Po czym poznać, że jesteśmy zakochani

Zakochanie jest jak jazda rollercoasterem. Ręce się pocą, żołądek fika koziołki, można zapomnieć o racjonalnym myśleniu. I choć często wydaje nam się, że na tak wielką kolejkę nie wsiądziemy nigdy więcej, to po jej opuszczeniu marzymy, by poczuć te emocje raz jeszcze. Po czym poznać, że naprawdę jesteśmy zakochani?

Uczucie odbiera nam rozum

Na to, że miłość odbiera rozum, są dowody naukowe. Badania, które obrazują czynność mózgu, wykazały zablokowanie funkcji poznawczych wśród zakochanych. Jeśli więc nie możemy się skupić na nauce ani pracy, gubimy klucze i zapominamy o umówionych spotkaniach, nie miejmy wyrzutów sumienia.

"Miłość i mądrość nie śpią w jednym łóżku" - twierdzi neurobiolog prof. Jerzy Vetulani. Opisuje on doświadczenie, w którym pokazywano zakochanym zdjęcia obiektu westchnień. Okazało się, że obszar w mózgu odpowiedzialny za układ nagrody uaktywniał się na widok zdjęcia ukochanej bądź ukochanego. Natomiast aktywność w korze przedczołowej, związana z racjonalnym myśleniem, spadała niemal do zera. "Taki stan w języku polskim dobrze oddaje słowo: zadurzenie, oznaczające przyjemnie ogłupienie. Ale właśnie dla takiego ogłupienia warto żyć" - uważa prof. Vetulani.

Chcemy być do siebie podobni

Naukowcy zauważyli, że nieświadomie przejmujemy zachowania ludzi, do których czujemy sympatię. Wszystkiemu winne są neurony lustrzane.

Joachim Bauer, w swojej książce pt. "Empatia", pisze: "Odzwierciedlenia pojawiają się już na samym początku każdej historii miłosnej, czyli na etapie flirtu. Jeśli to jest miłość, to dzieje się to spontanicznie, intuicyjnie i bez jakiegokolwiek namysłu". U osób flirtujących obserwuje się wręcz tzw. efekt kameleona - nieświadomie odzwierciedlają one ruchy i zachowania drugiej osoby".

Miłość nas oślepia

Niestety. "Malujemy ukochaną osobę za pomocą naszych własnych farb"- twierdzi J. Bauer.

Specjalista od związków, Jürg Willi, jest zdania, że w każdym związku miłosnym rzutujemy, a więc widzimy w naszych partnerach to, co chcemy zobaczyć. Pozostajemy więc uwięzieni nie tyle w złotej klatce miłości, co we własnych schematach.

Jeśli więc po dziesięciu wspólnie spędzonych latach nasz partner mówi nam, że czuje się niezrozumiany, nie udowadniajmy mu, że znamy go lepiej niż on sam siebie zna. Może czas przejrzeć na oczy?

Patrzymy jak sroka w gnat

Zakochani, którzy nie widzą w pobliżu obiektu swoich westchnień, często zamyślają się i patrzą gdzieś w dal. Jeśli są koło siebie - potrafią godzinami wzdychać i patrzeć sobie w oczy. Ich źrenice znacznie się poszerzają się i nie sposób tego ukryć. Pożerają się wzrokiem.

Jednym z symptomów wygaśnięcia uczucia jest właśnie moment, w którym zaczynamy uciekać przed tym samym spojrzeniem partnera, które jeszcze wczoraj tak nas hipnotyzowało. "Pary, których miłość jest w opałach, systematycznie unikają wzajemnego kontaktu wzrokowego i jest to u nich zachowanie spontaniczne" - pisze J. Bauer. Cóż, mowa ciała mówi o nas więcej niż chcielibyśmy powiedzieć.

Cierpimy na zaburzenia snu

Przekręcamy się z boku na bok. Wydaje nam się, że ktoś podłożył pod prześcieradło nie jedno, ale sto ziaren grochu. Zamykamy oczy i widzimy ukochaną osobę. Serce zaczyna bić mocniej, mija kolejna nieprzespana godzina...

Nic dziwnego, że zakochani cierpią na bezsenność, skoro w ich organizmach roi się od substancji psychoaktywnych. Jedną z nich jest fenyloetyloamina, która wydziela się w mózgu pod wpływem buzującego uczucia. Pocieszające jest to, że gdy się budzimy, nie czujemy zmęczenia. Miłosny narkotyk nadal bezkarnie krąży po ścieżkach naszego mózgu.

Serce nam bije w szaleńczym tempie 

Kiedy widzimy ukochaną osobę, nasze serce zaczyna bić jak szalone. Wszystko za sprawą mózgu, który wysyła sygnał do nadnerczy, a te produkują odpowiedni zestaw hormonów, takich jak adrenalina i noradrenalina.

Sprawę zbadał dr Reginald Ho, kardiolog i specjalista w zakresie elektrofizjologii medycyny na University Hospital Thomasa Jeffersona w Filadelfii. "Hormony te płyną przez krew i powodują, że serce bije szybciej i mocniej" - wyjaśnia dr Ho.

Ten stan można porównać do wysiłku biegacza, dlatego dla osób z poważnymi problemami sercowymi miłość może okazać się dosłownie zabójcza. "Kiedy tętno wzrasta, serce zużywa więcej tlenu, a to może być niebezpieczne, szczególnie dla osoby starszej lub po zawale serca" - przestrzega lekarz. Na szczęście są na to leki, takie jak beta-blokery, które pomagają ograniczyć wzrost adrenaliny.

Mamy miękkie nogi i motyle w brzuchu

Czujesz się, jakby twoje nogi były z waty. Niemal mdlejesz na widok swego wybranka lub ukochanej. Wszystko to wywołuje hormon stresu, który wzięła pod lupę Helen Fisher, profesor Rutgers University i autorka książki "Dlaczego on? Dlaczego ona?". Pani profesor zauważyła, że w początkowej fazie związku, gdy idziemy na randkę, mamy odczucia podobne do tych, jakie towarzyszą trudnemu egzaminowi: pocą nam się ręce, jesteśmy zirytowani i mamy skurcze żołądka.

Przy żołądku warto się zatrzymać - choć jego tajemnica tkwi w głowie. Naukowcy robili tomografię zakochanych mózgów, podczas badania pokazując pacjentom zdjęcia ich partnerów. Aparatura rejestrowała aktywność w centralnej części mózgu, która ciągle pozostaje zagadką, ale o której wiadomo przynajmniej tyle, że odpowiedzialna jest za odczuwanie w rejonach jelit. Motyle przylatują więc do naszych brzuchów... prosto z mózgu.

Zastanawiamy się, czy to ma sens

Czy warto się zakochiwać, skoro tyle przez to zamieszania? Na dodatek po jakimś czasie okazuje się, że obiekt naszych westchnień niekoniecznie jest taki, za jaki go mieliśmy, bo chemia - dosłownie, nie metaforycznie - przestaje działać.

Zderzenie z rzeczywistością powoduje, że wielu ludzi po fazie zakochania rozstaje się, by szukać przygód gdzie indziej i znów przeżywać równie intensywne emocje. Mówi się nawet o uzależnieniu od wspomnianych wyżej substancji wywołujących euforię.

Ale uwaga! Zespół badaczy dr Helen Fisher odkrył, że romantyczna miłość nie musi umrzeć. Naukowcy znaleźli tę samą aktywność w mózgach ludzi, którzy mówili, że kochają się po 20 latach małżeństwa, co u ludzi, którzy właśnie się zakochali. Dopamina wciąż powstaje i niesie dobre wiadomości do innych obszarów mózgu. I miłość wciąż działa!

Monika Szubrycht

Styl.pl
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy