Reklama

Dawid Chazbijewicz: Z roku na rok Tatarów jest w Polsce coraz mniej

- Globalizacja sprawia, że różnice kulturowe coraz bardziej się zacierają, a Tatarzy "z krwi" przestają identyfikować się z kulturą tatarską. Od dawna coraz powszechniejsze są także małżeństwa mieszane, w których dość często nie wychowuje się dzieci w duchu tej kultury i religii islamu, dzięki której Tatarzy w Polsce przetrwali przez ponad 300 lat. Choć zabrzmi to przykro, może także strasznie, myślę, że jesteśmy na wymarciu - mówi Dawid Chazbijewicz.

Katarzyna Pruszkowska: Skąd w Polsce wzięli się Tatarzy?

Dawid Chazbijewicz: - W XIV wieku Tatarzy zaczęli napływać z terenów Złotej Ordy do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Dziś moglibyśmy powiedzieć, że byli to uciekinierzy polityczni, którzy nie chcieli służyć w armii chana mongolskiego.

Gdzie się wtedy osiedlali?

- Na Litwie w okolicach Wilna i Trok, wsi Sorok Tatary a na Białorusi Słonima, Klecka, Iwia, Nowogródka. Z miejscowością Sorok Tatary jest związana piękna legenda Selima Chazbijewicza, która opowiada o jej powstaniu. Pierwszą osadę miało założyć zaledwie czterech Tatarów, ale ponieważ każdy z nich doczekał się aż 10 synów, szybko zamieniła się w dobrze prosperującą wieś. To oczywiście legenda, związana z nazwą - "sorok" to po rosyjsku oznacza czterdzieści. Kiedy Tatarzy zaczęli osiedlać się w Polsce, nadano im tereny na wschodzie - Kruszyniany, Bohoniki, Drahle. Sokółka. To król Polski Jan III Sobieski ich tu osiedlił. Niedaleko Tykocina jest także miejscowość Tatary, która sugeruje, że jej dawnymi mieszkańcami byli właśnie Tatarzy. Wiemy, że nasi przodkowie osiedlali się także w Lubuskiem, niedaleko Studzianki, w której zachował się zabytkowy mizar. Jednak osadnictwo tatarskie z czasem zupełnie tam wygasło.

Reklama

- Przez stulecia polscy Tatarzy mieszkali przede wszystkim na wschodzie, jednak po II wojnie światowej wielu z nich przeniosło się na zachód. Jedni byli repatriantami z Białorusi, którzy czuli się i Tatarami i Polakami; inni wyjeżdżali za pracą. To wtedy wielu z nich zamieszkało w Gdańsku, Poznaniu, Gorzowie Wielkopolskim czy Wrocławiu.

Czy dziś tożsamość tatarska jest nieodłącznie związana z islamem?

- Zależy, kogo zapytasz. Jedni rzeczywiście uważają, że prawdziwym Tatarem jest tylko wyznawca islamu. Inni, że należy patrzeć szerzej - na pochodzenie z tych samych terenów, przynależność do tatarskiej rodziny, zachowywanie tatarskich tradycji. Czasy, kiedy Tatarzy wiązali się przede wszystkim z innymi Tatarami już dawno minęły, zawiera się bardzo dużo małżeństw mieszanych, w których dzieci często są chrzczone. Np. w naszym Tatarskim Zespole Taneczno-Wokalnym Buńczuk mamy kilkoro dzieci, które nie są muzułmanami, za to są wychowywane w duchu tatarskości. Dla mnie przynależność do Tatarów nie jest kwestią duchowości, czyli islamu, ale krwi. Bo ochrzczony Tatar może stać się muzułmaninem, wystarczy, że będzie chciał. Ale muzułmanin nigdy nie zostanie Tatarem. Może być naszym sympatykiem, ale nie jednym z nas.

Dużo Tatarów praktykuje islam?

- Nie znam takich statystyk, a po uczestnictwie w świętach trudno wyrokować, bo uczestniczą w nich również Tatarzy, dla których obchodzenie świąt ma większy związek z tradycją, niż duchowością. Wiem natomiast, że są Tatarzy z pokolenia mojej mamy, którzy mają pewien żal do rodziców, że nie przekazali im dostatecznej wiedzy religijnej. Mój tata, który jest muzułmaninem, nie zna po arabsku ani jednej modlitwy, kiedy chodzi do meczetu, raczej naśladuje innych. Moje pokolenie miało już zupełnie inne możliwości. Ja sam od pierwszej klasy szkoły podstawowej chodziłem w każdą niedzielę na lekcje religii muzułmańskiej. Choć wtedy tego nie lubiłem efekt jest taki, że dziś mam większą wiedzę o islamie niż cała moja rodzina razem wzięta.

W zeszłym roku mieliśmy spis powszechny, więc pewnie mamy do dyspozycji aktualne dane. Ilu jest teraz w Polsce Tatarów?

- Wynik spisu powszechnego to 5295 Tatarów.  Ale jest pytanie: jeśli liczyć tych, którzy faktycznie identyfikują się z naszą kulturą, uczestniczą w świętach i podtrzymują tatarskie tradycje to około 2 tysięcy. Jednak nie ma co ukrywać, z roku na rok jest nas coraz mniej. Globalizacja sprawia, że różnice kulturowe coraz bardziej się zacierają, a Tatarzy "z krwi" przestają identyfikować się z kulturą tatarską. Od dawna coraz powszechniejsze są także małżeństwa mieszane, w których dość często nie wychowuje się dzieci w duchu tej kultury i religii islamu, dzięki której Tatarzy w Polsce przetrwali przez ponad 300 lat. Choć zabrzmi to przykro, może także strasznie, myślę, że jesteśmy na wymarciu.

Czy polscy Tatarzy mają swój język?

Nie, mówią wyłącznie po polsku. Tatarski został zapomniany już kilka wieków temu. Ci, których przodkowie pochodzą z terenów Białorusi, często znają rosyjski. Są u nas Tatarzy, którzy posługują się językiem krymskotatarskim, zapisywanym alfabetem tureckim. Zazwyczaj to potomkowie tych, którzy w minionym stuleciu emigrowali z Krymu. Z kolei mieszkańcy Tatarstanu używają języka kazańskotatarskiego, zapisywanego cyrylicą.

Czy oba te języki są do siebie na tyle podobne, że osoby, które się nimi posługują, mogą się ze sobą swobodnie porozumieć?

- Nie, zupełnie nie. Język Tatarów krymskich przypomina język turecki, więc Tatar z Krymu bez większych kłopotów dogada się z Turkiem. Natomiast język z Tatarstanu bardziej przypomina języki Azji Centralnej, np. kazachski.

A w jakim języku Tatarzy modlą się i spisują swoje księgi?

- Wyłącznie po arabsku. Natomiast ciekawostką może być to, że dawniej zdarzało się, że Tatarzy w piśmiennictwie religijnym używali języka polskiego i białoruskiego, zapisując go arabskimi literami.

Czy podejmowane są jakieś działania, które mają na celu popularyzację kultury i tradycji wśród Tatarów?

- Oczywiście, na przykład przy muzułmańskiej gminie wyznaniowej w Kruszynianach odbywają się lekcje religii, na których dzieci mogą poznawać islam. Zajęcia odbywają się w Białymstoku. To ważne, ponieważ islam wyznawany przez Tatarów różni się od tego praktykowanego w krajach arabskich. Nazywa się go czasem islamem tatarskim,  który jest bardziej liberalny i mieści w sobie tradycje, które najpewniej zostałyby odrzucone przez główny nurt jako zwyczaje być może nawet nieco pogańskie. Ale dla nas to bardzo ważne, żeby nasze dzieci poznały właśnie tę wersję, wraz z wszystkimi zwyczajami i tradycjami, tak bardzo charakterystycznymi dla Tatarów. Głównym źródłem wiedzy są oczywiście nasi dziadkowie, od których staramy się dowiedzieć ile tylko się da, bo kiedy umierają, wszystko, co zachowali dla siebie, umiera wraz z nimi. Gromadzimy wiedzę o tym, jak wyglądały dawniej śluby, azany czy pochówki i staramy się podtrzymywać lub wskrzeszać te zwyczaje.

Pomówmy zatem o tym, jak świętuje się te ważne okazje. Zacznijmy od ślubu.

- Na wstępie powiem, że w całym swoim życiu byłem zaledwie na dwóch ślubach tatarskich, więc opowiem o kilku charakterystycznych zwyczajach, jednak bez szczegółów. W trakcie nabożeństwa ślubnego, które może odbyć się w meczecie, na sali weselnej czy w domu najczęściej pana młodego, para młoda stoi na kożuchu i to na nim składa sobie przysięgę małżeńską. Jeśli para doczeka się potomstwa to podczas azanu niemowlę kładzie się właśnie na tym kożuchu. Mamy jeszcze pewien charakterystyczny zwyczaj, oczywiście traktowany z przymrużeniem oka. Małżonkowie przykładają do siebie kciuki, a ten, czyj kciuk jest wyżej, będzie "rządził w związku". Po ślubie organizuje się także wesele. Oczywiście wyznawcy islamu prócz ślubu religijnego muszą zawrzeć też związek cywilny w Urzędzie Stanu Cywilnego.

Wspomniałeś o azanie - domyślam się, że to obrzęd włączenia dziecka do wspólnoty?

- Tak, można porównać go do chrztu. Azan to tradycyjne nawoływanie do modlitwy, w krajach arabskich rozlega się pięć razy dziennie z minaretów. Ten pierwszy azan, pierwsze nawołanie, odbywa się dla dziecka właśnie w domu. Noworodek łapie imama za palec, a ten szepcze mu do ucha święte modlitwy oraz imię, pod którym będzie wezwany w dniu sądu ostatecznego. Wcześniej azany dawane były przez najbliższą rodzinę (rodziców, dziadków).

Zostały nam jeszcze pogrzeby.

- O nich mogę odpowiedzieć najwięcej, bo, niestety, na nich bywam najczęściej. Mamy kilka pięknych zwyczajów, niektóre już całkiem zapomniane. Jednym z nich jest przekładanie wykopanej mogiły kijem w poprzek,  do czasu, aż nie spocznie w niej zmarły. Według mojej babci Mieriemy (Mirosławy), która zmarła w ubiegłym roku, miało to chronić grób przed wejściem dżinów lub innych złych duchów, zanim do niego włożone zostanie ciało zmarłego. Innym, praktykowanym do dziś, jest wkładanie do mogił tzw. daławarów, czyli bardzo długich zwojów, na których szafranowym atramentem napisane są cytaty z Koranu. Najpierw jednak kładzie je się na ciało podczas jego wystawienia, a potem, rozwinięte, układa obok zmarłego w mogile.

Powiedziałeś, że do pisania wersetów wykorzystuje się atrament z szafranu. Z czego wynika ta tradycja?

- Z ogromnego szacunku jakim muzułmanie darzą Koran. Złożenie do ziemi wersetów również byłoby grzechem, bo sam tekst również uważamy za święty. Jednak atrament szafranowy ma taką właściwość, że pod wpływem wilgoci zaczyna się rozpływać. Tekst znika, po pewnym czasie daławar jest więc pusty. W każdej rodzinie tatarskiej przechowywane są daławary.

A jakie jest znaczenie daławarów?

- Daławary istnieją tak długo jak istnieją sami Tatarzy. Według wierzeń, po złożeniu ciała do grobu do zmarłego przychodzą aniołowie, dosyć surowi pytajnicy, którzy egzaminują zmarłego z wiedzy religijnej, znajomości modlitw, podstaw wiary. Osoby, które nie były religijne czeka kara. Daławar ma chronić zmarłego przed karą. Podobno jeżeli przy zmarłym były daławary, miał nie ponosić konsekwencji. To forma zabezpieczenia.

Jak wygląda przygotowanie ciała do pochówku?

- Najpierw jest obmywane w obecności duchownego, który odprawia nad nim modlitwy. Kobiety myją kobiety, mężczyźni - mężczyzn. Według tradycji powinni być to najbliżsi, ale ponieważ może to być dla nich za trudne, można poprosić o to innych. Potem ciało zmarłego owija się w tzw. strój pielgrzyma, a więc białe sukno przewiązane w trzech miejscach, aby łatwo było je podnosić i opuszczać do grobu. Na czas wystawienia ciało układa się na specjalnym stole z drewnianych desek lub w otwartej trumnie i przykrywa zielonym suknem z haftowanymi wersetami z Koranu, na które kładzie się daławar.

- Podczas pogrzebu imam recytuje modlitwy i modli się za duszę zmarłego. Kiedy kondukt pogrzebowy rusza na mizar (cmentarz), sypie się za nim ziarna ryżu. Następnie ciało wkłada się do pustej mogiły, oczywiście bez trumny, co jest wspólne dla wszystkich wyznawców islamu. Potem zwykle następował zwyczaj, który, jak i wiele innych, nie jest dziś zbyt często praktykowany. Mianowicie wszyscy uczestnicy pogrzebu, za wyjątkiem imama, cofają się 40 kroków do tyłu. Wtedy duchowny odmawia modlitwę, która ma być taką rozmową między nim, Allahem i zmarłym. Potem zakopuje się mogiłę, polewa ją wodą, robi górkę z ziemi i otacza ją kamieniami, których liczba musi być zawsze nieparzysta. Największy kamień kładzie się tam, gdzie znajduje się głowa, nieco mniejszy w miejscu nóg. Oczywiście ciało skierowane jest w stronę Mekki.

Wspomina pan o wielu zwyczajach, które ulegają zapomnieniu. Młodsi imamowie je znają?

- Imamów, którzy urodzili się w Polsce i są Tatarami mamy tylko dwóch - Janusza Aleksandrowicza i Aleksandra Bazarewicza, którzy są już po szkołach arabskich. Jednak to bardzo otwarci ludzie, więc jeśli rodzina życzy sobie, żeby podczas ślubu czy pogrzebu były elementy tradycyjne, raczej się zgadzają. Jednak zazwyczaj jest tak, że jeśli zmarły sam nie wyrazi takiej chęci, nie opowie rodzinie o tych tradycjach, to bliscy z młodszych pokoleń nie mają o nich pojęcia, więc nawet o nie nie proszą.

Opowiedział mi pan o świętach rodzinnych, teraz chciałabym zapytać o te dotyczące całej społeczności. Jakie są najważniejsze święta religijne obchodzone przez Polskich Tatarów i kiedy się odbywają?

- Mamy dwa bardzo ważne święta, które pod względem huczności obchodów można porównać do chrześcijańskiego Bożego Narodzenia i Wielkanocy. To Kurban Bajram i Ramadan Bajram. Ponieważ kalendarz muzułmański jest kalendarzem księżycowym, daty świąt są ruchome. Ich daty można sprawdzić w kitabach, a więc świętych księgach, np. w hamaiłach, czyli modlitewnikach, z których można było dowiedzieć się także wiele o zasadach, których dobry muzułmanin powinien przestrzegać w życiu codziennym, a także co nieco o astrologii czy snach. Wiara Tatarów czasem łączyła się z przesądami, takimi jak istnienie godzin i dni "niechsiowych", a więc niekorzystnych, w jakiś sposób pechowych, kiedy nie powinno się podejmować ważnych decyzji, organizować uroczystości. Takich obliczeń dokonuje się do dziś, co pokazuje, że nadal są ludzie, którzy w istnienie dni "niechsiowych" wierzą.

Wiemy już, że święta są ruchome, porozmawiajmy więc, jak się je obchodzi. Może zaczniemy od Ramadan Bajram?

- Ramadan Bajram, po arabsku zwane Eid al-Fitr, świętuje się na zakończenie świętego miesiąca Ramadan (na przykład w tym roku odbędzie się  9 i 10 kwietnia - przyp. red.). Najpierw wszyscy spotykają się w meczecie w Kruszynianach czy w Bohonikach lub w Domu Modlitwy w Białymstoku. Tam mamy uroczyste nabożeństwo świąteczne ze specjalnym kazaniem, a część oficjalną kończy zwyczaj obdarowywania się słodyczami i pocałunkami, czyli Sagoda. Nazwa pochodzi od tradycyjnych słodyczy, które Tatarzy nazywają halwami, które w smaku przypominają krówki. Najpierw zbiera się słodycze, byle bez alkoholu i suszone owoce, później imam odprawia nad nimi modlitwę. A kiedy odprawi, wszyscy ruszają ze swoją sadogą, żeby zamienić się z innymi i słodyczami i potrójnym całusem w policzki. Towarzyszą temu okrzyki "Z Bajramczykiem!". Oczywiście najbardziej lubią ten zwyczaj dzieciaki; młodzież jak może miga się od obcałowywania wszystkich ciotek i babć (śmiech).

- Potem wszyscy rozjeżdżają się do swoich domów i tam świętują w gronie najbliższych. A wieczorem idzie się na tradycyjny  tatarski bal, który od lat ma wielkie znaczenie dla naszej społeczności. Po pierwsze, Tatarzy mogą się wtedy spotkać, wspólnie pobawić, spędzić czas. Bal pełni taką funkcję integracyjną. Jest jednak inna, równie ważna. To okazja, żeby młodzi Tatarzy, często rozsiani po całej Polsce, mogli się ze sobą poznać. Znam sporo małżeństw, które poznały się właśnie na balu i taki też był od początku jego cel. Współcześnie organizatorom bardzo zależy, żeby na balach pojawiało się jak najwięcej młodych ludzi; z tego powodu nie muszą nawet kupować wejściówek. Takie bale organizuje się także czasem podczas innych okazji, np. Kurban Bajram, ale nie zawsze.

To może opowie mi pan coś o tym święcie?

- Kurban Bajran, z arabskiego Id al-Adha, to święto ofiarowania, upamiętniające historię Abrahama, któremu Allah kazał złożyć w ofierze swojego syna, Izaaka. Abraham gotów był to zrobić, jednak Najwyższy, widząc jego głęboką wiarę, pozwolił mu ocalić syna, a na ofiarę przeznaczyć pasącego się w zaroślach baranka. Od tamtej pory składa się w ofierze barana, kozę, krowę lub byka. To tradycja, która kilka lat temu wywołała spore poruszenie i protesty, bo towarzyszy jej ubój rytualny, który rzeczywiście trudno nazwać humanitarnym. Jednak taka jest nasza tradycja. W dniu święta spotykamy się w meczecie, imam odprawia nabożeństwo, a potem zabija się zwierzę ofiarne, najczęściej zasponsorowane przez członka wspólnoty. Później mięso dzieli się między wszystkich członków, uznajemy je za święte, dlatego nie może zmarnować się nawet kawałeczek. Po obchodach wracamy do domów i z tego podzielonego mięsa przygotowujemy tradycyjne dania, np. kołduny, babkę ziemniaczaną, pierekaczewniki.

Opowiedziałeś o najważniejszych świętach, które łączą muzułmanów na całym świecie. A czy Polscy Tatarzy obchodzą jakieś charakterystyczne dla siebie święta?

- Dzięki pani Dżennecie Bogdanowicz odzyskaliśmy Sabantuj, czyli tatarskie święto pługa. Nie obchodzono go przez wiele, wiele lat, a od 15 organizowane jest w Kruszynianach co roku. Nie obchodzimy go co prawda w terminie, ponieważ powinniśmy robić to w marcu, zaraz po wysiewie roślin, a świętujemy w sierpniu, co może kojarzyć się z dożynkami i podziękowaniem za plony. Tymczasem podczas Sabantuj o nie prosimy. Oprócz tego organizowane są różne zawody, na przykład wspinanie się po nagrodę po okorowanym na gładko palu. Z roku na rok mamy coraz więcej elementów tradycyjnych, które podpowiadają nam Tatarzy nadwołżańscy.

- Podobna historia miała miejsce z tatarskim świętem wiosny Nouruz, które zostało nawet wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Święto to wywodzi się co prawda z Iranu, ale w krajach sąsiadujących, takich jak Tadżykistan czy Uzbekistan, w których żyli Tatarzy, również było popularne. Szczególnie popularne jest na Krymie. Po latach po raz pierwszy zorganizowała je pani Lilia Asanowicz. Obchody, podobnie jak w przypadku Sabantuj, mają w większości charakter świecki, choć oczywiście na początku odmawia się modlitwy, na ogół o pokój. 

Wiele mówił pan o tym, że Tatarzy mają swoje charakterystyczne tradycje, niekoniecznie takie, które są znane w krajach arabskich. Wiem, że wiele osób może kojarzyć dwie religijne zasady - zakaz spożywania alkoholu i wieprzowiny. Jak podchodzą do nich Tatarzy?

- Osoby bardzo religijne nie będą ich spożywać, jednak z moich obserwacji wynika, że niektórzy podchodzą do tych zasad dość luźno. Myślę, że więcej osób częściej respektuje zakaz spożywania wieprzowiny, ponieważ on wywodzi się bezpośrednio z Koranu. Na przykład moja mama zawsze oburza się, kiedy widzi, że jem jakąś wędlinę wieprzową, mówi: "co ty robisz, świnię jakąś jesz", ale zdarza jej się sięgnąć po kieliszek wina. Mi zdarza się zjeść wieprzowinę, w formie szynki czy kiełbaski, ale już np. boczku nie zjem, bo nie podoba mi się jego zapach. Sam nie wiem, czy nie odziedziczyłem jakiegoś wstrętu genetycznego (śmiech).

Na koniec zostawiłam jeszcze jedno pytanie - czy Tatarzy spotykają się z nietolerancją?

- Wiem, że spotykali się z nią np. w czasach PRL. Warto zaznaczyć, że wtedy każda religia nie tylko islam była piętnowana w imię idei, nie byliśmy wyjątkiem. Mam wujka, który nakręcił kiedyś film "Podróż na Wschód", z którym pojechał na festiwal do Gdyni. Słyszałem, że film spotkał się z ciepłym przyjęciem, ale podczas obrad komisji, kiedy ważyły się losy nagrody, padły słowa: "A co, nasi się już nam skończyli?". Inny wujek, aktywny działacz społeczny, wiele lat startował w wyborach samorządowych do Urzędu Gminy, ale bez powodzenia, także dowiedział się w końcu, że skreślało go jego pochodzenie. Wiem, że w pokoleniu moich rodziców wiele osób nie przyznawało się do pochodzenia, bojąc się właśnie jakichś zachowań rasistowskich czy ksenofobicznych. Sądzę jednak, że na przestrzeni ostatnich lat wiele się zmieniło, ja sam nigdy nie spotkałem się z żadnym przejawem nietolerancji. Być może wiąże się to z tym, że o Tatarach mówi się coraz więcej, więc w społeczeństwie utarł się pewien wzór walecznego Tatara, który walczył ramię w ramię z Polakami i nigdy ich nie zdradził. Nawet zamach z 11 września nie zmienił tego dość życzliwego podejścia - Polacy w większości rozumieli, że Polscy Tatarzy nie mają nic wspólnego z radykalnym islamem szyickim i dżihadem. Obyczajów, które budzą emocje, takie jak zasłanianie przez kobiety twarzy czy ograniczane kobietom dostępu do nauki czy pracy Tatarzy nigdy nie praktykowali i nie praktykują.

- Owszem, kojarzę pewien akt wandalizmu w Kruszynianach. Zniszczono wtedy nagrobki, na ścianie meczetu namalowano farbą w sprayu prosiaka. Posprzątaliśmy i żyjemy dalej. Ja wierzę, że naszą odpowiedzią na takie sytuacje powinna być edukacja. Dlatego mamy rozmaite programy, np. skierowany dla przedszkolaków "Od najmłodszych lat poznaję Tatarów świat", dzięki któremu dzieci mogą poznać nas jeszcze zanim poznają uprzedzenia i stereotypy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Białystok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy