Reklama

Miriam Synger: Żydzi wierzą w istnienie metaforycznej świątyni, którą są małżonkowie

- Kiedy istniała Świątynia Jerozolimska wierni, żeby do niej wejść, musieli być rytualnie czyści. A sytuacji, w których stawali się nieczyści, było bardzo dużo, np. dotknięcie martwego zwierzęcia, liszaje, wytrysk u mężczyzny, krwawienie u kobiety. Wraz ze zburzeniem Świątyni (w 70 r. n.e. - przyp. red.) nie było już najświętszego miejsca, do którego można byłoby pójść się pomodlić czy złożyć ofiarę. Jednak Żydzi wierzą w istnienie metaforycznej świątyni, którą są małżonkowie. Ich współżycie uznawane jest za święte, a w małżeńskim łóżku jest obecny Bóg. Dlatego właśnie kobiety muszą być rytualnie czyste czyli w pełni "święte" - mówi Miriam (Maria) Synger, autorka książki "Jestem Żydówką. Pamiętnik religijnej feministki, patriotki, wielodzietnej Matki-Polki".

Katarzyna Pruszkowska: Mamy rozmawiać o życiu codziennym żydówek ortodoksyjnych. Zacznijmy więc od dojrzewania - czy istnieją tradycje lub rytuały związane z nadejściem pierwszej miesiączki?

Miriam (Maria) Synger: - Raczej nie, choć miesiączka rzeczywiście ma duże znaczenie, jednak dopiero u mężatek. Natomiast w świetle prawa 12-letnie dziewczęta osiągają dojrzałość religijną, co najczęściej wiąże się z organizacją imprezy okolicznościowej.

Zanim dojdziemy do małżeństwa, chciałabym dowiedzieć się więcej o czasie przed. Gdzie dziewczyny, które są już z odpowiednim wieku, mogą poznać przyszłych mężów?

Reklama

- To zależy od stopnia ortodoksji. Są dziewczyny, które będą szukały męża na własną rękę, i mogą ich poznać wszędzie tam, gdzie bywają - w kawiarniach, szkole, w pracy. Istnieją także specjalne aplikacje randkowe, które cieszą się sporym powodzeniem. Można w nich określić swój stopień religijności, co jest bardzo ważne podczas poszukiwania partnera. Te aplikacje zostały zaaprobowane przez rabinów, więc żydówki wiedzą, że mogą z nich bezpiecznie korzystać. Ważne jest to, że celem nie jest randkowanie bez końca czy zaspokojenie popędu fizycznego, ale znalezienie kandydata na męża.

- Inaczej wygląda poszukiwanie partnera wśród żydówek ultraortodoksyjnych, na przykład należących do społeczności chasydów, którzy kładą silny nacisk na rozdzielność płciową. To znaczy, że niespokrewnieni kobieta i mężczyzna raczej nie mają okazji, żeby przebywać w gronie przeciwnej płci.  W synagogach są osobne części dla mężczyzn i kobiet, szkoły również nie są koedukacyjne, na weselach kobiety i mężczyźni bawią się osobno. Mówimy o bardzo zdyscyplinowanym środowisku, więc nawet jeśli młodzi ludzie próbowali by się spotkać, zaraz zostaliby wypatrzeni przez innych

Domyślam się, ze w takiej społeczności powodzeniem mogą cieszyć się usługi profesjonalnych swatek.

- Myślę, że w zamkniętych, ortodoksyjnych społecznościach jest tak, jak pani mówi. Skoro młodzi ludzie nie mają szans, by się spotkać na własną rękę, mądra swatka czy swat są bardzo pomocni. Ale przecież nie tyko w żydowskich społecznościach. I warto rozróżnić małżeństwa swatane czyli powstałe poprzez kojarzenie par, a małżeństwa aranżowane. W tych pierwszy to ewentualni przyszli małżonkowie decydują. W tych drugich często decyzje podejmują rodzice. I takie aranżowane związki to dzisiaj znaczna rzadkość.

- Zmiany społeczne nie omijają nawet społeczności bardzo religijnych i zmuszanie córki do wyjścia za kandydata upatrzonego przez rodziców odchodzi już w przeszłość. Żydzi ortodoksyjni nie żyją na odizolowanej wyspie pośrodku lasu; cały świat się zmienia i coraz trudniej przed tymi zmianami się bronić. Jeszcze nie tak dawno 35-latkę nazywano starą panną, a 50-latce powoli szykowano sukienkę do trumny. Wtedy rzeczywiście rodzice mieli więcej do powiedzenia, m.in. dlatego, że pobierano się bardzo młodo, więc nowożeńcy byli finansowo zależni od rodziców. Dziś ludzie wiążą się ze sobą później, najczęściej wtedy, kiedy skończą edukację i staną się niezależni finansowo. A wtedy łatwiej postawić na swoim, bez oglądania się na wolę rodziców.

Dodam, że wybieranie córkom męża było dawniej powszechne i w Polsce, pisze o tym Joanna Kuciel-Frydryszak w książce "Chłopki. Opowieść o naszych babkach". Ojcowie decydowali i nie było zmiłuj, córka szła za mąż, choćby nie wiem, jak rozpaczała.  Dziś wydaje nam się to niepojęte, a mówimy przecież o czasach przedwojennych, wcale nie tak dawnych.

- Oczywiście, bo wybieranie córkom mężów to nie jest zjawisko występujące tylko w społecznościach ortodoksyjnych. Wracając jeszcze na chwilę do swatek, warto powiedzieć, że właściwie każda osoba, która np. poznała ze sobą dwoje przyjaciół, bo pomyślała, że pewnie się dogadają, jest w jakimś sensie swatem czy swatką. Nie inaczej jest u żydówek ortodoksyjnych - szepnąć kilka miłych słów o mądrej sąsiadce czy dobrze zapowiadającym się sąsiedzie może przecież każdy. Nam może się wydawać, że instytucja swatki jest czymś archaicznym, jednak myślę, że wielu z nas ma jakiegoś znajomego, który chwali się, że kogoś "zeswatał".

Idźmy więc dalej - mamy młodych ludzi, którzy przypadli sobie do gustu i myślą o związku poważnie. Jak u żydów ortodoksyjnych wyglądają zaręczyny i ile trwa narzeczeństwo?

- Wedle prawa religijnego narzeczeństwo i zaślubiny dzieją się jedne po drugich. Para młoda wchodzi pod ozdobny baldachim zwany chupą. Mężczyzna daje kobiecie obrączkę, która w teorii jest pierścionkiem zaręczynowym, a w praktyce obrączką ślubną.  Zaraz potem następuje ceremonia zaślubin i dopiero te dwa wydarzenia razem sprawiają, że para jest małżeństwem. Zaraz po ślubie, a jeszcze przed weselem, małżonkowie udają się na jichud czyli do zamkniętego pomieszczenia, w którym są ze sobą sam na sam - dla bardzo wielu par to pierwszy raz takiej intymności. Najczęściej wtedy jedzą, bo od rana do tego momentu obowiązywał ich ścisły post i wręczają sobie podarunki.

Niedawno oglądałam wypowiedź pewnego ortodoksyjnego małżeństwa ze Stanów, którzy opowiadali o tym momencie. Śmiali się, że widzom przyszło pewnie do głowy, że podczas tego spotkania w głowie były im tylko pocałunki, a oni przede wszystkim chcieli się w końcu najeść.

- Oczywiście kontakt fizyczny jest bardzo ważny, bo bez skonsumowania małżeństwo jest nieważne. Na to jednak małżonkowie czekają do nocy poślubnej, a po wyjściu z miejsca odosobnienia udają się na wesele. Zgodnie ze zwyczajem panna młoda bawi się z kobietami, a pan młody z mężczyznami, w osobnych pomieszczeniach. Jednak są społeczności, w których  ta tradycja zaczyna się zmieniać, a młodzi chcą siedzieć obok siebie. Wtedy kobiety siedzą po stronie młodej mężatki, a mężczyźni po stronie  jej męża, a wszyscy bawią się w jednej sali oddzielonej parawanem.

Wesele się kończy, pora na noc poślubną. Myślę sobie, że wbrew romantycznym wizjom dla ludzi, którzy do tej pory wiedzieli o seksie niewiele lub niemal nic, ta noc może nieść ze sobą więcej stresu, niż przyjemności.

- Tak, bo wszystkie pierwsze razy są trudne, niezależnie od tego, z jakiego środowiska się wywodzimy. Samo myślenie, że oto przed nami ta wyczekana noc, która musi być idealna, bo nigdy się nie powtórzy, może rodzić napięcie. Dodatkowo stres związany z przygotowaniami i ceremonią, oraz zmęczenie po długim weselu również nie sprzyjają rozluźnieniu.  A przecież wszyscy wiemy, że tym pierwszym kontaktom seksualnym zwykle daleko do doskonałości, i to mówiąc łagodnie. Do tego, jak się cieszyć ze współżycia trzeba dojść powoli. Jedni nauczą się tego szybciej, inni wolniej, a niektórzy nigdy. Bez wątpienia młodym ludziom, którzy wychowywali się w ortodoksyjnym domu, w którym o intymności nie mówiono wcale, może być jeszcze trudniej. Choć mam takie podejrzenia, że tym, którzy wywodzą się ze świata świeckiego, wcale nie jest łatwiej, bo często rozmowy o seksualności sprowadzają się albo do niezręcznych pogawędek z rodzicami albo podwórkowej edukacji rówieśników. Brak porządnej edukacji seksualnej widzę nie tylko w bardzo ortodoksyjnych społecznościach.

Znajoma żydówka, która mieszka w Londynie, opowiadała mi, że chodziła na specjalny kurs, który przygotowywał ją do małżeństwa. To popularna praktyka czy charakterystyczna tylko dla niektórych społeczności?

- Popularna i już dość stara. Na taki kurs powinni uczęszczać oboje narzeczeni, oczywiście lekcje odbywają się osobno - dla kobietę z inną kobietą - doświadczoną i najlepiej znającą nie tylko prawo żydowskie, ale również dobrze obeznaną z anatomią człowieka z podstawami seksuologii. I adekwatnie mężczyżni z dobrze wyedukowanym mężczyzną. Wielką zaletą tych kursów jest to, że jeżeli są dobrze prowadzone mówi się o wszystkim  czystości rytualnej, chodzeniu do mykwy, ale też o  seksualności. Oczywiście wiele zależy od prowadzących, bo można trafić na ludzi otwartych, którzy opowiedzą o każdej rzeczy przystępnie, szczerze i bez skrępowania, a można na pruderyjnych, którzy skupią się na podstawach i ogólnikach.

Po ślubie mężatka zaczyna mieć wiele nowych obowiązków. Jednym z nich jest zakrywanie głowy. Skąd wywodzi się ten nakaz?

- Może zacznę od krótkiego wyjaśniania, skąd w ogóle biorą się różne nakazy i zakazy. Najważniejszą księgą żydów jest Tora, czyli Pięcioksiąg Mojżeszowy. Jeśli jakiś zakaz został zapisany w niej, to obowiązuje on zawsze i wszystkich żydów. Koniec kropka. Oczywiście to, w jakim stopniu Żydzi stosują się do tych zakazów, zależy wyłącznie od ich stopnia religijności. Są też Żydzi całkiem świeccy i dalecy od judaizmu. Pozostają jednak zawsze Żydami niezależnie od tego czy żyją wedle tych praw czy nie  W Torze jest pewien zapis odnoszący się do zakrywania włosów, jednak jest on dość niekonkretny i różnie interpretowany. Jedni rabini powiedzą, że to bezwzględny nakaz. Inni, że raczej wskazówka i silny zwyczaj. 

- Często żydówki decydują o tym, czy zasłaniają włosy, czy też nie, na podstawie zwyczajów obowiązujących w ich społeczności. Jeśli noszone są chusty, wiążą chusty. Jeśli wśród innych kobiet w tym religijnym odłamie nosi się peruki, będą nosić peruki.  Każda kobieta decyduje za siebie. Natomiast chasydzi są ciekawą grupą, ponieważ zwykle podążają za swoim rabinem. Podczas gdy Żydzi ortodoksyjni mogą o zdanie zapytać kilku rabinów i samodzielnie wybrać interpretację, która najbardziej im odpowiada, Chasydzi biorą pod uwagę wyłącznie zdanie swojego rabina. Jeśli więc w jednej dynastii rabin powie: "drogie panie, od dziś nosimy czepki ", a w innej "od dziś zakładamy peruki" kobiety najpewniej się dopasują. Takie nakazy mogą służyć i zresztą służyły, np. asymilacji. To znaczy rabini żydów mieszkających w Europie zauważyli, że się wyróżniają. Nakazali więc kobietom noszenie peruk, które upodobniły je do otoczenia, bez łamania nakazu zasłaniania włosów. Sama jednak nie jestem specjalistką w tej dziedzinie ponieważ ani nie jestem chasydką, ani nie noszę peruk.

- Wiem, że od czasu emisji serialu "Unorthodox" wiele emocji budzi golenie głów, jednak postępuje tak naprawdę niewielka grupa kobiet należących do pewnego odłamu judaizmu. A i tam często nie chodzi o samo golenie, ale o noszenie krótkich włosów, co może być spowodowane tym, że jeśli na co dzień nosi się perukę, jest znacznie łatwiej.

Po ślubie bardzo ważnym zadaniem kobiety jest dbanie o  przestrzeganie praw związanych z czystością życia rodzinnego. Jedną z rzeczy, która pewnie rzuciłaby się w oczy osobie świeckiej, jest organizacja kuchni. Para, o której już wspomniałam, miała w zasadzie dwie kuchnie, z osobnymi kuchenkami, naczyniami, zlewami. Czemu ma służyć taki podział?

- Realizowaniu prawa zapisanego w Torze, wywiedzionego ze słów "nie będziesz gotował koźlęcia w mleku matki jego". Żydzi ortodoksyjni nigdy nie mieszają mleka i mięsa, ani na talerzu, ani podczas przygotowywania posiłków. A żeby jeszcze bardziej zminimalizować ryzyko złamania przykazania, nie wolno tych rzeczy przygotowywać w tych samych naczyniach. Z tego powodu osoby zamożniejsze mogą mieć dwie kuchnie lub jedną, dużą podzieloną na pół, inni radzą sobie jak mogą poprzestając tylko na używaniu dwóch różnych kompletów garnków, naczyń i sztućców, które nie mogą się ze sobą pomieszać, bo smak i zapach, a więc  zostaje na tych sprzętach. Przestrzeganie tego prawa na pewno wymaga wysiłku i pilnowania, żeby nie pomylili się także domownicy, np. małe dzieci. Jeśli tak się stanie, naczynia trzeba wykoszerować. W moim domu nie stosujemy tego podziału, bo nie jemy mięsa. To czasem rodzi dość zabawne sytuacje, np. pokazuję na instagramie, że jedliśmy lasagne, a obserwatorki dziwią się, że jak to z serem - bo już z mojego konta dowiedziały się, że mięso i mleko nie idą w parze.  Ja kiwam głową, że owszem, ze serem. On drąży dalej - ale z serem wegańskim, tak? A ja na to, że nie. I zwykle dopiero po dłuższej wymianie zdań okazuje się, że ser jest jak najbardziej prawdziwy, za to nie ma mięsa.

Z mięsem też nie jest tak łatwo, bo nie każde jest koszerne.

- Tora zezwala na jedzenie mięsa niektórych zwierząt, np. krów, owiec, kóz, oczywiście pod warunkiem, że zostaną zabite w odpowiedni sposób. Ubojem rytualnym zajmuje się szojchet, mężczyzna, który zna wszystkie zasady i wie jak to zrobić, by uśmiercić zwierzę zanim impuls ólu dojdzie głowy. W Polsce koszerne mięso jest trudno dostępne i droższe, co jest dla mnie dodatkowym argumentem za tym, żeby z niego zrezygnować. Choć głównym jest jednak niechęć do uśmiercania zwierząt. Poza tym w Torze zapisano, że człowiek ma się opiekować zwierzętami, a jeśli je zjadamy, to, oczywiście moim zdaniem, coś nie za dobra ta nasza opieka. Żydzie ortodoksyjni nie mogą jeść owoców morza, za to koszerne są wszystkie ryby, które mają łuski i płetwy.

Kuchnia to jedno miejsce, nad którym czuwa kobieta. Drugim jest małżeńska sypialnia. Jeśli kobieta krwawi, małżonkowie nie mogą ani współżyć, ani się dotykać. Dlaczego?

- Z tą kobietą w kuchni to też w wielu domach już powoli przeszłość. Mężczyźni coraz częściej, również wśród żydów religijnych, zaczynają zajmować się jedzeniem i gotowaniem. Jeżeli chodzi o taharat hamiszpacha czyli "świętość rodzinną", to rzeczywiście domena kobiet. Ponieważ jakiekolwiek krwawienie z macicy, czy to krwawienie miesięczne czy związane z porodem lub poronieniem, sprawia, że kobieta jest nieświęta (hebr. tame); w Polsce często tłumaczy się to jako "nieczysta", co jest zupełnie niepasującym słowem. Kiedy istniała Świątynia Jerozolimska wierni, żeby do niej wejść, musieli być rytualnie czyści. A sytuacji, w których stawali się nieczyści, było bardzo dużo, np. dotknięcie martwego zwierzęcia, liszaje, wytrysk u mężczyzny, krwawienie u kobiety. Wraz ze zburzeniem Świątyni (w 70 r. n.e. - przyp. red.) nie było już najświętszego miejsca, do którego można byłoby pójść się pomodlić czy złożyć ofiarę. Jednak Żydzi wierzą w istnienie metaforycznej świątyni, którą są małżonkowie. Ich współżycie uznawane jest za święte, a w małżeńskim łóżku jest obecny Bóg. Dlatego właśnie kobiety muszą być rytualnie czyste czyli w pełni "święte". Kiedy kobieta krwawi jest w stanie niddah, podczas którego rzeczywiście wszelkie kontakty z mężem są zabronione. Po ustaniu krwawienia przez siedem tzw. czystych dni codziennie sprawdza, czy krwawienie nie wraca. Jeśli nie, może udać się do mykwy. Dzisiaj takie praktyki kontroli krwawienia mogą wydawać się to nadgorliwe i nie potrzebne. Ale w dawnych czasach, przed erą częstych badań ginekologicznych obserwacja i świadomość własnego ciała były bardzo istotne.

Od znajomej wiem, że kiedy jest w stanie niddah, a musi usiąść na jednej kanapie wraz z mężem, między niego a siebie wkłada torebkę, żeby zapobiec dotykowi. To nakaz, który obowiązuje wszystkich?

- Nie, to konkretne rozwiązania dopasowane do konkretnych sytuacji. Rzeczywiście, jeśli to kanapa, na której czuć ciężar drugiej osoby i fizycznie czujemy jej obecność, można miedzy siebie włożyć torebkę czy poduszkę. To raczej symbol, który ma przypominać, że to nie czas, by się dotykać. Okres wstrzemięźliwości jest długi, jeśli nie pojawi się żadne plamienie, trwa prawie dwa tygodnie. Dla pary, dla której życie seksualne jest ważne, taki okres abstynencji może być trudny, dlatego lepiej się dodatkowo nie kusić i pobudzać przypadkowym dotykiem, który po takim czasie może mieć charakter seksualny. Choć zakaz obejmuje współżycie, dodatkowe obostrzenia związane z dotykiem mają, paradoksalnie, ułatwić parze ten czas wstrzemięźliwości.

Który kończy pójście do mykwy. Opowie pani, jak wyglądają przygotowania i samo zanurzenie?

- Przygotowania zależą od tego, jak wygląda mykwa Są takie naprawdę skromne, w których jest pomieszczenie, w którym można się umyć i basen, w którym kobiety zanurzają się, by się rytualnie oczyścić. Są i takie, które wyglądają jak dobre spa. Jednak niezależnie od tego, wyjście do mykwy składa się z dwóch części. Najpierw kobieta dokładnie się myje, zmywa makijaż, lakier z paznokci, ściąga biżuterię . Na jej ciele nie powinno być nic, co mogłoby utrudnić wodzie z mykwy obmycie całego ciała. Wyjątkiem są oczywiście włosy, tj. kobieta nie musi golić nóg czy pach, jeżeli nie chce. Kiedy jest gotowa, przechodzi do basenu z żywą wodą, np. deszczówką, przy którym siedzi mykwalejdi zwana baalanit, czyli kobieta, której zadaniem jest pilnowanie, by panie zanurzyły się całe, . Kiedy tak się stanie, mówi, że kobieta jest koszerna. Mykwalejdi powinna dać poczucie bezpieczeństwa i komfortu.  , Coraz częściej kobiety pracujące w mykwach przechodzą psychologiczne szkolenia tak, by emocjonalnie wesprzeć panie, które przyszły po poronieniu lub, które zmagają się z niepłodnością oraz takie, by umieć  zauważyć   oznaki przemocy domowej i  wiedzieć jak zareagować w takiej sytuacji

Wyobrażam sobie, że pobyt w mykwie może być też dla kobiet odpoczynkiem, zwłaszcza, jeśli w domu maja kilkoro malutkich dzieci.

- Absolutnie! A mężczyźni mają obowiązek zapewnić kobiecie czas, by mogła pójść do mykwy, bo inaczej para nie będzie mogła współżyć. Każdy religijny Żyd musi zrozumieć, że żona potrzebuje tych kilku godzin, żeby się odpowiednio przygotować; z przymrużeniem oka można powiedzieć, że to taka transakcja wiązana. W niektórych mykwach poi wyjściu z wody można sobie też zrobić manicure, skorzystać z usług fryzjera. Odpocząć, pobyć z koleżankami, wyrwać się z domowej rutyny.

A czy do mykwy chodzą także mężczyźni?

- Nie mają takiego obowiązku. Ale niektórzy mają taki zwyczaj.  Jedni chodzą codziennie, zanim pójdą do synagogi, inni z okazji świąt, szczególnie Rosz Haszana czy Jom Kippur, największego święta żydów. Ale są i tacy, którzy nie chodzą nigdy.

Dużo mówiłyśmy o współżyciu, dlatego chciałabym zapytać o antykoncepcję. Wiem, że przykazanie "bądźcie płodni i rozmnażajcie się" jest traktowane wyjątkowo poważnie, czy zatem wpływa na kwestie związane z regulowaniem poczęć?

- Dzieci traktowane są jako błogosławieństwo, jednak to nie znaczy, że każda kobieta ma rodzić je do menopauzy. Są kobiety, które samodzielnie podejmują decyzje dotyczące liczby dzieci i zapobiegania ciążom, są takie, które porozmawiają z bliskimi kobietami, są wreszcie i takie, które pójdą po radę do rabina. To ogromnie ważne decyzje, bo prócz sprowadzenia dziecka na świat trzeba jeszcze o nie zadbać, zapewnić mu warunki do życia, edukację. Kobieta musi mieć na to siły, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Generalnie dopuszcza się antykoncepcję, jednak nie wszystkie metody. Stosunek przerywany i prezerwatywa są zakazane, ponieważ mężczyzna musi mieć wytrysk w drogach rodnych kobiety. Wazektomia i podwiązywanie jajowodów  również są niedozwolone ze względu na ich częstą nieodwracalność. Nie zaleca się też przedłużających się okresów wstrzemięźliwości, bo mogą źle działać na małżonków. Najpopularniejsze są więc metody hormonalne, z zakładaniem spirali na czele.

Jeśli jednak kobieta zajdzie w ciążę i przez 9 miesięcy nie krwawi, nie chodzi w tym czasie do mykwy, dobrze rozumiem?

- Tak. Po porodzie i połogu obowiązują te same zasady, co po menstruacji, a potem, zwłaszcza, jeśli kobieta karmi piersią, może nastać kolejny czas bez miesiączek. Jeśli kobieta ma kilkoro dzieci miesiączki mogą się zdarzać tak naprawdę sporadycznie.

Na każdym etapie trwania małżeństwa może zdarzyć się, że jedno z małżonków albo oboje dojdą do wniosku, że chcieliby się rozstać. Judaizm dopuszcza rozwody?

- Oczywiście, nie można przecież zmusić dorosłych ludzi, żeby żyli ze sobą, jeśli nie mają na to dłużej ochoty. Judaizm chce, by ludzie byli szczęśliwi, nie pogrążeni w beznadziei i rozpaczy. Oczywiście dawniej, podobnie przecież jak w świecie świeckim, tych rozwodów było znacznie mniej, jednak od pewnego czasu ta liczba rośnie. I są społeczności, w których nadal jest to nie do pomyślenia, ale prawi żydowskie na to pozwala. Jeśli małżonkowie chcą się rozstać, mąż musi wręczyć żonie get, czyli list rozwodowy. Bez tego kobieta znajduje się w trudnej sytuacji, bo przeprowadzenie rozwodu religijnego nie jest możliwe. Sąd rabinacki ma co prawda pewne możliwości, by wpłynąć na mężczyznę, ale nie może zmusić go do dopełnienia formalności. W przeszłości ważnym elementem był zapis w ketubie - to kontrakt ślubny, w którym mężczyzna zobowiązuje się do zapewnienia kobiecie ubrania, jedzenia i przyjemności seksualnej. Podane są również kwoty, które mąż wypłaci żonie w razie rozwodu. Dzisiaj, kiedy kobiety coraz częściej są niezależne finansowo ten punkt nie ma takiego znaczenia.

Wszystko, o czym rozmawiamy, wydaje mi się dość logiczne, choć mnogość nakazów może początkowo przytłaczać. Choć, jeśli dobrze pamiętam, w Torze znajduje się aż 613 nakazów i zakazów. Pani, choć z pochodzenia żydówka, wychowywała się w niereligijnym domu. Trudno było się tego wszystkiego nauczyć?

- Zależy czego. Jak to w nauce. Niektóre rzeczy przychodzą łatwiej, inne trudniej. Czasem zazdrościłam tym, którzy poznawali te prawa od dzieciństwa, więc są dla nich oczywiste (Miriam nie wychowywała się w rodzinie religijnej - przyp. red.). Też jest łatwiej, jeśli otaczamy się ludźmi religijnymi, którzy żyją w podobny sposób, tego samego się wystrzegają, to samo świętują. Ja nie mam zbyt wielu religijnych znajomych, mieszkając w Polsce, nie mam możliwości żyć  w dużej społeczności żydowskiej.  Ale i tak to moje życie daje mi mnóstwo satysfakcji - ze względu na mojego super męża, piątkę cudownych dzieci, ciekawe rzeczy, które robię zawodowo i dużo dobrych i mądrych ludzi dookoła.

 

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: żydzi | ślub | ciąża | miesiączka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy