Reklama
SHOW - magazyn o gwiazdach

Razem im najlepiej

Grażyna ma dużo pracy i jest szczęśliwa, że ukochana mama odzyskała radość życia. Krystyna Loska właśnie kończy 80 lat i… urządza huczną imprezę.

Wydawałoby się, że Grażyna Torbicka (58), która po spektakularnym odejściu z TVP przeżywa znakomity okres w życiu zawodowym, jest w pełni szczęśliwa. Propozycje współpracy przy filmowych, prestiżowych imprezach pokazywanych w różnych stacjach sypią się jak z rękawa, więc pieniędzy jej nie brakuje. Tym bardziej, że przecież jest ambasadorką jednej ze znanych marek kosmetycznych. Można usłyszeć ją też w radio, gdzie rozmawia o filmach z Tomaszem Raczkiem. A na przełomie lipca i sierpnia z dumą prezentuje kinomanom swoje ukochane dziecko, czyli festiwal "Dwa brzegi", którego jest dyrektor artystyczną.

Reklama

Troskliwa córka

Zawodowo Grażynie wszystko się układa. Wciąż też cieszy się dobrym zdrowiem, nienaganną figurą, a jej wyrafinowany, niewymuszony styl to ideał, do którego dąży wiele kobiet. Wzorem mamy trwa od lat przy jednym, ukochanym mężczyźnie, nie wywołuje skandali i cieszy się sympatią widzów. To wszystko - dobre pieniądze, rozpoznawalność, praca, która ją satysfakcjonuje - ma jednak niewielkie znaczenie wobec troski o ukochaną mamę. Bo przecież z dwojga kochanych rodziców tylko ona jej została.

Ponad rok temu zmarł ojciec Grażyny Torbickiej, Henryk Loska (†84). To był cios dla całej, bardzo ze sobą związanej, kochającej rodziny. To oczywiste, że zarówno matka, jak i córka długo nie mogły się pogodzić z odejściem ukochanego męża i taty. Kiedy pierwszy szok minął, Grażyna zaproponowała mamie przeprowadzkę z jej mieszkania na warszawskim Mokotowie pod Warszawę, do domu córki i jej męża, kardiologa prof. Adama Torbickiego (64).

Prośba była spowodowana nie tylko troską o stan " psychiczny mamy, ale też z powodu jej kłopotów z sercem, z którymi Krystyna Loska zmaga się już od ponad 20 lat, co jednak nigdy nie przeszkadzało jej prowadzić aktywny tryb życia. Ale choć legendarna prezenterka TVP zdaje sobie sprawę z upływającego czasu i rozumie, że córką kieruje przede wszystkim miłość, to zarazem zbyt ceni sobie niezależność, by mogła przystać na propozycję przeprowadzki. Zresztą zawsze, jako silna osobowość, miała swoje zdanie.

"Z mamą dużo się nie dyskutuje. Byłam bardziej skumplowana z tatą. Jak mama przy czymś obstawała, to na ogół ani tata, ani ja nie polemizowaliśmy. Mama jest spod znaku Lwa, ma bardzo silny charakter, a ja - Bliźniak. Jestem w stanie się dopasować", opowiadała Grażyna w niedawno udzielonym wywiadzie.

Wbrew plotkom

W maju Loska trafiła do szpitala. Tym razem sytuacja była naprawdę groźna Wszystko przez stres, bowiem wciąż nie może się pogodzić ze śmiercią ukochanego męża, z którym spędziła tyle lat szczęśliwego życia. Według prasowych doniesień, 79-letnia gwiazda przeszła atak serca, ale na szczęście szybka interwencja zięcia ocaliła jej życie.

Plotki pojawiły się, gdy legendarna prezenterka nie pojawiła się na premierze filmu "Gwiazdy", w którym Grażyna zagrała ją właśnie. Obie panie bardzo przeżywały ten występ. Podobno Krystyna czuła się zbyt słabo, by pojawić się na czerwonym dywanie, choć zazwyczaj chętnie towarzyszy córce na branżowych imprezach. Sprawdziliśmy.

"Wbrew temu, co piszą, jestem w dobrej formie. To jednak przykre uczucie, kiedy zerkam na gazetę i czytam, że jestem ciężko chora. A ludzie stojący wokół mnie dziwią się, że ja z nimi stoję i rozmawiam. Na szczęście czuję się znakomicie, to dla mnie najważniejsze i bardzo mnie cieszy", mówi w rozmowie z SHOW silnym, zdecydowanym, a co najważniejsze - radosnym głosem legendarna spikerka.

Dowód? Nie wyprowadziła się z warszawskiego mieszkania do córki, z którą jest w stałym kontakcie. Ostatnio, w pierwszą rocznicę śmierci Henryka Loski, obie panie wybrał się do Tychów, gdzie odsłonięto jego portret w tyskiej galerii sportu. Wyglądały olśniewająco.

Okrągła rocznica

Niebawem przed panią Krystyną 80. urodziny, na które już się cieszy, bo wie, że będą huczne.

"Najpierw przyjęcie dla rodzinki i przyjaciół, w Warszawie, a potem wakacje, choć nie do końca mogę ten wyjazd tak nazwać, bo mam ciągle urlop. Cieszę się, bo lubię słońce, jako zodiakalny Lew. Ale do pracy nie wracam, choć miewam propozycje. Pracę zostawiłam na boku. Teraz czas na korzystanie z życia i ewentualnie na oglądanie czegoś z przyjemnością", dodaje jubilatka w rozmowie z SHOW.

Te radosne momenty spędzi z córką, bo obie dbają o to, by przebywać w swoim towarzystwie jak najczęściej.

Katarzyna Jaraczewska

SHOW 15/2017

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy