich wiele. Wzajemna pomoc, wsparcie w chorobie (nie młodniejesz!), radość, gdy na świecie pojawią się wnuki, motywacja, by coś robić, a nie siedzieć bezczynnie w fotelu (jest dla kogo ugotować niedzielny obiad).

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: rodzina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy