Reklama

Z POLOtem

Z autami jest jak z ubraniami. Wrażenie robi awangardowa linia, ale warto inwestować w klasykę.

Styliści aut wymyślają coraz bardziej designerskie karoserie, które mają przykuć uwagę. Powinno być nowocześnie, czyli - w domyśle - trochę krzykliwie. Nowy VW Polo nikogo nie zaszokuje. Wygląda ładnie, ale nadzwyczaj poprawnie.

Jedyne nietypowe rozwiązanie to tylne lampy, zwłaszcza wieczorem widać atrakcyjne czerwone obramowania. W środku sporo miejsca - zarówno z przodu, jak i z tyłu. Wygodne fotele mają ogromny zakres regulacji, nawet bardzo wysokie osoby znajdą dla siebie odpowiednią pozycję i nie będą obijać głowy.

Wnętrze jest eleganckie i tradycyjne. Nic się tutaj nie narzuca stylistyką czy kolorem, nic nie denerwuje. Prosto i klarownie. Wszystko jest na swoim miejscu. Przyciski są w zasięgu kierowcy, a ich obsługa jest intuicyjna. Czytelność zegarów to także atut. Podobnie jak jakość wykończenia. Przyjemne w dotyku miękkie tworzywa, z jakich wykonano deskę rozdzielczą, zasługują na uznanie.

Reklama

Ale dopiero jak ruszymy, Polo pokaże, na co go stać, i zachwyci każdego kierowcę. To auto jest stworzone do zakrętów, nawet przez chwilę nie traci się poczucia kontroli. Manualna 5-biegowa skrzynia pracuje bardzo lekko i precyzyjnie. Polo jest wystarczająco zwinne, by z gracją wymijać inne auta, ruszać z impetem sprzed świateł czy parkować na niewielkiej powierzchni. Na trasie doskonale trzyma się drogi. Podjeżdżając pod górę, utrzymuje się pewnie, sztywno. Czyżby ideał? Według mnie tak. Bo Polo ma jeszcze to "coś", co przywiązuje. I pewnie nie znudzi się za kilka lat, które miną, aż pojawi się na rynku kolejny, nowy Volkswagen Polo.

Iza Komendołowicz

Tekst pochodzi z magazynu

PANI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy