Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Stanisława Ryster: Nie mam sztucznych nóg

A o to właśnie pół żartem podejrzewali ją fani „Wielkiej gry”. Popularny program i właśnie słynna posągowa poza sprawiły, że prezenterka zapadła w pamięć widzom. Jaka jest prywatnie?

"Weszłam kiedyś w Internet. Ktoś tam pisał - niby to miał być dowcip - »To nie jej nogi! Ona by tak nie wytrzymała długo! Tylko siedzi sobie normalnie, a jak kamera ma ruszyć, to specjalnie przysuwają jej dwie sztuczne. I dlatego wytrzymuje tyle godzin!«. Bardzo mnie to rozśmieszyło", wyznała Stanisława Ryster (74) w jednym z wywiadów.

Trzeba przyznać, że słysząc jej nazwisko, automatycznie myślimy: "Wielka gra" i przypominamy sobie charakterystyczną, elegancką pozę prowadzącej. Trudno wyobrazić sobie kultowy program bez jej udziału, ale niewiele brakowało, żeby Ryster w ogóle nie trafiła do telewizji.

Reklama

Miała być prawniczką

Ryster studiowała prawo na Uniwersytecie Warszawskim i wszystko wskazywało na to, że to właśnie będzie jej ścieżka zawodowa. Życie jednak napisało dla niej inny scenariusz.

"Nie zdążyłam pracować w swoim zawodzie. Gdy skończyłam studia, nie można było pójść od razu do adwokatury. Trzeba było przejść przez sąd albo milicję, gdzie dziewczynom proponowali funkcję starszego dochodzeniowego, który nie jeździł na miejsca wypadków, tylko siedział za biurkiem. Profesor mojego pierwszego męża, wykładowca z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, powiedział: »Zwrócili się do mnie, żebym podesłał kilka osób. Robią konkurs na kogoś od pogody, żeby Wicherek nie był sam, żeby doszły młode dziewczyny. Idź«", wspominała w wywiadzie dla "Wysokich obcasów". I tak trafiła na mały ekran.

Pracę w telewizji zaczęła w 1966 roku. Na początku w programach i teleturniejach młodzieżowych. W 1975 roku dostała propozycję poprowadzenia "Wielkiej gry" i to był punkt zwrotny w jej karierze. Na planie wszystko przygotowywała sama. Nawet później, gdy była już taka możliwość, nie korzystała z pomocy komputera ani promptera. Trzymała się też jednej zasady - uczestnicy musieli występować w marynarce. Nie wpuściła na wizję kogoś, kto nie spełniałby jej kryteriów, jeśli chodzi o ubiór i wygląd.

"Nie przychodzi się w sobotę z wizytą do telewidzów, do ekspertów - którzy srokom spod ogona nie wylecieli - w rozchełstanej koszuli, z tłustym brzuchem na zewnątrz", mówiła.

Niestety, w 2006 roku TVP zrezygnowała z nadawania teleturnieju. Po 44 latach na wizji! Dla Ryster był to ogromny cios. Tym bardziej, że dowiedziała się o tym... z prasy.

"Nikt z szefów nie uznał, że trzeba ze mną porozmawiać. Żadnego pisma, nikt nie powiedział: »Taka nasza decyzja«. Żebym też mogła powiedzieć dwa słowa. A w pełni na to zasłużyłam i nagrodami, i tytułem gwiazdy telewizyjnej. Nie mieli ze mną kłopotów, nie było żadnych uwag", dodała.

Wie, czego chce

Ryster jednak nie załamała się. Zresztą taka reakcja nie leży w jej charakterze. Stanisława jest twarda i nieustępliwa. To dotyczy również życia prywatnego. Stanisława ma za sobą dwa małżeństwa. I, jak sama przyznaje, pierwsze było zupełną porażką.

"W wieku lat 20 człowiek nie ma skrystalizowanego charakteru. Ten cud zdarza się raz, że małżeństwa szkolne trwają latami. Wszyscy po wykładach szli tu, tam, a mój mąż: »Do domu«. On miał 24 lata. Lepiej się wyszumieć, dojrzeć. Ta wolność bez papierka jest fajna", wyznała w wywiadzie dla "Wysokich obcasów".

"Ciągle uważałam, że rozwód to tragedia życiowa, jakaś przegrana. A potem powiedziałam: »A co ja, za karę żyję?«. Nie ma zgodności charakteru, sposobu bycia, to nie można na siłę. Pomyślałam: »To moje jedno życie«. I od tamtej pory mówię: »Bisów nie ma, choćbyś miał miliardy«. Trzeba życie przeżyć tak, żeby nie zrobić komuś krzywdy, ale maksymalnie z niego brać. Bo to dar od Boga jeden jedyny", dodała.

Jej drugie małżeństwo niestety też nie przetrwało. "Z drugim mężem jesteśmy w ogromnej przyjaźni. Rozstaliśmy się, ale bardzo się lubimy", mówiła.

Jej szczęściem jest jednak córka Marta, z którą jest bardzo związana. Tak samo jak z wnukami, Leną i Olafem. Poza tym Stanisława uwielbia koty, które są w jej życiu od wielu lat, namiętnie gra w brydża i ogląda telewizję. Pytanie, czy będzie śledzić "Wielką grą" z nową prowadzącą, która ma ruszyć w przyszłym roku...

Magdalena Makuch

SHOW 19/2016


Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy