Reklama

O zdrowym rozsądku

Najrozsądniejsze decyzje podejmujemy po chwili... bezmyślności. Kiedy na godzinę wyłączamy się z bieżących spraw, czyścimy umysł z napięć, nasz mózg naprawdę zaczyna pracować.

"Każdy z nas go potrzebuje, mało kto ma, ale nikt nie wie, że mu go brakuje" - tak powiedział Benjamin Franklin o zdrowym rozsądku. A pana zdaniem...

Prof. Rafał Ohme: - Zdrowy rozsądek to subiektywne przekonanie, że to, co wybieram, jest logiczne, dobre dla mnie oraz dla innych, i często jeszcze dające korzyści materialne. Przy czym słowo "subiektywne" jest tutaj kluczowe. Dlaczego? Bo to, co dla mnie będzie odpowiednie czy korzystne, dla mojego sąsiada niekoniecznie, zaś dla komputera wszystkie alternatywy mogą okazać się niekorzystne. Jego elektronowy "mózg" wymyśli bowiem jeszcze lepszy sposób "optymalizacji zysków".

Reklama

Zdrowym rozsądkiem tłumaczymy większość podejmowanych przez nas decyzji. A jak to się ma do intuicji?

- Tak jak rozsądek do emocji. Pomyślmy o tym, że cały świat może być opisany przez dwa wymiary: dobro i zło, czyli emocje, oraz prawdę i fałsz, czyli rozsądek. Zauważmy, jak łatwo powiedzieć, że coś jest dobre bądź złe, a jak trudno określić, co jest prawdziwe, a co fałszywe. Zdrowy rozsądek, paradoksalnie, nie należy do świata prawdy i fałszu, sam w sobie jest "emocjonalny". Mówiąc wprost, wcale nie jest "zdrowy". Dowód? Czy dalibyście skreślić liczby w totolotku największemu wrogowi?

Większość miałaby z tym problem.

- Na pewno argumenty byłyby takie: "Ale ja tej osobie nie ufam", "Ona na pewno specjalnie źle mi to skreśli". Tymczasem każdy matematyk przyzna, że w tej sytuacji nie ma dobrego i złego podpowiadacza. Nie ma więc znaczenia, czy to genialny profesor Hawking, czy wróg, czy też najlepszy przyjaciel skreśli wasze liczby! Konsultacja z własnym psem ma w tej sytuacji taki sam wydźwięk...

Szkoda, że nie wszystko da się przełożyć na matematykę. Znajomi wahają się, czy przenieść się do domu pod lasem, czy zostać w małym mieszkaniu w mieście.

- Jeśli ktoś chce, aby zdrowy rozsądek pomógł podjąć dobrą decyzję, to musi wyłączyć myślenie!

Czyżby myślenie przeszkadzało w... myśleniu?

- Zgadza się. Jesteśmy w posiadaniu twardych dowodów naukowych w dziedzinie neurobiologii i psychologii eksperymentalnej. Badania profesora Apa Dijksterhuisa z Uniwersytetu w Amsterdamie dowodzą, że nasze myślenie świadome jest niczym malutki procesor komputerowy, który próbuje poradzić sobie z natłokiem danych. Tymczasem podświadomość to procesor stokroć większy. Problem w tym, że duży działa lepiej, gdy mniejszy jest wyłączony. Dijksterhuis przeprowadził eksperyment. Zaprezentował trzem grupom ludzi różne oferty mieszkaniowe i poprosił ich o decyzję, gdzie chcą zamieszkać. Pierwsza grupa miała postępować standardowo, czyli sporządzić listę plusów i minusów. Druga musiała posłuchać intuicji, zaś trzecia miała przeczytać wszystkie oferty i przestać o nich myśleć. Jak to zrobić? Nie będę mówił o sposobach nielegalnych i niezdrowych. Upicie się spowoduje zresztą zepsucie naszego procesora. Jest inna metoda: odliczajcie od tysiąca w dół. Co siedem!

Czyli: 993, 986, 979, 972...

- Każdy, kto po pięciu minutach takiego koszmarnego odliczania zostanie zapytany o to, jak ma na imię, musi się zastanowić. To działanie totalnie angażuje naszą pamięć operacyjną. Jest uciążliwe, ale genialne. Dla geniuszy albo twardzieli opcja trudniejsza: odliczanie co 17 albo co 27 (śmiech). Generalnie chodzi o to, by naładować "akumulator mózgowy" wiedzą, a następnie przestać o tym wszystkim myśleć. Na koniec profesor Dijksterhuis zapytał każdą z grup o wybór mieszkań. Najgorsze oferty wybrali ci, którzy decydowali się intuicyjnie. Nieco lepsze wyniki osiągnęli ludzie analizujący plusy i minusy. Zaś najlepsi okazali się ci, którzy podjęli decyzje nieświadomie, bo na godzinę wyłączyli myślenie.

W jaki sposób używać rozsądku na co dzień?

- Najpierw wprowadzamy dane do komputera, czyli zaznajamiamy mózg z ofertą, problemem. Robimy rekonesans, myślimy o wadach i zaletach. Dom na wsi czy apartament w mieście? Koniecznie zwizualizujmy korzyści: świeże powietrze, poranna kawa na tarasie, śpiew ptaków, trzysta metrów powierzchni mieszkaniowej. Następnie skupmy się na minusach. Daleko do kina, apteki, sklepów. Odludzie. Problem z dojazdem. Ale potem najważniejsze: wychodzimy na spacer, koniecznie bez telefonu. Myślimy o tym, jak śpiewają ptaki, rosną kwiaty, skaczą wiewiórki. Jesteśmy tu i teraz, widzimy świat jak pod mikroskopem.

- A gdy nie możemy oderwać myśli od problemu, odliczamy od tysiąca w dół. Wracamy do domu i... mamy decyzję. Czyli zdrowy rozsądek (a tak naprawdę zasób utajonej wiedzy, którą zdobywamy przez lata i zapisujemy w mózgu, choć tracimy do niej ścieżki dostępu) poradził sobie z obróbką dostarczonych informacji! Zostajemy w mieście. Nie zawsze rozumiemy dlaczego, ale to mniej ważne. Kiedy wyczyściliśmy umysł z bieżących spraw i napięć, to pozwoliliśmy pracować mózgowi. Przecież wszyscy wiemy, że - używając terminologii informatycznej - na pulpicie komputera jest dużo mniej dokumentów niż na twardym dysku, prawda?

PANI 6/2015

--------

Rafał Ohme - profesor nadzwyczajny SWPS w Warszawie oraz Uniwersytetu Renmin w Pekinie. Laureat stypendium Fulbrighta. Jest ekspertem w dziedzinie emocji i podświadomości. Z jego odkryć korzystają firmy badawcze m.in. w USA, Wielkiej Brytanii, Chinach i Japonii. Na studia w Stanach zarobił, grając na gitarze w barach Chicago.

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama