Reklama

Lekcja bliskości

Nie przegap siebie ani własnych potrzeb. Inaczej przestaniesz być interesująca dla partnera. On skupi się na sobie, a ty poczujesz się samotna w związku – radzi Maria Rotkiel, psycholog i terapeutka par z Pracowni Poznawczo-Behawioralnej.

Patrzę na związki wokół i widzę podobieństwa. Etap pierwszy: Nie wierzymy we własne szczęście! Jesteśmy gotowi dla ukochanej osoby na poświęcenia, wielbimy ją. Etap drugi: Nadal się kochamy, ale to już nie gorący, tylko chłodnawy związek. Zaczynamy się oddalać.

Maria Rotkiel: - Wszystko, co jest identyczne przez pewien czas, traci wartość. Tak samo się dzieje, kiedy związek się nie rozwija i wkrada się do niego rutyna. Dlatego jeśli chcę utrzymać wysoką temperaturę, zmieniam się. Partner ma być mnie ciekawy. Pytać, dokąd wychodzę w sobotę i skąd pomysł nauki japońskiego. Przez grzech zaniedbania wobec samej siebie czujemy się samotne w związku.

Reklama

Czyli to nie on ma dbać o mnie? Tylko raczej ja sama?

- Mąż bohaterki wskoczył w luksusowy schemat, który ona mu zafundowała. On jest najważniejszy, ona organizuje życie pod niego. A przecież wrażliwa i inteligentna kobieta prędzej czy później będzie w takim układzie sfrustrowana. Tłumaczę: "Jeśli będziesz dla siebie ważna, wartościowa, nie zrezygnujesz z pracy, studiów, przyjemności, to mężczyzna będzie chciał dbać o związek, wrażliwy na to, że może cię stracić. Popatrz mu w oczy i przyjmij postawę: jesteśmy partnerami. Wymagaj uwagi i szacunku, bo jesteś tak samo ważna jak on!".

Jakie sygnały ostrzegawcze pokazują, że już się oddaliliśmy.

- Brak tematów do rozmów lub rozmowy skoncentrowane na zadaniach. Deficyt czułych gestów i słówek. Brak erotyki. Jeśli wkładam przy nim bieliznę, a on mówi, że trzeba wymienić okap w kuchni, to znak, że w relacji źle się dzieje. Z poczucia osamotnienia i frustracji wynika często "foch", czyli bierna agresja. I to po obu stronach. Nie zauważam cię, nie odzywam się. Z każdym dniem jesteśmy dalej. Zaczynamy czuć się w rodzinie jak w firmie, która działa, ale brak w niej więzi.

Jak ratować i odbudować bliskość?

- Mówię pacjentkom: "Bez awantur, tylko z uśmiechem zacznij od siebie. Jak chcesz spędzić wieczór? - Z książką w wannie - mówią na przykład. - To twoja praca domowa: kąpiel plus dobry kryminał. Ona przerażona. - Przecież jak on wróci z pracy, trzeba zjeść kolację! - Niech wróci i zrobi coś do jedzenia. - Ale kto odrobi z dzieckiem lekcje? - Napisz sms : "Proszę, żebyś odrobił z synem lekcje, bo ja muszę zająć się kimś ważnym". I ma cię zastać w wannie.

To otrzeźwi partnera?

- Na pewno zwróci na tę zmianę uwagę. On prędzej czy później zapyta: "co się dzieje?". Kobieta ma odpowiedzieć: "To, co od dawna powinno się dziać. Zajmuję się sobą i chciałabym, żebyśmy też zaczęli się zajmować sobą NAWZAJEM".

On ma wskoczyć do tej wanny?

- Być może sam na to wpadnie, a może trzeba go tam zaprosić. Jak już wejdzie do tej kąpieli dosłownie albo w cudzysłowie, czas na drugi etap. Proponujmy rzeczy, które lubiliśmy robić. Niech on wyjmie ścierkę z jej dłoni i przytuli się, bo w radiu leci "ich" piosenka. A ona, przechodząc, muśnie jego kark. Raz w tygodniu niech zajmują się tylko sobą. Skutecznym ćwiczeniem jest wieczór przyjemności. Raz ona robi to, o co on ją poprosi. Innego wieczoru jest na odwrót.

Czasem w kryzysie, po dłuższym oddaleniu, to niezręczne.

- Trudne, nienaturalne, ale działa. Na początku potrzebny jest "plan zajęć": piątek tylko dla nas. Taki wieczór pomoże nam się śmiać, rozmawiać. Raczej na pewno "kliknie" nam, że bliskość jest fajna, ale... nie mamy na nią czasu ani siły. A to fundament relacji.

Podobnie jak seks.

- Pacjentki mówią o wymaganiach: on ma się koncentrować na mnie. A ja pytam: czy tobie sprawia frajdę skupienie na nim?! Czy podobasz się sobie, dbasz o seksualność? Nie tylko o ciało, ale też o apetyt na seks.

A jak wychodzić na prostą, gdy kobieta czuje się samotna w rodzicielstwie?

- Znowu zacząć od siebie. Z uśmiechem zakomunikować: "Skarbie, w sobotę mam jogę, wymyślcie coś sobie razem z dziećmi". On raczej nie odmówi. A im bardziej będzie się zajmował synem czy córką, tym szybciej odzyska z nimi kontakt. Nie zapominajmy, że instynkt ojcowski buduje się przez relację i bycie. Każda "wolna" sobota to dla mamy początek dobrych zmian nie tylko dla kobiety, ale całej rodziny. Ona odzyska czas. On przez bliskość z maluchem poczuje się dla niego kimś ważnym.

A co, jeśli mąż niechętnie, może nawet agresywnie, zareaguje na nowe zachowania żony?

- Uprzedzam pacjentki, że tak może się stać. Co zrobić, gdy on będzie się złościć, manipulować, naciskać, żeby było jak dotąd? Jego prawo protestować. Nasze - zmieniać. Jeśli zrobimy to nie z poziomu agresji i roszczeń: "masz w końcu zrobić tak i tak", tylko z poziomu negocjacji: "Kochanie, czy mógłbyś, bo ja potrzebuję się zająć...", są małe szanse, że będzie protestował.

Kobiety i tak boją się zmian.

Powinny zapytać siebie: "A co, jeśli nic nie zrobię? Jak będzie za rok, za pięć lat wyglądało nasze małżeństwo? Lepiej szukać rozwiązań, czy od razu skazać się na stratę?".

Skąd wiadomo, że to jednak koniec miłości?

- Kiedy nam się nie chce. Ani kłócić, ani zmieniać. Gdy się nie denerwujemy, tylko mamy dość. Gdy pacjentka mówi: "Mam ochotę rozszarpać męża", to wiem, że tam jest co ratować. Ale kiedy słyszę: "Niech mi da spokój, najlepiej wyjedzie w długą delegację", to może już być za późno. Lepiej rokuje dla związku wysoka temperatura i trudne emocje. Wtedy warto walczyć o tę miłość.

Rozmawiała Marta Bednarska

Twój Styl 11/2012

Twój Styl
Dowiedz się więcej na temat: związek | kryzys | małżeństwa | seks | miłość | kryzys małżeński | rozwód
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy