Reklama

Kiedy najlepiej pić kawę? Kilka porad dietetyka

Według najnowszych statystyk przeszło 80 proc. mieszkańców Europy i Stanów Zjednoczonych sięga po kawę zaraz po pobudce. Okazuje się jednak, że większość z nas wypija ją zbyt wcześnie, co może niekiedy przynosić efekty odwrotne od oczekiwanych. Jaka jest w takim razie najlepsza pora na wypicie pierwszej filiżanki kawy? Sprawdźmy.

Kofeina i kortyzol

Zdrowy rozsądek podpowiada, że skoro budzimy się niewyspani, a z sennością walczymy jeszcze długo po tym, jak wstaniemy z łóżka, po kawę należy sięgnąć krótko po pobudce. Nie jest to jednak prawda - i to z całkiem prostej przyczyny. Za wszystkim stoi bowiem nasza fizjologia, której nie da się przecież oszukać. Oto, dlaczego tak jest. Zanim się obudzimy, w naszej krwi rośnie poziom kortyzolu (potocznie zwanego hormonem stresu), który wyrywa nas ze snu i stawia na nogi. Picie kawy w tym czasie - choć zgodne z intuicją - jest więc niewskazane, gdyż nie tylko nie będzie ona działała zgodnie z naszymi oczekiwaniami (skoro w naszej krwi krąży już naturalny stymulant - kortyzol - "kofeinowego kopa" nie odczujemy ze spodziewaną siłą), ale też odbije się negatywnie na naszym nastroju. Kortyzol nie tylko wybudza - wywołuje również nerwowość, którą zawarta w kawie kofeina może tylko wzmóc. Z tego powodu wielu dietetyków, jak np. Laura Cipullo, autorka książki "Women’s Health Body Clock Diet", jest zdania, że większość z nas powinna zrezygnować ze spożycia kawy bezpośrednio po pobudce. Cipullo zwraca uwagę, że efekty kofeinowego zastrzyku energii są najmniej trwałe właśnie wtedy, gdy fundujemy go sobie w czasie wzmożonego wytwarzania kortyzolu. Co więcej, organizm szybko uczy się traktować kofeinę jako zamiennik dla własnego hormonu, przez co zaczyna go produkować w mniejszych ilościach. To zaś przekłada się np. na naszą gorszą poranną dyspozycję.

Reklama

 

Niektórzy dietetycy są jednak innego zdania. Twierdzą mianowicie, że nie czas konsumpcji kawy ma znaczenie, ale ilość wypitego naparu. Nie powinna ona przekraczać w ich opinii 2-4 filiżanek dziennie - wiele tu jednak zależy od osobniczych uwarunkowań, osobistych preferencji i indywidualnej tolerancji organizmu na kofeinę. Od tej reguły możemy uczynić pewien wyjątek, jeśli dysponujemy ekspresem automatycznym, który daje możliwość precyzyjnego wyregulowania mocy przygotowywanego naparu. Philips 5000 LatteGo  dopasuje się do naszych preferencji (a dzięki funkcji memo będzie je w stanie zapamiętać) pozwalając np. na parzenie kaw słabszych niż te, do których przez lata przywykliśmy, ale równie aromatycznych. Za rewelacyjny zapach przygotowanego w nim "czarnego naparu" odpowiada pojemnik na kawę z uszczelnieniem Aroma, a za jego intensywność i smakową głębię - ceramiczny młynek, dzięki któremu kawowe ziarna można zmielić na jedną z pięciu wybranych grubości. Kawę o odpowiedniej mocy można uświetnić także aksamitną mleczną pianką, przygotowaną dzięki systemowi LatteGo. Nie trzeba się martwić, że w natłoku porannych obowiązków nie będzie czasu na jego wyczyszczenie, ponieważ LatteGo - najszybszy w czyszczeniu system spieniania mleka*. Składa się z dwóch części, nie ma żadnych rurek i można z łatwością umyć go pod bieżącą wodą w zaledwie 15 sekund. 

Materiał powstał we współpracy z marką Philips.

**Na podstawie testów konsumenckich przeprowadzonych na próbie 84 uczestników przez niezależną agencje badawczą, porównujących wiodące automatyczne ekspresy do kawy z  systemem "One touch cappuccino" (luty 2018, Niemcy).

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy